24. Pudełko

284 7 3
                                    

Kiedyś babcia powiedziała mi że muszę zaakceptować siebie, bo wtedy będzie mi łatwiej wejść w zdrowy związek. I miała racje, chociaż chyba świat chciał skomplikować mi życie. Nie dostałam ułożonego, kulturalnego blondyna tylko Astona. On nie był taki jak inni, był wyjątkowy i to dlatego nie mogłam go zostawić bo był dla mnie ważny.

Nasza relacja była mocno skomplikowana, nie byliśmy w związku lecz łączyło nas mocne uczucie. 

Westchnęłam cicho zwlekając się ze swojego łóżka, jedyne o czym dzisiaj myślałam to spotaknie z Astonem. Sięgnęłam po swój telefon od razu wybierając numer chłopaka.

Po paru sygnałach w końcu usłyszałam jego głos.

— Nie sądziłem że zadzwonisz — mruknął.

— A jednak. Potrzebuje z tobą szczerze porozmawiać więc wykorzystuje swój bilet — wydusiłam podchodząc do biurka, moją uwagę przykuł mały liścik.

— Mam nadzieje że ci się spodoba, podjadę po ciebie za dwadzieścia minut w porządku? — uniósł głos by przekrzyczeć chaos wokół siebie.

Odwróciłam liścik czytając jego treść.

" Szkoda że nie udało mi się z tobą zabawić Addie " 

Otworzylam usta w szoku, nie myliłam się.
Przerażona odłożyłam liścik ignorując ciągłe pytania rozmówcy. Kurwa wiedziałam że to on, tylko kim ty jesteś.

— Miałam racje Aston — wyszeptałam do słuchawki.

— O czym mówisz?

— " Szkoda że nie udało mi się z tobą zabawić Addie" — przeczytałam.

— To on prawda? Zaraz będę — obiecał, po czym się rozłączył.

Musiałam się doprowadzić jakoś do normalnego stanu, więc podeszłam do szafy.

Wygrzebałam sobie czarny top na ramiączka oraz proste jeansy. Szybko zmieniłam bieliznę i gdy miałam nakładać top na nagą klatkę piersiową ktoś wszedł z inpetem do środka.

— Wyjdź! — krzyknęłam odwracając się tyłem. — Kurwa ty to masz wyczucie czasu — burknęłam zakładając vrop top.

— Spokojnie, nie ma tu nic czego nie widziałem — wzruszył ramionami siadając na moim łóżku i tak poprostu patrzył sobie gdy ubierałam spodnie.

— Co tu robisz tak szybko? — spytałam ignorując jego wzrok na sobie.

— Przejeżdzałem obok.

Zmrużyłam oczy przyglądając się mu, oczywiście że kłamał.

— Kłamiesz — oznajmiłam biorąc z biurka liścik, podałam mu go siadając na materacu.

Cóż wydocznie nie spodobało mu się to że siedzę obok a nie na jego kolanie, więc mnie tam posadził. Nic nie mówiąc wtuliłam się w jego bok gdy ten czytał karteczkę.

— Pojedziemy do mnie, tam będziesz bezpieczniejsza — zaproponował.

— Liczyłam na to że to powiesz. Mama pojechała w delegacje a ja nie chce zostać sama w domu gdy Carter śpi u Rachel — mruknęłam.

— W takim razie jedziemy od razu — poklepał mnie po udzie chcąc bym zeszła.

Wywróciłam oczami schodząc z jego kolan, złapałam pierwszą lepszą torbę pakując rzeczy na parę dni.

Ubrałam buty, wychodząc z pokoju. Aston złapał moją dłoń na co uśmiechnęłam się lekko schodząc na dół. Po wyjściu zamknęłam drzwi i udaliśmy się do samochodu. Schowałam torbę na tylnie siedzenia, pod krzesłem kierowcy leżała jakaś koronka. Zmarszczyłam brwi podnosząc żółty materiał, damskie stringi i to nie moje. Ja nie nosze takiej brzydkiej bielizny.

𝐎𝐔𝐑 𝐏𝐈𝐍𝐊 𝐃𝐀𝐑𝐊𝐍𝐄𝐒𝐒 [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz