Dziewiętnaście

3.9K 595 315
                                    

No jak mogłabym Wam tego nie dać?

Ps uwaga, to drugi dzisiaj

_________________

SETH

To była jakaś pieprzona katastrofa. Cały ten wieczór. Najpierw fakt, że moje głupie wewnętrzne ja ucieszyło się na myśl, że Cade będzie spędzać z nami wieczór w penthousie. Potem te wydarzenia, których do teraz nie jestem w stanie zrozumieć. Grace i Rory trochę odsunęli mnie od Cade, kazali mi po prostu zaczekać, a ja nie wiem, co właściwie się działo. Byłem tak wkurwiony, że musiałem odejść kilka kroków, ale wiem, że Grace dobrze zajęła się przyjaciółką. Nie jestem tylko pewien, czego właśnie byłem świadkiem.

Cade dosłownie osunęła się na podłogę. W pewnym momencie ją odcięło, straciła przytomność, zwiotczała. I to przecież nie pierwszy raz. Już kiedyś zemdlała na lodowisku. Trener Collins wtedy porządnie się wkurwił i chciał odsunąć ją od wszystkiego. 

Nie mogę znieść myśli, że coś jej jest. A ewidentnie mamy do czynienia z powtarzalnym schematem. 

Kręcę się jak wkurwiony idiota po całym apartamencie, ale Grace prosiła, żeby im nie przeszkadzać. Natomiast nie mogę się zmusić, by całkowicie się odsunąć od tego, co właśnie się stało – po prostu chcę wracać i wracać i sprawdzać, czy na pewno wszystko w porządku. Rory stoi już w kuchni i przygotowuje jakby nigdy nic przekąski, które kupili wraz z Grace w sklepie. 

– Co ty, kurwa, robisz? – warczę na niego. 

Woah, koleś, wyluzuj. Już ci kiedyś mówiłem, żebyś przestał być kutasem. Rozumiem, że możesz być lekko poirytowany…

– Poirytowany? – powtarzam wściekle. – Jestem wkurwiony. Przerażony. Ona dosłownie osunęła się na podłogę w moich rękach. I jeszcze stała tuż przy barierce i mogła po prostu spaść. Wybacz, że mam całkowite prawo się, kurwa, martwić. 

Rory zatrzymuje się z paczką chipsów w dłoniach. 

Przechyla lekko głowę. 

– Czekaj. – Przełyka ślinę. – Och, nie, nie wierzę. Ty się martwisz o Ollie. 

– A kto by się nie martwił?! 

– A, jasne, każdy by się martwił – mamrocze jakiś taki rozbawiony. – Z pewnością każdy by się martwił właśnie w ten sposób, jakby zaraz miał rozjebać ścianę w mieszkaniu.

– Przestań pierdolić i powiedz mi, czy mogę tam już iść. – Zerkam na salon, gdzie Grace siedzi na stoliku kawowym, a Cade właśnie podnosi się z pozycji leżącej na kanapie. Grace jej pomaga. Pomaga jej usiąść.

To mógłbym być ja.

To powinienem być ja.

Przynajmniej raz bym się do czegoś przydał, moja siła by się przydała, bo przecież Cade jest dla mnie lekka jak piórko.

– Hmmm, możesz, ale tylko jeśli będziesz trochę milszy. Ostatnie, czego ona teraz potrzebuje, to twojego chamstwa. 

Zaciskam palce na mostku swojego nosa i oddycham głęboko. Rory ma rację. Muszę się uspokoić. Tu nie chodzi o mnie. 

– Nie chcę im przeszkadzać – burczę. 

– Stary – wzdycha Rory. Uderza w paczkę chipsów, a ta wybucha i otwiera się. – Wszystko w porządku, serio. Nie jesteśmy zdziwieni. 

To dlaczego ja jestem? 

– Chcę z nią porozmawiać. 

– Jasne. To podejdź do dziewczyn i zapytaj, czy już możesz wtrącić swoje wkurwione trzy grosze. 

For Our Future (Thin Ice Games #4)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz