Siedem

3.9K 512 227
                                    

OLLIE

Wiedziałam, że przegram z Sethem Montgomerym, bo przecież znam jego możliwości. Już sam fakt, że jest taki postawny, daje mu ogromną przewagę. Ale nie potrafię nie podjąć wyzwania od kogoś takiego – od kogoś, kto zapewne uważa, że jestem mała, słaba i łatwo mnie pokonać.

Gdy byłam małą dziewczynką, wiele osób chciało mnie przekonać, że będę słabsza niż wszyscy. Że nigdy nie będę w stanie wygrać i równie dobrze mogę się pożegnać z prawdziwymi sukcesami w przyszłości. Oczywiście nikt nie mówił tego wprost, ale z sugestii, że może powinnam stonować, może powinnam więcej siedzieć, może lód nie jest dla mnie w ogóle bezpieczny, wywnioskowałam prawdziwe intencje. 

Ale nie dziwię się nikomu. 

Tego wieczoru po przegranej wracam do akademika, który jest już nieco pusty. Semestr się skończył, wielu studentów wyjechało – szkoda, że nie ci, którzy mieszkają obok. Jestem cholernie zmęczona. W lustrze dostrzegam, jak mocno zbladłam, i dalej trzęsą mi się dłonie, ale sytuacja jest już opanowana. Nie czuję się tak, jakbym zaraz miała paść trupem, i to dobrze wróży. Wiem jednak, że powinnam poczekać jeszcze chwilę ze spaniem. To nie jest trudne, bo idąc korytarzem widziałam wyzierający spod jednych drzwi sąsiadów dym, więc znów chyba robią sobie komorę gazową i testują nowe bonga aż do odcinki. A to oznacza… tak, właśnie słyszę, że puszczają już czarny rap na cały regulator. 

Nie mam nic do Snoop Dogga albo Easy E, ale jest, do cholery, prawie dziesiąta wieczorem. Zrobiłam malutkie zakupy po drodze do akademika, piję jeszcze herbatę i siedzę na łóżku, scrollując social media, gdy przychodzi wiadomość. 

Władca Ciemności: Jesteś w domu? 

Krzywię się. 

Zerkam na telefon. 

Mam ochotę rzucić go na pościel, jakby nagle zamienił się w żmiję. Co jest? 

Nie wierzę, że właśnie dostałam wiadomość od Setha Montgomery. On ledwie odzywa się do mnie na żywo, nie kąsając jednocześnie, a co dopiero wiadomość? I to taka?!

Cade: Tak. Jesteś chory od tej wygranej? 

Och, miło, że na czacie w rozmowie również mam nazwisko zamiast imienia. O, nie. Wcześniej ze sobą nie pisaliśmy, więc teraz zauważy, jak go nazwałam. 

Władca Ciemności: Władca Ciemności? Serio? Ile ty masz lat? 
Cade: Dwadzieścia, a co? Niedługo kończę dwadzieścia jeden. Będę mogła już legalnie nawet pić. Szkoda tylko, że nie piję
Władca Ciemności: Dzieciak
Cade: Jesteś zazdrosny, dziadku? 
Władca Ciemności: Co się stało dzisiaj na lodowisku? 

Normalnie jestem całkowicie otwarta i bezpośrednia, nawet jeśli chodzi o moje życie, ale tutaj jakoś nie mogę się przemóc, by napisać mu, co się wydarzyło. 

Cade: Nic takiego. Zakręciło mi się w głowie. Czy ty się martwisz? 
Władca Ciemności: Myślałem, że tak mocno cię uderzyłem. 
Cade: Nie uderzyłeś mnie. Sama obiłam się o twój łokieć. Nie mam do ciebie o to żalu. Przedobrzyłam. Byłam już za bardzo zmęczona i powinnam iść odpocząć i coś zjeść. Trzeba dbać o swój organizm. To cała historia. 
Władca Ciemności: Skoro tak twierdzisz. 
Władca Ciemności: Nie wygrałaś, ale byłaś całkiem niezła, Cade

Otwieram szerzej oczy. 

Czy to możliwe? 

Nieeeee…

A jednak, ta wiadomość jest prawdziwa i wcale mi się nie przyśniła. 

Władca Ciemności: Impreza charytatywna w sobotę. Czy krawat lub muszka są obowiązkowe? 

For Our Future (Thin Ice Games #4)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz