51

2K 151 31
                                    

ARES

Zaśmiałem się gorzko i przybliżyłem się do faceta, by spojrzeć prosto w jego oczy.

-Też chcesz zapierdolić te dwie nic nieznaczące szmaty? -wyszeptałem mu do ucha, kłamiąc.

Zacisnąłem palce na jego ramieniu i uśmiechałem się do niego cwaniacko.

-No proszę, proszę. Tego bym się po tobie, Aresie nie spodziewał. -zaśmiał się cicho, po czym zaczął już bardziej krzyczeć.

Cała sala patrzyła na nas, a ja czułem wzrok Vivian na sobie.

-Oszukałem cię, bo byłeś najlepszy. Miałeś wszystko, co sobie zapragniesz. -prychnął i wyciągnął telefon z kieszeni spodni garniturowych. -To piękne logo, ach. Sprzedałem je za kilka tysięcy. -pokazał mi zdjęcie, gdzie widniała dość dużą suma pieniędzy.

Zacisnąłem pięści i spojrzałem na swojego byłego przyjaciela, który tak naprawdę nie miał na imię ani Ethan, ani Colin, tylko pierdolony Dilan.

-Chciałem zniszczyć cię, a wtedy Vivian napatoczyła się w twojej firmie i zajęła moje miejsce. -zaśmiał się. -Przeprowadziłem się tutaj dość dawno, ale miałem się wyprowadzić, by poszukać Carter. -prychnął. -Jednak, gdy dowiedziałem się, że Vivian jest w mieście, zostałem. -zacisnął pięści i patrzył na Vivian, wypluwając słowa z jadem. -Chciałem się na tobie zemścić, bo odebrałaś mi moją przyszłą żonę, w której byłem zakochany. Chciałem, byś cierpiała, dlatego sfałszowałem nagrania z kamer, z klubu i wysłałem je do Alice, twojej pięknej przyjaciółki. Obserwowałem cię, by mieć w garści twoje słabe punkty. Szantażowałem Alice, by rozwaliła twój związek z Aresem, chciałem, byś poczuła to samo, co ja. Nie wiedziałem jednak, że wszystko się pokrzyżuje. -zaśmiał się. -Wysyłałem wam te pierdolone listy razem z twoim ojcem, Vivian i z Joelem. -cały tłum sapnął i zaczęły się szmery. -Pogadaj z ojcem, może ci wytłumaczy wszystko. A nie czekaj, nie pogadasz. -zaśmiał się i nagle wyjął broń.

Każdy w sali zaczął piszczeć i uciekać. Joel dopadł Vivian, a Alice zdążyła uciec. Chciałem ruszyć w stronę kobiety, by ją uratować, jednak Dilan wycelował we mnie broń.

-Nie ruszaj się. -zaśmiał się, przekręcając na mnie głowę.

Jego brązowe włosy opadły na czoło. Byłem pod wrażeniem tego, jak się zmienił. Zmienił swój głos, twarz, sylwetkę i ubiór, zrobił wszystko tak, by wyglądać, jak ja.

-I co ci to da? Co, kurwa? Co ci to da, pytam się?! -wykrzyczałem, podchodząc pod sam pistolet.

Miałem teraz broń na samym środku czoła.

-Ares, nie! -krzyknęła Carter, wyrywając się z rąk Joela.

Ludzie biegali i piszczeli, a ci, którzy mieli zostać, zostali.

-Vivian jest obrzydliwa! -wydarł się. -Wróciła do ciebie po tym, jak dostała te filmy i zdjęcia. Nie wiedziała wtedy, że to nie prawda, a i tak do ciebie wróciła. Była i jest obrzydliwa, bo zabiła swoją własną siostrę. -warknął, mocniej wbijając broń w moje czoło.

Stałem hardo i nie poruszałem się z miejsca, patrząc w jego oczy, które kipiały z furii.

-Vivian nie zabiła swojej siostry! -warknąłem, zaciskając pięści. -Miała, kurwa, tylko dziesięć lat! Była do chuja dzieckiem! Jak miała niby zatrzymać pędzące auto?! Może sama miała tam wbiec, by zginąć? Tak? O to ci chodzi?! -wydarłem się i odsunąłem od broni.

God Of Darkness [+18] [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz