17'zasłużona kara'

211 20 15
                                    

tw: przemoc i molestowanie dzieci, samookaleczanie, wzmianki o wojsku

Siedziałem w gabinecie przełożonego, do którego kazał mi przyjść, zaraz po zakończeniu mszy. Starałem się uspokoić, ale nie potrafiłem. Okropnie się bałem, bo zawsze, kiedy mnie tuatj wzywał, to nie oznaczało nic dobrego. Miałem tylko nadzieję, że nic mi tym razem nie zrobi, bo w moim odczuciu, nie miał ku temu żadnych powodów. Byłem grzeczny i dobry, nigdy nie sprawiałem żadnych problemów. Byłem posłuszny, tak jak mnie tego nauczył. Nie wiedziałem więc, czego ode mnie chciał i błagałem w myślach Boga, żeby przy mnie był i mnie chronił. On jako jedyny wiedział, że zawsze się starałem i byłem dobrym dzieckiem, które ani nie myślało o niczym złym i niedozwolonym, a tym bardziej tego nie robiło. W moim Zbawicielu pokładałem największe nadzieje i wierzyłem w to, że w końcu wysłucha moje modlitwy i mnie uratuje. Czekałem na swoje zbawienie każdego dnia, nigdy nie tracąc nadziei.

- Louis, wiesz może, dlaczego cię tutaj wezwałem? – przełożony w końcu wszedł do pomieszczenia, a ja momentalnie spuściłem wzrok na swoje kolana, nie chcąc go rozgniewać.

- Nie wiem proszę pana, nie zrobiłem nic złego – odpowiedziałem cicho, zaciskając palce na materiale swoich spodni.

- Jesteś tego pewien? – zapytał mnie ze śmiechem i usłyszałem, jak zaczął nalewać sobie czegoś do szklanki.

- Tak – odpowiedziałem pewnie, jednak nie z taką mocą, jak tego chciałem. Kiedy przełożony mówił coś w taki sposób, zaczynałem w siebie wątpić.

- Dobrze wiesz, że nie pozwoliłem ci rozmawiać z nieznajomymi, a co zrobiłeś dzisiaj, kiedy przyszedł kurier? – mężczyzna powiedział cicho, a ja przełknąłem głośno ślinę. Kompletnie o tym zapomniałem.

- Przepraszam, ja nie chciałem, ale przyszedł z paczką, a sióstr nie było w pobliżu – nieznacznie zadrżałem, bojąc się tego, co może zaraz nadejść.

- I to dlatego uśmiechałeś się do niego tak, jak mała dziwka? – przełożony się zaśmiał i znalazł się obok mnie, ciągnąc do góry za włosy.

- To nie tak, przysięgam! – zawołałem, automatycznie czując łzy pod powiekami.

- Naprawdę tak bardzo chcesz być jak swoja matka, splugawiona najgorszym grzechem, jaki może być dla kobiety? – wysyczał do mnie wściekle, patrząc z odrazą – chcesz, żeby ktoś cię wykorzystał i zrobił to samo, co twojej matce? – zapytał, a ja w końcu zacząłem płakać.

- Oczywiście, że tego nie chcę, proszę mnie wysłuchać, błagam! – załkałem, patrząc błagalnie na mężczyznę.

- Przestań płakać i zachowywać się jak mazgaj, wiesz, że tego nienawidzę! – wrzasnął do mnie i w końcu mnie puścił, uderzając w twarz, na co momentalnie przestałem, łapiąc się za policzek, a w ustach, czując posmak krwi – nie chcę cię krzywdzić, ale nie dajesz mi innego wyboru – w końcu wyszeptał, nieznacznie odchodząc.

- Wiem o tym i przepraszam, nie chciałem dawać panu do tego powodów – powiedziałem cicho, starając się powstrzymać łzy, które dalej cisnęły mi się do oczu.

- Nie chciałeś? – zapytał po chwili, a kiedy uniosłem niepewnie wzrok, ten jego był dziwny – a może tak naprawdę tego pragniesz, co? – zapytał, ponownie do mnie podchodząc i ciągnąc za ramię, zmuszając tym samym do wstania – nie chcę, żeby ktoś obcy cię dotykał, jesteś tylko mój, więc może to ja, powinienem dać ci to, czego tak bardzo chcesz – uśmiechnął się nieznacznie i położył mi swoją dłoń na policzku, który przed chwilą uderzył.

Ephemeral | boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz