tw: niepokojące myśli, wzmianki o gwałcie, handel ludźmi, zażywanie narkotyków, przemoc, odurzenie kogoś narkotykami
Nie miałem pojęcia jak to się stało, że byłem w samym centrum zbliżającego się Armagedonu. Czułem, że coś złego się zbliżało, ale jedyne co mogłem robić, to po prostu stać i patrzeć, bezczynnie czekając, aż z ziemi wyjdzie wielki smok, a jego ogień pochłonie wszystko i wszystkich. Sam sprowadziłem na siebie czekającą mnie egzekucję, to w końcu ja uparcie chciałem odkryć sekrety Nicholasa i go zdemaskować. Wyszło jednak na to, że zagłębiłem się w to bardziej, niż kiedykolwiek mógłbym sądzić. Nigdy nawet nie podejrzewałem, że na jaw wyjdą sprawy, rodem wyjęte a akt kryminalnych. Nigdy też nie sądziłem, że bezpośrednio będę w to zamieszany. W końcu wszystkie wspomnienia do mnie powróciły, a ja zdałem sobie sprawę, że wydarzenia, które miały miejsce kilka lat temu w sierocińcu, odcisnęły na mnie swoje piętno już na zawsze.
Czasami miałem wrażenie, że mój demoniczny przyjaciel nigdy mnie nie opuszczał, stojąc niemal każdej nocy pod drzwiami, drapiąc swoimi długimi pazurami po ich powierzchni i cicho się śmiejąc. Nie wiedziałem, dlaczego diabeł ciągle do mnie powracał, cyklicznie co jakiś czas. Nigdy go nie zapraszałem, a wręcz chciałem, żeby jego szatańskie szepty, przestały mnie nawiedzać. Tylko momentami traciłem czasami rozum, stojąc przed drzwiami przez minuty, lekko się uśmiechając. Nigdy nie zaprosiłem go do siebie, ale musiałem przyznać, że była to dobra rozrywka, którą wręcz uwielbiałem. Skoro i tak byłem już potępiony, nic nie stało na przeszkodzie, żebym kompletnie się zatracił.
Niekiedy targała mną tak wielka gorączka, iż czułem, jak moja krew wrzała, a ja zaczynałem płonąć, widząc na swoim ciele wyimaginowany ogień. Bałem się wtedy, że całkowicie już zwariowałem, bo jedyne o czym wtedy myślałem, to żeby rozniecić te płomienie, tak, aby ze mnie, przeniosły się na wszystko inne, co mnie otaczało. Moje myśli zaczęły mnie powoli przerażać, nawet bardziej niż sny, które wciąż były straszne, a wręcz groteskowe. W porównaniu z tym, o czym czasami myślałem, to było nic. Fantazjowałem, że bez problemu mogłem otworzyć swoją głowę i wyciągnąć z niej mózg, kiedy za bardzo mnie męczył. Czasami, chciałem móc otworzyć całe swoje ciało, rozczłonkowując je i opróżniając, sprawiając tym samym, że w końcu przestałbym czuć się tak ciężko i nierealnie. Najbardziej jednak chciałem przeciąć sobie nadgarstki, wyrwać z nich żyły i patrzeć, jak dużo krwi by ze mnie wypłynęło, tworząc niemal czerwony ocean. Wtedy, z wielką chęcią bym do niego wskoczył.
Wiedziałem, że to było niepokojące, ale rzadko kiedy przypominałem sobie w ogóle, jakie scenariusze mnie nawiedzały. Czułem, że te myśli nie należały nawet do mnie, a diabeł jakimś cudem dostał się do mojej głowy i zamieszkał razem ze mną. Albo i we mnie. Bałem się zostawać sam, ale obawiałem się innych ludzi. Bałem się przede wszystkim samego siebie, ale przed tym, nikt nie byłby w stanie mnie uratować. Żyłem w ciele i umyśle, którego nie znosiłem i chciałem je jedynie zniszczyć, patrząc na swoje odbicie w lustrze, jakbym patrzył na obcą osobę. Czasami, jak za długo patrzyłem w swoje oczy, całe robiły się czarne, a moje odbicie uśmiechało się do mnie szeroko, a z ust wypływa kleista ciecz, przypominająca smołę.
Budziłem się wtedy z krzykiem, oddychając płytko, ale z ulgą, że to był jedynie kolejny koszmar, a nie rzeczywistość. Traciłem rozum, wiedziałem o tym, więc włożyłem jakieś nikłe wysiłki w to, żeby dalej zatrzymać w sobie odrobinę poczytalności i normalności, jaka we mnie została. Zmieniłem leki nasenne, na silniejsze, żebym nie miał po nich żadnych niepokojących snów. Nie powiedziałem swojej lekarce jak naprawdę się czułem i jakie miewałem myśli, bo bałem się, że ta wysłałaby mnie do szpitala psychiatrycznego, a chociaż czasami sobie myślałem, że to nie byłby taki zły pomysł, bo chciałem w końcu odpocząć, to nie mogłem. Miałem za dużo rzeczy na głowie i więcej prawdy do odkrycia. Przekonałem ją też, że dalej mogłem brać Xanax, bo nie uzależniłem się, jednak kobieta niechętnie na to przystała, co przyjąłem z ulgą. Było jednak odwrotnie, wiedziałem, że byłem, bo nie potrafiłem wręcz przeżyć, bez zażycia ich każdego dnia. Tylko leki trzymały mnie jeszcze na ziemi.
CZYTASZ
Ephemeral | boyxboy
RomanceMinęło pół roku odkąd Louis rozstał się z Nicholasem, a chociaż cały jego personalny świat legł w gruzach w dniu ich rozstania, a on sam umarł, to jednak dalej żył. I chociaż dalej czuł się tak, jakby trwał w ogromnej i strasznej pustce, a jego dusz...