23. Mój dzień

341 9 0
                                    

Lily wydawała się być dość oburzona gdy Aston ją wygodnił, aczkolwiek mi to nie przeszkadzało. A wręcz przeciwnie, cieszyłam się że w końcu ktoś utarł jej nosa. 

Gestem dłoni zaprosił mnie do mieszkania, dość niepewnie przekroczyłam jego próg idąc do salonu. Chyba jeszcze sama nie do końca wiedziałam na co się piszę. Byłam pewna że tak szybko mu nie wybaczę, ale może jednak jego słowa coś mi naprostują i podpowiedzą?? Usiadłam na kanapie przyglądając się szczegółą pomieszczenia, tak jakby nic się nie zmieniło od miesiąva, albo moze wcale go tu nie było? Tak mnóstwo pytań a tak mało odpowiedzi.

Brunet usiadł na fotelu by na mnie patrzeć i poprostu zaczął opowiadać. Starał się naeet nie pomijać żadnego szczegółu, jakby chciał abym mu uwierzyła. Ale jakoś z trudem przyswajałam te informacje. Chyba nie bardzo to do mnie docierało.
Po opowiedzeniu całej histori wpatrywał się we mnie czekając na jakąś odpowiedz. Lecz ja siedziałam cicho. Nie wiedziałam co powiedzieć. On poprostu chciał się chronić, żył pod presją bo nie chciał skończyć w więzeniu to dość zrozumiałe.

Potrzebowałam to przetrawić, i posiedzieć sama.

— Dzisiaj chce wytłumaczyć to również przyjaciołom — dodał by przerwać ciszę między nami..

Skinęłam głową by go nie ignorować a następnie jak osłupiała wstałam z kanapy.

— Już idziesz? — spytał zdziwiony, no i zawiedziony.

— Chcę jakoś w miarę spędzić urodziny — wzruszyłam lekko rsmionami.

— Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.

— A i weź ten naszyjnik — podałam mu złoty łańcuszek.

— To zostaje u ciebie — oddał mi go niemalże od razu.

— Aston, nie chce nic od ciebie. Równie dobrze sam możesz go nosić — odparłam podnosząc się z kanapy.

— Nie potrzebuję twojego skoro mam swój — zza koszulki wyjął złoty łańcuszek, dokładnie taki sam jak mój.

Wpatrywałam się rozczulona w biżuterie na jego szyji, był cholernie uroczy.

Jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak dobrym mężczyzną, Aston miał wielkie serce. Lecz trzeba było je naprawić. Był lekko zepsuty, ale to nie znaczy że ja również taka nie jestem. Może gdy ja naprawie jego to on uleczy mnie?

Mimo tego że w moich oczach był taki cudowny, to musiał ponieść konsekwencje swoich czynów.

— Nie możesz być taki uroczy po tym czymś, mącisz mi w głowie — wyszeptałam, sama nie wierząc w swoje słowa.

— Wybacz, sama musisz podjąć decyzje — odpowiedział na mój szept, wstając z fotela.

— Muszę już iść — westchnęłam cicho podążając do wyjścia.

Ścisnęłam mocniej pudełko w dłoni słysząc jak idzie za mną.

— Nie pożegnasz się?

I to pytanie, które padło z jego ust zatrzymało mnie przed pociągnięciem za klamkę.

Biłam się z myślami stojąc nie ruchomo przez jakiś czas.

Odwróciłam się, zatrzymując na nim swój wzrok.

— A Lily dotykała twoich ust?

Cień uśmiechu przebiegł przez jego wargi, pokręcił głową na nie, po czym sprecyzował odpowiedź.

— Ani razu, moje usta czekały tylko na ciebie Adeline.

Podeszłam do niego szybko zarzucając ręce na jego kark, wpiłam się w jego wargi nie myśląc o konsekwencjach.

𝐎𝐔𝐑 𝐏𝐈𝐍𝐊 𝐃𝐀𝐑𝐊𝐍𝐄𝐒𝐒 [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz