**Luke**
Cisza, jaka towarzyszyła nam, gdy wracaliśmy do willi Jake'a, była dziwnie kojąca. Na drodze nie było prawie nikogo, tylko wiatr szumiał wśród drzew, a cienie zmierzchu powoli spowijały Beverly Hills. Ana trzymała mnie mocno, jej ręce obejmowały mnie wokół talii, a ja czułem na sobie jej ciepło. Wiedziałem, że ta chwila, ten spokój, nie potrwa długo. Czekała mnie rozmowa, która na zawsze mogła zmienić wszystko.
Kiedy podjechaliśmy pod willę, zatrzymałem skuter i wyłączyłem silnik. Ana zsunęła się ze swojego miejsca, a ja zrobiłem to samo. Oboje wiedzieliśmy, że to nie jest czas na słowa. Ana spojrzała na mnie z czymś, co przypominało zrozumienie, po czym uśmiechnęła się lekko, jakby chciała dodać mi odwagi. Potem bez słowa weszła do środka, zostawiając mnie samego z moimi myślami.
Z głębi ogrodu dochodziły odgłosy śmiechu i rozmów. Poszedłem wzdłuż domu, aż dotarłem do basenu, gdzie byli chłopaki – Jake, Tayler i Ryan. Siedzieli na ławce, na której spędziliśmy niejedną noc, sącząc piwo i omawiając nasze plany na przyszłość. Tylko że tamta przyszłość, o której marzyliśmy, nigdy się nie wydarzyła.
Gdy podszedłem bliżej, ich śmiechy ucichły, a rozmowa zamarła. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie. To było to, czego zawsze się bałem – te chwile, kiedy nie ma już odwrotu, a każde słowo, które wypowiem, może mieć ogromne konsekwencje. Ale już się zdecydowałem. Teraz musiałem jedynie przekazać im swoją decyzję.
– No proszę, proszę – zaczął Jake, przerywając ciszę. – Harrison wraca z objazdu po starych śmieciach. Jak tam, LA wciąż takie same co kiedyś?
Jake zawsze miał ten swój sposób na rozładowywanie napięcia, ale ja wiedziałem, że pod powierzchnią jego żartu czaiło się coś poważniejszego. Uśmiechnąłem się krzywo, podchodząc bliżej i zajmując miejsce na skraju ławki, tuż obok Ryana. Czułem jego spojrzenie, ale unikałem kontaktu wzrokowego. Jeszcze nie teraz.
– LA się nie zmienia – odpowiedziałem. – Ale my tak. I właśnie dlatego myślę, że czas, żebyśmy to wszystko omówili.
Tayler spojrzał na mnie z ciekawością, a Jake uniósł brew, zaskoczony. Ale to Ryan, który dotychczas siedział cicho, wreszcie odezwał się pierwszy raz odkąd usiadłem.
– Co masz na myśli? – zapytał, jego głos był opanowany, ale czułem w nim drżenie, które zdradzało, że ta rozmowa jest dla niego tak samo trudna, jak dla mnie.
Westchnąłem głęboko, próbując zebrać myśli. Od dawna nie czułem takiego napięcia. W końcu spojrzałem Ryanowi prosto w oczy, wiedząc, że to jest kluczowy moment.
– Myślę, że nadszedł czas, żebyśmy spróbowali znowu – powiedziałem, a moje słowa zawisły w powietrzu, jakby czekały na akceptację lub odrzucenie. – Four King's. Reaktywacja. Ale tym razem na nowych warunkach.
Cisza, która nastąpiła po tych słowach, była niemal ogłuszająca. Czułem, jak napięcie wisi w powietrzu, jak wszyscy chłopaki przetwarzają to, co właśnie powiedziałem. Widziałem, jak Tayler i Jake wymieniają spojrzenia, jakby próbowali odczytać swoje myśli.
– Mówisz serio? – zapytał w końcu Tayler, jego głos pełen niedowierzania. – Jesteś pewien?
Przytaknąłem, wiedząc, że teraz nie ma już odwrotu.
