ROZDZIAŁ 12. Rozmowy przy kawie i ciastku

368 49 34
                                    

WILLOW

— Fajny ten Holden, co? — Pani Lynch od samego wejścia zbombardowała mnie pytaniami. — Przyjaźnicie się, prawda? Widzę, że często rozmawiacie.

Ciężko zaprzeczyć, skoro wspomniany odprowadził mnie pod same drzwi, przy okazji mnie zagadując. Znowu wpadłam na niego, gdy biegał. Powiedział mi, że tej nocy nie wraca do domu, bo jedzie do rodziców i wróci dopiero pojutrze, dlatego zażartował, że to dobry moment na przekazanie mu mojej książki. Sądziłam, że o tym zapomniał, ale widocznie nie.

— Jesteśmy sąsiadami — odparłam wymijająco.

Zostawiłam na kredensie torebkę z lekami na receptę, którą mi przekazała do wykupienia. Sądziłam, że jeśli z rana pojadę do miasta, by odwieźć dzieci do szkoły i załatwić sprawunki, miniemy się z Holdenem. Jednak jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności, nieważne o której godzinie wychodziłam z domu, za każdym razem na siebie wpadaliśmy.

— No tak, tak, ale przyjaźnicie się też, prawda? — drążyła sąsiadka.

Zmarszczyłam czoło, nie rozumiejąc do czego brnęła. Wolałam nie określać naszej relacji. Nie po tym, co jakiś czas temu powiedział mi mąż. Nie wiedziałam, która z sąsiadek postanowiła dosadnie poinformować go o tym, że nawiązaliśmy bliższą relację, dlatego zamierzałam przy każdej zachowywać dystans. Nie chodziło o to, że bałam się, iż przekażą wszystko mojemu mężowi, tylko zwyczajnie poczułam się zraniona. Między mną a Holdenem nic nie było, ale przez to, że same zaczęły dopisywać sobie swoje historie i przekonywać do tego mojego męża, nie ułatwiały mi przejścia kryzysu, przez jakie przechodziło obecnie moje małżeństwo. Co jedynie go pogarszało.

— To sympatyczny chłopak, bardzo zadbany — komplementowała go. — Zawsze mówi „dzień dobry" i pyta, czy w czymś pomóc. Ma w sobie coś takiego, że człowiek od razu do niego lgnie.

Przytaknęłam mechanicznie, nie wkładając w to żadnych emocji. Chociaż była to szczera prawda.

Wyciągnęłam zmywak i zaczęłam po kolei szorować naczynia w zlewie. Pani Lynch zajęła swoje standardowe miejsce na krześle, przy niedużym stoliku. W kuchni było miejsce na większy, a mimo to ograniczyła się do tak niewielkiego mebla. To wiele mówiło o tym, ile osób ją odwiedza.

— Szkoda, że z matką tego chłopca mu nie wyszło — westchnęła.

Jej słowa przyciągnęły moją uwagę.

— Rozmawiała pani z nim o tym?

Pokiwała głową.

— Mówił, że się nie dopasowali, ale nie sądzę, by to była prawda, skoro jest w nią wpatrzony jak w obrazek, gdy tu przyjeżdża.

Racja.

— Niedługo ma jechać na kawalerski jej nowego narzeczonego i widać, że jest tym trochę przybity — wyznała ze smutkiem. — Niby niewiele o sobie mówi, ale po oczach widać, że dużo rzeczy go trapi, tylko z jakiegoś powodu stara się to ukrywać.

Widocznie nie tylko ja to zauważyłam.

Ciekawiło mnie, co się z nim dzieje, ale nie byłam wścibska, więc na tym ucięłam rozmowę z panią Lynch. Zapytałam ją o najnowsze odcinki jej ulubionych seriali i na szczęście połknęła haczyk.

— Trzymaj. — Przy wyjściu wcisnęła mi do ręki niewielkie, kolorowe pudełeczko. — Przepraszam, nie miałam w co zapakować.

— Pani Lynch, ja naprawdę niczego nie potrzebuję — zaoponowałam, próbując je oddać.

Cornflower Blue || [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz