Rozdział 16

52 10 10
                                    

»»———— ⚜ ————««

Zbliża się kres mojego czasu w Akademii, a moje serce przepełniają sprzeczne emocje. Radość z osiągniętego mistrzostwa w magii splata się z głębokim żalem rozstania. Akademia była więcej niż tylko szkołą - to było moje sanktuarium, duchowy dom, który przez dekadę kształtował moją tożsamość.

Moje przyjaciółki przeżywają podobne rozterki, choć każda patrzy w przyszłość przez inny pryzmat. Varia wprost tryska entuzjazmem na myśl o powrocie do rodzinnego domu. Jako córka członka Hevy nie może doczekać się chwili, gdy przekroczy progi ogromnej posiadłości na południu. Alinar natomiast marzy o wędrówce przez cały kontynent, pragnąc nieść pomoc każdemu, kogo spotka na swej drodze. Mam tylko nadzieję, że nie będzie zbytnio rozgłaszać tego planu... Gdyby Heva się dowiedziała, mogłaby narazić się na poważne kłopoty.

Ja sama czuję się rozdarta. Helder, z jego wyniosłymi wieżami i eleganckimi uliczkami, stało się moim światem, lecz codzienność miasta różni się od życia w murach Akademii. Szole traktują nas z najwyższym szacunkiem, choć ten podziw często skrywa głęboko zakorzeniony lęk. Na każdym kroku widzę ich spojrzenia - pełne podziwu, ale zarazem naznaczone niepokojem. Dlaczego traktują nas niemal jak istoty boskie? Przecież nimi nie jesteśmy, choć czasem sami zaczynamy w to wierzyć...

Szole to po prostu ludzie, tacy sami jak my. Jedyna różnica tkwi w zdolności posługiwania się magią. Czy to wystarczy, by wznosić między nami tak nieprzekraczalne bariery? Marzę o świecie, w którym moglibyśmy swobodnie rozmawiać, zawierać interesy, a może nawet pozwolić sobie na coś więcej niż tylko przelotne uczucie... choć to już zupełnie inna historia.

Moje plany na przyszłość wciąż pozostają mgliste i nieokreślone. Dziś zaproponowano mi posadę w Akademii i możliwość nauczania najmłodszych adeptów magii. Z drugiej strony, powrót do rodziców oznaczałby szybką drogę ku małżeństwu. Tolian i Erran od miesięcy zabiegają o względy. Są sympatyczni, rozmawia się z nimi przyjemnie, lecz sama myśl o małżeństwie zupełnie mnie nie pociąga. W głębi duszy pragnę wyrwać się poza mury miasta, sprawdzić, jak moja magia mogłaby służyć innym.

Dziś, przemierzając ulice, zobaczyłam bawiące się na placu dzieci Szoli - beztroskie, wolne od trosk o przyszłość. Czy zdają sobie sprawę, że ich los został już w pewien sposób przesądzony? My, Sainowie, dysponujemy mocą kształtowania świata, lecz czy zawsze czynimy to z mądrością i odpowiedzialnością?

Eira odłożyła dziennik na stolik, czując ciężar myśli Iny, jakby przeszłość przenikała do jej teraźniejszości. Westchnęła głęboko, pocierając zmęczone oczy. Promienie zachodzącego słońca wpadały przez okno gabinetu Meridii, zalewając wnętrze ciepłym, pomarańczowym światłem. Stare księgi i suszone zioła, powieszone pod sufitem, zdawały się drżeć w delikatnym blasku. Był to kolejny dzień spędzony nad pożółkłymi kartkami dziennika, a odpowiedzi wciąż pozostawały nieuchwytne.

Zrozumiała, że wyrywkowe czytanie prowadzi donikąd, mnożąc pytania zamiast przynosić rozwiązania. Postanowiła przeczytać dziennik od samego początku, stronę po stronie, aby lepiej poznać Inę i może zrozumieć, co odkrył Willem.

Na myśl o nim poczuła dziwne ukłucie w sercu. Czy on również siedział w tym gabinecie, pochylony nad tymi samymi zapiskami? Meridia wspominała, że spędził nad dziennikiem zaledwie kilka dni, co wydawało się czasem niezwykle krótkim. Może posiadał jakieś dodatkowe informacje? Może wiedział, gdzie szukać?

Eira zanurzyła się w zapiskach Iny, przewracając kruche kartki z niemal nabożną ostrożnością. Każde słowo zacierało granicę między przeszłością a teraźniejszością, pozwalając wkroczyć w życie młodej czarodziejki.

Córka Dawnego Świata [TOM I]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz