Rozdział 23

117 8 0
                                    

Siedziałam w kącie mojej ulubionej kawiarni, otulona delikatnym ciepłem i zapachem świeżo zaparzonej kawy, która pachniała jak obietnica zapomnienia. To miejsce zawsze miało w sobie coś magicznego – niewielkie stoliki, przygaszone światło i ciche dźwięki jazzu sączące się z głośników tworzyły przestrzeń, w której łatwo było zapomnieć o tym, co działo się na zewnątrz.

    Otworzyłam książkę, a zapach papieru mieszał się z aromatem kawy. Dawno tego nie robiłam – nie pamiętałam, kiedy ostatnio naprawdę zatraciłam się w świecie wykreowanym przez słowa. Ale dzisiaj ucieczka do innej rzeczywistości była mi bardzo potrzebna. W młodości często tak robiłam. Książki były moją ucieczką od rzeczywistości, schronieniem przed życiem i przed tym, czego nie chciałam widzieć ani czuć. Teraz w moich rękach spoczywał tom, który kupiłam impulsywnie w pobliskiej księgarni, i próbowałam do tego wrócić.

Zanurzałam się w lekturze, strona po stronie, na chwilę zapominając o tym, gdzie byłam. Czas przestał dla mnie istnieć. Nie słyszałam rozmów wokół, nie czułam spojrzeń skierowanych w moją stronę. Istniał tylko fikcyjny świat, który powoli mnie wciągał. Nagle, jakby znikąd, wytrącił mnie z tego zaczytania głos.   

    – Uciekasz przed problemami, czy po prostu lubisz czytać? – zapytał mężczyzna, który właśnie zajął miejsce przy moim stoliku. Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Był starszy, jego włosy całkowicie siwe, a oczy zdawały się być przepełnione jakąś życiową mądrością.

    Zamknęłam książkę, zaznaczając zakładką stronę, na której przerwałam.
    – Raczej to pierwsze – odpowiedziałam, a mój głos brzmiał bardziej miękko, niż się spodziewałam. Zaskoczyła mnie moja własna szczerość.

    Mężczyzna uniósł brwi, ale nie wyglądał na zaskoczonego. Przez chwilę patrzył na mnie, jakby oceniając, czy warto kontynuować rozmowę. W końcu kiwnął głową.

    – Wiesz, wyznanie problemów obcej osobie może być oczyszczające. Może chcesz się nimi podzielić z takim staruszkiem jak ja?

    Przez moment milczałam, myśli kotłowały się w mojej głowie. Czułam, że coś we mnie narasta, jakby nagle cała przestrzeń, którą miałam w głowie, stała się zbyt mała, żeby pomieścić wszystkie emocje.

    – Luke – powiedziałam ledwie szeptem, jakby to imię miało jakąś moc. – Tak ma na imię mój problem – kontynuowałam.   
    – Mogłem się domyślić, że stoi za tym jakiś facet.
    Wzięłam głęboki oddech, próbując zebrać myśli.
    – Poznaliśmy się niedawno, ale od początku czułam, że jest między nami jakaś dziwna więź. Szybko stał się dla mnie bardzo ważny, może za bardzo... i może zbyt szybko – zaczęłam mówić, a każde słowo zdawało się być wyrywane z mojej duszy.

Wspomnienia o Luke'u wypływały ze mnie niekontrolowanie. Opowiadałam o naszych rozmowach, wspólnych chwilach, o tym, jak pozwoliłam sobie uwierzyć, że może to być coś trwałego.
– Brzmi jak facet idealny – zauważył z lekkim uśmiechem.
– Jest naprawdę wyjątkowy. Inteligentny, zawsze pomocny, potrafił poprawić mi humor, gdy tego potrzebowałam. Ale... miał jedną wadę, której nie mogłam zignorować. Był sławny.
Mężczyzna wyraźnie się zainteresował.
– Kilka lat temu grał w zespole, który odniósł ogromny sukces. Teraz ogłosili, że wracają na scenę. Luke nie uprzedził mnie o tym. Dowiedziałam się z telewizji – powiedziałam z goryczą.
– Próbowałaś z nim o tym porozmawiać?
– Chciałam, ale on nie odpowiada na moje wiadomości.
– Może jest po prostu zajęty? – zasugerował nieznajomy.
– Jeśli komuś zależy, zawsze znajdzie chwilę na odpowiedź. – Moje słowa brzmiały twardo, choć wewnątrz wciąż czułam chaos.
– Dlaczego więc tak bardzo nie podoba ci się decyzja o ich powrocie? – zapytał.
Zastanawiałam się nad tym pytaniem. Moje uczucia były skomplikowane. Może bałam się, że wracając do zespołu, Luke przestanie mnie potrzebować, że znajdzie w tamtym świecie coś, co zaspokoi go bardziej niż nasza relacja.
– Może boję się, że odkryje, że mnie nie potrzebuje – powiedziałam w końcu.
Mężczyzna patrzył na mnie, jakby rozumiał więcej, niż chciałam powiedzieć.
– Jesteś zazdrosna. – Jego słowa uderzyły mnie jak grom.
– Nie jestem zazdrosna! – zaprotestowałam, choć wewnątrz czułam, że może miał rację.
Zrozumiałam, że moje obawy nie były tylko o Luke'a, ale o mnie samą. Może po prostu bałam się, że znowu będę na drugim planie. Moje doświadczenia z Williamem zostawiły blizny, które wciąż mnie bolały.
Mężczyzna wstał, patrząc na mnie z czymś, co można było uznać za współczucie.
– Czasami ludzie pojawiają się w naszym życiu po to, żeby nas czegoś nauczyć, a potem muszą odejść. A czasami to, co czujesz, to po prostu miłość. Trudna, ale prawdziwa. Pytanie, co z tym zrobisz.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.

Obserwowałam, jak wychodzi z kawiarni, zostawiając mnie samą z milionem myśli.
Patrzyłam na zamkniętą książkę. Może przyszedł czas, żeby przestać uciekać i zmierzyć się z tym, co nieuniknione.
Wstałam, opuściłam kawiarnię i wyjęłam telefon. Przewinęłam listę kontaktów, aż znalazłam jego imię. Wiedziałam, że muszę coś zrobić. W końcu nacisnęłam „zadzwoń", ale odezwała się tylko automatyczna sekretarka.

– Luke, musimy porozmawiać. Proszę, odezwij się, gdy tylko będziesz mógł.

Zakończyłam połączenie. Czułam ulgę, ale i lęk. Nie wiedziałam, co przyniesie przyszłość, ale byłam gotowa na nią czekać.
Z każdym krokiem czułam, jak ciężar staje się nieco lżejszy. Może to nie była jeszcze odpowiedź na wszystko, ale to był pierwszy krok ku temu, by przestać uciekać i zacząć żyć w zgodzie ze sobą.

W Blasku Fleszy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz