Rozdział 17

44 9 7
                                    

Jak każdego poranka, Eira zmierzała do gabinetu Meridii, pochłonięta myślą o kolejnym fragmencie dziennika Iny. Przez ostatnie dni zawiesiła naukę w Aknie, całkowicie pochłonięta poszukiwaniami. Zielnomistrzyni, rozumiejąc ich wagę, zgodziła się na to bez słowa sprzeciwu.

Zbliżając się do frontowych schodów szkoły, Eira dostrzegła czekającą Meridię. Kobieta stała wyprostowana, a jej siwe włosy lśniły w porannym słońcu, podczas gdy zielona szata delikatnie kołysała się na wietrze.

- Chodź, Eiro - odezwała się z tajemniczym uśmiechem. - Idziemy na spacer.

Skręciły na ścieżkę za budynkiem Akny, która wijąc się między starymi dębami, tonęła w cieniu. Eira stąpała ostrożnie, a miękki dywan z mchu i opadłych liści tłumił jej kroki. W spokojnej rozmowie Meridia wypytywała o postępy w poszukiwaniach.

- Natrafiłaś na coś istotnego? - w głosie kobiety drgała troska, a zarazem szczere zaciekawienie.

Eira przystanęła, przymykając oczy. Przez chwilę walczyła z chaosem myśli, po czym wyprostowała się.

- Ciągle powracają wspomnienia o południu - wyznała, patrząc wprost na Zielnomistrzynię. - Arrel pochodził stamtąd, choć południe to rozległy region, nie tylko Lerton. Muszę czytać dalej, by znaleźć dokładniejsze wskazówki.

Meridia skinęła głową i pogrążyła się w zamyśleniu. Jej oczy zdawały się patrzeć gdzieś daleko, jakby próbowała przebić się wzrokiem przez mgłę czasu.

- Południe istotnie skrywa wiele tajemnic - odparła cicho, delikatnie dotykając ramienia Eiry. - Czasem odpowiedź ukryta jest w najdrobniejszym szczególe. Nie lekceważ nawet pozornie błahej informacji.

Ruszyły dalej, mijając malowniczy staw. Woda jak idealnie wypolerowane lustro odbijała błękitne niebo i kołyszące się wierzbowe gałęzie. Ścieżka prowadziła przez zagajnik, gdzie szum liści tworzył kojącą melodię.

Niespodziewanie dotarły do cichego zakątka otoczonego kamiennym kręgiem. Pośrodku wznosił się prosty, lecz elegancki nagrobek z jasnego marmuru. Eira stanęła jak wryta.

- Co to za miejsce? - wyszeptała, bojąc się zmącić panującą wokół ciszę.

Meridia podeszła do pomnika, delikatnie muskając jego chłodną powierzchnię.

- To grób Iny - odezwała się cicho, w jej głosie brzmiała głęboka melancholia pomieszana z szacunkiem.

Eira również się przybliżyła. Drżącą dłonią przesuneła po zimnym kamieniu, a jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia, gdy czytała wyryte napisy.

- Nie wiedziałam... - szepnęła z niedowierzaniem. - Dlaczego nikt nie mówi, że Ina pochodzi z Arden i tutaj spoczywa? To przecież ważny fragment jej historii.

Meridia westchnęła ciężko.

- Ina miała swoje powody, by zachować to miejsce w tajemnicy. Pragnęła spokoju, z dala od politycznych intryg, które dusiły ją za życia. Nawet po śmierci chciała uciec od ciężaru, który dźwigała.

- Dlaczego więc ukrywa się te fakty? - dopytywała Eira.

Zielnomistrzyni zamyśliła się, starannie dobierając słowa.

- Ina była wyjątkową czarodziejką. Ale to, co nastąpiło później... - urwała, a w jej oczach pojawił się cień bólu. - Nie wszyscy przyjęli to ze zrozumieniem. Po jej śmierci zdecydowano ukryć pewne fakty, aby zapewnić jej duszy spokój i ochronić jej dziedzictwo. I tak pozostaje do dzisiaj.

Eira przygryzła wargę, próbując połączyć kolejne fragmenty tajemniczej układanki.

- Co więc takiego się wydarzyło? - zapytała.

Córka Dawnego Świata [TOM I]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz