HOLDEN
— Jak się czujesz?
Beznadziejnie.
Gdybym pięć lat temu czuł się tak jak teraz, już dawno byłbym na haju. Teraz byłem lepszym człowiekiem i zamiast tego siedziałem w ogródkowej altance z mamą. Byłem niespokojny i starałem się nie okazywać tego na każdym kroku.
— Dobrze — skłamałem.
Wiedziałem, że nie obędzie się bez pobytu w ośrodku. Byłem za słaby, by ogarnąć ten bajzel samodzielnie. Chciałem być lepszym człowiekiem, ale bycie lepszym człowiekiem bywało czasem straszliwie trudne. I nawet jeśli miało się chęci, to niekiedy istniało coś, co wiecznie podstawiało ci nogę. W moim przypadku były to narkotyki.
Przetarłem czoło. Nie powinienem o nich myśleć.
Drzwi tarasowe trzasnęły, ale nie odwróciłem się, by sprawdzić, kto do nas dołączył. Po ciężkim kroku spodziewałem się, że to Reed.
Jego ręka opadła na moje ramię i je ścisnęła.
— Trzymasz się? East mówił, że mało zjadłeś.
Easton cały dzień miał mnie na oku, póki Reed nie zadzwonił, że niedługo wróci z pracy. Już nie był dzieckiem, jak za pierwszym razem, dlatego Reed przekazał mu wartę. Przynajmniej nade mną nie sterczał, bo w przeciwieństwie do starszego brata, traktował mnie z większym dystansem. Wiedziałem, że ta wpadka naruszy naszą relację i znowu się ode mnie odsunie.
Dwie godziny temu pojechał do Sunbow po moje rzeczy. To miał być definitywny koniec mojej samodzielności.
— Nie jestem głodny.
Widziałem, jak razem z mamą wymienili spojrzenia. Nie potrafiłem zmusić się do przełknięcia czegokolwiek. Ciągle było mi niedobrze i odkąd się obudziłem, byłem rozdrażniony, dlatego prawie się nie odzywałem. Nie chciałem się na nikim wyżywać.
Reed z łatwością wyłapał mój nastrój, bo dał znać mamie, żeby zostawiła nas samych. Kiedy odeszła, sięgnął po jej krzesło i postawił je centralnie przede mną. Usiadł na nim tak, bym nie miał drogi ucieczki i oparł przedramiona o uda. Wciąż miał na sobie mundur policyjny.
— Skłamałeś, prawda? — Spojrzał mi w oczy. — Nie brałeś tylko kokainy.
Przełknąłem ślinę i odwróciłem wzrok. Nie odpowiedziałem, ale prawdopodobnie Reed i tak domyślił się prawdy.
— Rodzice znaleźli ci miejsce w ośrodku. Tym samym, w którym byłeś ostatnio — powiedział spokojnie. — Jutro z samego rana mogę cię tam zawieźć. Chcesz?
— Znowu stracę kilka tygodni — mruknąłem.
— A wolisz stracić całe życie?
Zacisnąłem szczękę, ale to w niczym nie pomogło. Cały się trząsłem.
Potarłem palcami skronie, by zatuszować łzy w oczach.
— Holden, masz depresję, a narkotyki tylko pogarszają twój stan. To, że dzięki nim przez chwilę czujesz się lepiej, nie oznacza, że ci pomagają. Jest wręcz odwrotnie.
Pokręciłem głową.
— Nie radzę sobie z tym — wydusiłem przez ściśnięte gardło.
— Wiem. — Odciągnął moją rękę, by zmusić mnie do kontaktu wzrokowego. — Dlatego masz całą rodzinę, która cię wspiera i pomoże ci przez to przejść. — Położył dłonie na podłokietnikach mojego krzesła i pochylił się w moją stronę. — Chcesz z tym skończyć? Chcesz poczuć się lepiej?
CZYTASZ
Cornflower Blue || [16+]
RomanceHolden Hale marzył wyłącznie o dwóch rzeczach: odciąć się od przeszłości i zacząć życie z czystą kartą w miejscu, w którym nikt go nie zna. Ciche i spokojne Sunbow wydawało się idealną opcją. Jak się okazuje - pozory potrafią mylić i już pierwszeg...