tw: wzmianki o nieodpowiednim dotykaniu dzieci, atak paniki
Zazwyczaj pusty salon sierocińca, był niezwykle chłodny w swoim opuszczeniu i rzadko kiedy lubiłem tutaj przebywać. Źle mi się kojarzył, wyłącznie z siostrami, które jedynie krzyczały i mnie biły, kiedy źle zagrałem na fortepianie, na którym uczyły mnie grać. W tym momencie było inaczej, a pełno elegancko ubranych dorosłych sprawił, że poczułem się minimalnie bezpieczniejszy. Przy obcych, nikt nie odważyłby się cokolwiek mi zrobić. Co jakiś czas rozbrzmiewała muzyka, grana na skrzypcach albo flecie, a dzieciaki, które na przemian na nich grały, wręcz konkurowały o uwagę. Jako jedyny czułem się gorzej od wszystkich, bo nie pozwolono mi jeszcze zagrać.
- Spójrzcie tylko na tą małą! – zawołał barytonem jakiś starszy mężczyzna i gestem kazał zbliżyć się do siebie dziewczynce, która ubrana była w różową spódnicę baletową – cóż za ruchy, jaka gracja, no proszę, zatańcz dla nas jeszcze raz! – klasnął w ręce z zachwytu, a dziewczynka posłusznie to zrobiła, kończąc swój układ piruetem. Spojrzałem na nią jedynie z zazdrością.
- W przyszłości będziesz wspaniałą tancerką baletową, zapewniam się! – zawołała smukła blondynka i od razu rozpoznałem w niej swoją ulubioną panią, która zawsze dawała mi czekoladowe trufle, które były tutaj zabronione.
- Chodź tutaj do mnie złotko – niemal wymruczał jej towarzysz i posadził sobie małą dziewczynkę na kolanach – ile masz lat? – zapytał ją miło, gładząc tiulowy materiał spódnicy.
- Osiem – wyszczebiotała posłusznie, mrugając swoimi wielkimi oczami. Wszyscy ją uwielbiali.
- Przecież nie możesz się tutaj zmarnować – zacmokał w odpowiedzi – kochanie, co ty na to, żeby ją stąd zabrać i dać lepsze życie? – zwrócił się z powrotem do swojej żony, szeroko się uśmiechając.
- Jest prześliczna, jak jakaś laleczka! – kobieta uszczypnęła dziewczynkę w policzek, na co ta zachichotała i zaczęła machać nogami – na pewno nam się przyda – zaśmiała się do swojego męża, a ja ponownie tego popołudnia spuściłem wzrok. Też chciałem, żeby ktoś mnie zabrał z tego strasznego miejsca.
- Louis, podejdź no tutaj – nagle usłyszałem, jak przełożony wołał moje imię, więc szybko go zlokalizowałem i pospiesznie podszedłem. Nie chciałem go zdenerwować.
- W czym mogę służyć, proszę pana? – zapytałem potulnie, tak jak mnie tego nauczył – może przynieść państwu herbatę z odrobiną cherry? – uśmiechnąłem się lekko, niepewnie unosząc wzrok i zauważyłem, że siedział w towarzystwie kolejnej pary. Musieli być nowi, bo wcześniej ich tutaj nie widziałem.
- Tak, możesz to zrobić – mężczyzna skinął na mnie głową z aprobatą – jego herbata jest najlepsza, nauczyłem go tego do perfekcji – zaśmiał się do swoich towarzyszy, a ja w końcu podszedłem do stołu, gdzie znajdował się serwis, uważając, żeby napój wyszedł idealnie. Przełożony nienawidził, kiedy ktoś go ośmieszał.
- Zostań z nami chwilę, państwo Davies chcieli cię obejrzeć z bliska – nieznacznie drgnąłem na te słowa i starając się nie wyglądać na zbyt podekscytowanego, posłusznie usiadłem pomiędzy dorosłymi, gdzie miła pani poklepała miejsce na kanapie.
- Jesteś prześliczny, od razu rzuciłeś mi się w oczy w tym tłumie, taki niewinny i zagubiony – mężczyzna złapał mnie za podbródek i zaczął oglądać, a ja posłusznie pozwoliłem mu na to, nie widząc w tym nic złego – na początku myślałem, że jesteś dziewczynką, ubraną w jakieś łachmany, bo masz taką delikatną urodę – westchnął i w końcu mnie puścił.
CZYTASZ
Ephemeral | boyxboy
RomanceMinęło pół roku odkąd Louis rozstał się z Nicholasem, a chociaż cały jego personalny świat legł w gruzach w dniu ich rozstania, a on sam umarł, to jednak dalej żył. I chociaż dalej czuł się tak, jakby trwał w ogromnej i strasznej pustce, a jego dusz...