– Tak – powiedziałem stanowczo. – Wiem, że to nie będzie łatwe, ale wierzę, że możemy to zrobić. Jeśli każdy z nas naprawdę tego chce.
Jake uśmiechnął się szeroko, jakby już wyobrażał sobie przyszłość, którą mogliśmy mieć. Zawsze był tym, który najbardziej wierzył w naszą grupę, nawet wtedy, gdy ja sam w to wątpiłem. On nigdy nie przestał wierzyć w powrót zespołu. Zawsze myślałem, że to właśnie dlatego kupił ten dom. Bo ciągle miał nadzieję, na to, że w końcu wszyscy do niego wrócimy.
– Wiedziałem, że w końcu wrócisz do rozsądku, stary – powiedział Jake, klepiąc mnie po ramieniu. – To będzie najlepsza decyzja, jaką mogliśmy podjąć.
Spojrzałem na Ryan'a, próbując odczytać jego myśli. Wiedziałem, że nasza zgoda będzie kluczowa, dla powrotu zespołu. To między nami dwoma powstała przepaść, która rozdzieliła Four King's i to od nas zależało, czy uda nam się ją zniwelować.
– Co ty na to, Ryan? – zapytałem, decydując się w końcu przełamać tę ciszę.
Ryan spojrzał na mnie z powagą. Jego oczy były twarde, ale widziałem w nich również zmęczenie, które nosił przez te wszystkie lata. Byliśmy jak dwie strony tej samej monety – różni, ale nierozłączni, czy tego chcieliśmy, czy nie.
– Zgadzam się – odpowiedział w końcu, jego głos był cichy, ale zdecydowany. – Ale pod jednym warunkiem. Musimy zacząć od zera. Bez żadnych żalów, bez pretensji. Tylko muzyka. Jeśli to się nie uda, odpuszczamy raz na zawsze.
Przez chwilę wszyscy milczeliśmy, przetwarzając te słowa. To była trudna prawda, ale jedyna, która miała sens. Nie mogliśmy wrócić do przeszłości, bo ta przeszłość nas prawie zniszczyła. Musieliśmy stworzyć coś nowego, coś lepszego.
– Zgoda – powiedziałem, wyciągając rękę w stronę Ryana. – Zacznijmy od zera.
Ryan spojrzał na moją dłoń, a potem powoli ją uścisnął. W tym prostym geście była cała nasza wspólna przeszłość – wszystkie walki, wszystkie sukcesy i porażki, a także nadzieja na to, że może jednak uda nam się odnaleźć wspólny język.
Jake i Tayler dołączyli do nas, tworząc krąg, który kiedyś był naszą siłą. W tamtej chwili poczułem coś, czego nie czułem od dawna – wiarę, że razem możemy znowu coś stworzyć. Może nie to samo, co kiedyś, ale coś równie wartościowego.
Przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywał. Cieszyliśmy się ciszą i tym dziwnym poczuciem nowego początku, które nas ogarnęło.
– Czas pokaże, co z tego wyjdzie – powiedział w końcu Jake, łamiąc ciszę. – Ale czuję, że to jest nasza nowa szansa. Nie zmarnujmy jej.
Przytaknąłem, wiedząc, że od teraz wszystko zależy od nas. Spojrzałem na Ryana, a on odwzajemnił moje spojrzenie z czymś, co mogło być początkiem zrozumienia.
Może jednak, po tylu latach, uda nam się znaleźć wspólny język.
Niebo nad Beverly Hills powoli ciemniało, a my siedzieliśmy tam, na ławce przy basenie, planując nasze kolejne kroki. Czułem, że to jest początek czegoś nowego – i choć wiedziałem, że przed nami długa droga, byłem gotów podjąć to wyzwanie.
Na nowo. Razem.
CZYTASZ
W Blasku Fleszy
RomanceAnastasia Evans przez lata tkwiła w toksycznym związku, tracąc kontrolę nad swoim życiem. Momentem przełomowym dla niej okazuje się, poznanie tajemniczego mężczyzny - Luke'a Harrison'a, który okazuje się być popularnym piosenkarzem. Luke nie tylko...