10'dziwny świat'

206 18 54
                                    

Światło, które przenikało przez zasłony, zwiastując nadejście nowego dnia, powinno być pięknym i oczyszczającym momentem i pewnie dla większości ludzi było, ale ja czułem jedynie niepokój. Zawsze myślałem, że każdy kolejny dzień był ogromną szansą, żeby zacząć od nowa i zapomnieć o wszystkich porażkach i złych decyzjach, które zostały popełnione poprzedniego dnia. W końcu każdego kolejnego, zaczynał się nowy, niczym obietnica nadejścia czegoś lepszego, a wszystkie błędy minionych, mogły pójść w zapomnienie. Kiedyś uwielbiałem moment nadejścia dnia, kiedy to po ciemnej i strasznej nocy, w końcu było jaśniej. Będąc w sierocińcu, często nie spałem całymi nocami, czuwając, żeby przypadkiem nie ominęło mnie coś złego. Chowałem się pod kocem i świeciłem sobie małą latarką na klasyki literackie, które mieliśmy w bibliotece i z niecierpliwością czekałem na świt, żeby móc zmówić modlitwę dziękczynną, za nadejście kolejnego dnia, jak i szansy na poprawę, którą dawał nam Bóg.

Moje myślenie było jedynie iluzją, sam chciałem się jakoś pocieszyć, kiedy prawdą było, że nic się nigdy nie zmieniało. Wszystko pozostawało takie samo, niezależnie od tego, jak wielką miałem nadzieję na jakąś zmianę. Ciągle przeżywałem to samo – apel, msza, policzek od przełożonego, modlitwa, prześladowanie przez inne dzieciaki, nagana od sióstr, kolejna msza, kolejna modlitwa. Chociaż ja codziennie próbowałem się zmienić i być lepszy, to inni pozostawali tacy sami, nie chcąc się zmienić. Byłem niezwykle uparty, jak zawsze powtarzali mi księża, patrząc niemal ze złością na moje poczynania i doskonale o tym wiedziałem, dalej niezachwianie wierząc, że światło nowego dnia oznaczało dobro i wybawienie. W końcu zdałem sobie sprawę, że to był jedynie piękny sen, który chociaż ciągle powtarzany na kazaniach, to nie miał odzwierciedlenia w rzeczywistości. Pewnego dnia więc, obudziłem się z myślą, że to koniec. Nie chciałem dłużej śnić.

Niektóre dzieci specjalnie robiły na złość siostrom i wypisywały na starych murach sierocińca bluźnierstwa, a najczęstszym który się powtarzał, był wielki czerwony napis 'chwała Szatanowi'. Na początku patrzyłem na to z oburzeniem, jak mogli coś takiego napisać w miejscu, w którym przeważała świętość. Po latach zrozumiałem, dlaczego większość ludzi wierzyła bardziej w złego diabła niż łaskawego i kochającego Boga. Szatan przynajmniej potrafił dotrzymać obietnicy. Był niczym Wielki Brat, cały czas obserwując ludzkość, przez co wiecznie był zarobiony, zawsze będąc poza swoim diabelskim biurem, w którym knuł jak najgorsze rzeczy.

Nikt prawdopodobnie nie chciał tego słyszeć, ja sam również nie chciałem przez dość długi okres, ale świat był dziwnym miejscem, w którym działy się złe rzeczy, na które nikt nie miał wpływu, żeby je zatrzymać. Ten fakt był smutny, wręcz przerażający, ale prawdziwy. Nie chciałem tego widzieć, ale również w nim żyłem, chociaż wiele razy próbowałem go opuścić i nie dopuścić do siebie prawdy. Jako dziecko byłem pełen marzeń, ale kiedy otworzyłem w końcu szeroko oczy, na to co faktycznie mnie otaczało, przestałem to robić. Świat skutecznie wszedł mi w drogę, a raczej ludzie demony, którymi kierował Pan Ciemności. W pewnych momentach, ja również byłem jednym z ich, a to sprawiło, że wtedy doskonale wiedziałem, dlaczego byłem tak samo dziwny i nienormalny, jak rzeczywistość, w której istniałem.

Sytuacja w agencji była bardzo napięta, wszyscy chodzili rozkojarzeni, a wręcz przerażeni, że coś takiego miało miejsca. Modele czuli się najbardziej zagrożeni, a pan Drake musiał zwołać specjalnie spotkanie, żeby zapewnić ich, że agencja podejmie wszelkie starania, żeby wzmocnić bezpieczeństwo jej podopiecznych. Masowy strach udzielił się również pracownikom firmy, a zwłaszcza kobietom, co nie było dziwne, bo to one były w największym niebezpieczeństwie. Minęły dopiero dwa dni od tego incydentu, ale policja nic nie znalazła, a moim zdaniem nawet się za bardzo nie starała. Nie wierzyłem w te służby, nie raz zawiodły mnie w przeszłości, a niesprawiedliwość jaka dotknęła te biedne porwane dziewczyny tak bardzo mnie nękała, że nie mogłem ponownie spać po nocach. Chciałem coś zrobić, pomóc i uratować je, ale nie wiedziałem kompletnie nic o porywaczach, tak jak cała reszta. Ta niemoc, którą odczuwałem, chyba jeszcze bardziej mnie dobijała.

Ephemeral | boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz