ROZDZIAŁ 26. Ochroń nas przed niedźwiedziami

317 58 34
                                    

WILLOW

— Ciepło ci? — Holden poprawił koc, który zarzuciłam na ramiona.

Pokiwałam głową.

Po całym dniu spędzonym na jeziorze, wróciliśmy do obozowiska i zrobiliśmy ognisko. Wszyscy byliśmy już najedzeni, ale mimo to pozostaliśmy przy palenisku. Nancy powiedziała, że to dobry moment na karaoke. Rzekomo taka była ich tradycja – przynajmniej raz, każdy, musiał zaśpiewać wybrany przez siebie utwór.

Holden poszedł do samochodu po gitarę, bo miał podkładać muzykę.

— Idę się szybko wykąpać. — Henry przystanął obok mnie. — Gdzie są ręczniki?

— W czerwonej torbie.

Kiwnął i szybko pobiegł do naszego namiotu.

Jako jedyna siedziałam na ławce, bo cała reszta krzątała się tu i ówdzie. Miło się na to patrzyło. Reed trzymał Austina na baranach i dyskutował o czymś z ojcem. Flossie i Maisie robiły kanapki z upieczonych pianek, czekolady i herbatników, a Eloise właśnie podjadała jedną z nich. Nancy spryskiwała Eastona środkiem na komary, co zresztą podobnie uczyniła z pozostałymi obozowiczami – musiała się upewnić, że wszyscy jesteśmy bezpieczni.

I Holden. Wracał do nas lekkim krokiem, a kąciku jego ust czaił się uśmieszek, który był skierowany do mnie.

— Kto pierwszy? — zapytał, zatrzymując się kilka kroków od ławki, na której siedziałam.

— Zróbmy losowanie — zaproponował Reed.

— Nieee — jęknęła Flossie. — Nienawidzę losowań.

— Oj, nie marudź — odciął się Easton. — Rzucimy monetą i każdy po kolei będzie zgadywał, co wypadło. Zgadłeś – odpadasz. Nie zgadłeś – przechodzisz do kolejnej rundy i tak wytypujemy szczęśliwca, który nam zaśpiewa.

— Niech będzie — bąknęła dziewczyna. — Ale Eloise też bierze udział!

Mała roześmiała się. Na szczęście nie odziedziczyła po mnie braku talentu i lubiła śpiewać.

Moneta poszła w ruch i po kolei próbowaliśmy odgadnąć czy wypadł orzeł czy reszka. I takim oto sposobem zostałam wybrana jako pierwsza. Ja to miałam szczęście.

Holden oczywiście nie zamierzał tego przemilczeć.

— Lepiej zatkajcie uszy — zażartował ze śmiechem, zapewne mając w pamięci, jak śpiewałam z nim podczas wieczoru kawalerskiego.

Posłałam mu surowe spojrzenie, gdy podał mi prowizoryczny mikrofon z butelki z wodą.

— To co chcesz zaśpiewać? — Usiadł okrakiem na ławce, przodem do mnie i zapiął pasek gitary.

— A co umiesz zagrać? — zripostowałam.

— Uuuuu. — Reed aż się zakrztusił.

Holden zmrużył na mnie oczy, ale nie przestawał się przy tym uśmiechać.

— Wszystko, co tylko zechcesz — oznajmił pewnie.

— Wobec tego niech będzie Pink Just give me a reason.

— To duet — zauważył, ale w jego oczach czaiła się ciekawość.

Uniosłam jedną brew.

— Owszem. Zaśpiewasz ze mną.

W jego policzku pojawił się dołeczek.

— Ale zaśpiewasz część Pink — dodałam.

Parsknął śmiechem i pokręcił głową.

Cornflower Blue || [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz