ROZDZIAŁ 39. (Nie)wypowiedziane słowa

375 64 32
                                    

HOLDEN

— Jak się czujesz?

Beznadziejnie.

Gdybym pięć lat temu czuł się tak jak teraz, już dawno byłbym na haju. Teraz byłem lepszym człowiekiem i zamiast tego siedziałem w ogródkowej altance z mamą. Byłem niespokojny i starałem się nie okazywać tego na każdym kroku.

— Dobrze — skłamałem.

Wiedziałem, że nie obędzie się bez pobytu w ośrodku. Byłem za słaby, by ogarnąć ten bajzel samodzielnie. Chciałem być lepszym człowiekiem, ale bycie lepszym człowiekiem bywało czasem straszliwie trudne. I nawet jeśli miało się chęci, to niekiedy istniało coś, co wiecznie podstawiało ci nogę. W moim przypadku były to narkotyki.

Przetarłem czoło. Nie powinienem o nich myśleć.

Drzwi tarasowe trzasnęły, ale nie odwróciłem się, by sprawdzić, kto do nas dołączył. Po ciężkim kroku spodziewałem się, że to Reed.

Jego ręka opadła na moje ramię i je ścisnęła.

— Trzymasz się? East mówił, że mało zjadłeś.

Easton cały dzień miał mnie na oku, póki Reed nie zadzwonił, że niedługo wróci z pracy. Już nie był dzieckiem, jak za pierwszym razem, dlatego Reed przekazał mu wartę. Przynajmniej nade mną nie sterczał, bo w przeciwieństwie do starszego brata, traktował mnie z większym dystansem. Wiedziałem, że ta wpadka naruszy naszą relację i znowu się ode mnie odsunie.

Dwie godziny temu pojechał do Sunbow po moje rzeczy. To miał być definitywny koniec mojej samodzielności.

— Nie jestem głodny.

Widziałem, jak razem z mamą wymienili spojrzenia. Nie potrafiłem zmusić się do przełknięcia czegokolwiek. Ciągle było mi niedobrze i odkąd się obudziłem, byłem rozdrażniony, dlatego prawie się nie odzywałem. Nie chciałem się na nikim wyżywać.

Reed z łatwością wyłapał mój nastrój, bo dał znać mamie, żeby zostawiła nas samych. Kiedy odeszła, sięgnął po jej krzesło i postawił je centralnie przede mną. Usiadł na nim tak, bym nie miał drogi ucieczki i oparł przedramiona o uda. Wciąż miał na sobie mundur policyjny.

— Skłamałeś, prawda? — Spojrzał mi w oczy. — Nie brałeś tylko kokainy.

Przełknąłem ślinę i odwróciłem wzrok. Nie odpowiedziałem, ale prawdopodobnie Reed i tak domyślił się prawdy.

— Rodzice znaleźli ci miejsce w ośrodku. Tym samym, w którym byłeś ostatnio — powiedział spokojnie. — Jutro z samego rana mogę cię tam zawieźć. Chcesz?

— Znowu stracę kilka tygodni — mruknąłem.

— A wolisz stracić całe życie?

Zacisnąłem szczękę, ale to w niczym nie pomogło. Cały się trząsłem.

Potarłem palcami skronie, by zatuszować łzy w oczach.

— Holden, masz depresję, a narkotyki tylko pogarszają twój stan. To, że dzięki nim przez chwilę czujesz się lepiej, nie oznacza, że ci pomagają. Jest wręcz odwrotnie.

Pokręciłem głową.

— Nie radzę sobie z tym — wydusiłem przez ściśnięte gardło.

— Wiem. — Odciągnął moją rękę, by zmusić mnie do kontaktu wzrokowego. — Dlatego masz całą rodzinę, która cię wspiera i pomoże ci przez to przejść. — Położył dłonie na podłokietnikach mojego krzesła i pochylił się w moją stronę. — Chcesz z tym skończyć? Chcesz poczuć się lepiej?

Cornflower Blue || [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz