WILLYALMR
Will starał się wyperswadować Winter ten pomysł. Poważnie, wyprawa do Podziemia? Niestety, jego przyjaciółka nie zwykła postępować po myśli doradców. Czasami bierze pod uwagę ich słowa, lecz finalnie i tak działa według własnej intuicji.
Zdaniem Willa to kuszenie losu. Władcy prawie nigdy nie schodzili do Podziemia, nie od czasu Czarnej Wojny, kiedy sojuszników poszukiwano wszędzie. Dziś istnienie świata na dole wszyscy starają się wypierać – ostatnia próba kontaktu pomiędzy ich przywódcami a władcami miała miejsce siedem lat temu, gdy Ragnval podyktowała swoje warunki pokoju. O wycieczkach krajoznawczych nie było mowy.
Zatem Will wie o tych terenach naprawdę niewiele, a Winter prawdopodobnie jeszcze mniej. Podobno Podziemie dzieli się na cztery części, tak jak ich królestwa, i w każdym z nich dominuje inna rasa Sidhe. Poza nimi roi się od innych, słabszych magicznych istot, od gnomów po alkonosty i wróżki. Najniżej w hierarchii są ludzie, którzy stanowią jednocześnie najliczniejszą grupę.
Poza tym Will widywał stare mapy, oczywiście niedokładne i niepełne. Najbardziej zaludnione są wschodnie tereny, ponieważ Sidhe Pustyń rzekomo jako jedyne nie gustują w ludzkim mięsie. Wzniesiono tam osady, według podań trzy: Revugia, Goldstall i Ragewall. W tym ostatnim znajduje się siedziba ich przywódcy.
I na tym wiedza Willa się kończy. To zdecydowanie zbyt mało, aby w pojedynkę schodzić do pieczary wroga.
Lecz Winter to uparte stworzenie.
Tak więc oto są. Dwoje zakapturzonych wędrowców, zmierzających przez ziemię niczyją do jedynego zejścia do Podziemia.
O wielkich przygotowaniach nie było mowy. Jak na kogoś, kto zawsze stara się planować wszystko z wyprzedzeniem i brać pod uwagę każdy scenariusz, Winter zachowała się niczym swoje całkowite przeciwieństwo. Nie dość, że nie zabrała ze sobą obstawy, to zataiła całą sprawę! Wręczyła Selardii list, który nakazała otworzyć na wypadek, gdyby nie wróciła po tygodniu, i tyle. Willowi udało się na szczęście wymusić na niej, by ich czas w Podziemiu nie przekroczył trzech nocy. Po ich upływie wracają.
Ta mała wygrana nie powstrzymuje jednak Willa przed przypominaniem Winter, jak skrajnie nieodpowiedzialne jest jej zachowanie. Zostawiła instrukcje na wypadek swojej śmierci. Świetnie. Po prostu wspaniale. To nie tak, że państwo i tak pogrąży się w chaosie. Nie mówiąc już o Willu, który wcale na swoją śmierć gotowy nie jest.
Właściwie czuje ciarki na plecach, kiedy zaczyna się zastanawiać, co powiedziałaby jego matka. Prawdopodobnie wysłałaby go do jakiegoś uzdrowiska na leczenie, gdzie zamknęliby go w pokoju bez klamek. „Proszę bardzo, mój syn wariat, który w imię przyjaźni postanowił wejść do gniazda żmii. Znajdźcie mu kaftan i nie podawajcie truskawek, bo jest na nie uczulony..."
– Will! – Winter rzuca w niego śnieżką. – Mówię do ciebie. To chyba tutaj.
Książę wzdryga się i otrzepuje śnieg z włosów.
– Tak, to tu – potakuje.
Bywały chwile, że przejścia strzegły zastępy rycerzy, lecz po tym, jak buntownicy zaczęli rozpętywać krwawe jatki, miejsce pozostawiono puste. Ostatni akt łaski dla tych, którzy nie idą rabować, a próbują upolować zwierzynę w pobliskich lasach.
Will odwiedził to miejsce, gdy przetransportowali zwłoki Sidhe z gór. Niezbyt wierzy w bogów, nie ma też szacunku dla tych żądnych krwi potworów, nie mniej jego zdaniem każdy zasługuje na pochówek i jako książę nie powinien pozostawiać za sobą martwych ciał. To kwestia moralności, ale także przezorności. Na wszelki wypadek, jakby jednak się mylił i po śmierci naprawdę czekał na niego pozaziemski sąd.
![](https://img.wattpad.com/cover/376042522-288-k334995.jpg)
CZYTASZ
Maskarada żywiołów: Carole przesilenia
FantasíaCarole - średniowieczny taniec kołowy, wywodzący się z pogańskich obrzędów, związanych z zimowym przesileniem. Przesilenie zimowe - 22 grudnia, rozpoczęcie astronomicznej zimy i zarazem najdłuższa noc w roku. Chłodne popołudnie, Władcy Czterech Żyw...