Dwanaście

3.4K 542 217
                                    


Bonusik dla Was za bycie zajebistymi

Pozdrawiam

____________________

OLLIE

Nie wiem, gdzie się znajduję. Nie mam pojęcia, co dzieje się wokół mnie, gdy otwieram oczy. Jestem w stanie odtworzyć urywki rozmów i gwaru, który się wokół mnie utworzył. Seth chyba coś krzyczy, mój wuj jest słyszalny już z daleka, a ja, choć powieki mam przymknięte i odpłynęłam na chwilę zbyt daleko swojej własnej przystani, już zaczynam rejestrować, co się dzieje. Tak mniej więcej. Ktoś mnie chyba trzyma...

– Straciła przytomność? – pyta wujek, sprawdzając jednocześnie mój puls. – Jeszcze trzymaj przez chwilę głowę, tak jak ci kazałem.

Czuję, jak wujek dotyka moich ramion, sprawdzając, czy drżę. 

– Jest okej – chrypię bardzo, bardzo niewyraźnie. 

Czy ktoś mnie trzyma?

Nie.

Ktoś trzyma moją głowę.

Seth Montgomery delikatnie obejmuje dłońmi cały skalp od dołu, żebym nie uderzyła się o lód.

– Co jest, kurwa? – sapie Seth, klęcząc tuż nade mną, nad moją twarzą.

– Leż. Zawołam medyków – poleca wujek, kierując słowa już do mnie. Przytomnej.

Jeszcze trochę, a powrócę na dobre. Jeszcze tylko troszkę.

– Nie trzeba – chrypię znów. – Nic mi nie będzie. 

Otwieram w końcu oczy całkowicie. Wujek Sean pochyla się nade mną odrobinę bledszy niż zwykle, ale nie panikuje. Może odrobinkę, ponownie zadając mi to samo pytanie po raz ósmy: 

– To koniec? 

Kiwam beznamiętnie głową. 

– Taaak. Nic więcej się nie wydarzy. 

Mam wrażenie, że oddycha z ulgą. 

– Do cholery, Cade. Zabiję cię kiedyś, chyba że pierwsza rozwalisz sobie głowę na lodzie. 

– To niemożliwe. – Uśmiecham się niemrawo. Seplenię, gdy mówię. Nie jestem pewna, czy wszystkie słowa naprawdę brzmią tak, jak w mojej głowie.  – Ilość razy... przy jakiej walnęłam się o lód... zakrawa o absurd. Gdybym miała... w ten sposób umrzeć... to już by się stało. A jednak... żyję. 

– Co się tutaj dzieje? – rzuca znów zagubiony Seth. 

Oprócz niego dostrzegam dwie inne osoby—mężczyzn. Zawodników z drużyny. Jeden do chyba Petro, drugi Ulrich, bo oni jeszcze zostali na lodzie po treningu i omawiali coś z trenerem. Ci dwaj patrzą na mnie jak na… sama nie wiem, ale nie podoba mi się ten wzrok. Jest pełen litości, współczucia, pełen niemego stwierdzenia: biedna dziewczyna. Nie znoszę tego. 

Próbuję sama odbić się dłońmi od lodu i wstać. Trener próbuje mnie powstrzymać… nie, to nie trener. Do cholery, Seth Montgomery łapie mnie za ramiona i próbuje powstrzymać moje powstanie. 

– Co robisz? – syczę, chrypię, próbuję brzmieć pewnie, ale wiem, że to jeszcze nie nastąpi. 

– Zwariowałaś? Zemdlałaś, do cholery. Nie możesz tak po prostu teraz wstać i jechać. 

– Nic mi nie jest. 

– Tak? Dlatego wołałaś Casey’a? – burczy. – Nie sądzę, byś wołała człowieka, którego realnie tu z nami nie było, gdyby ci się rzeczywiście nie odkleiło. 

For Our Future (Thin Ice Games #4)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz