100mil

8 1 0
                                    

Pierwszy milion, drugi, trzeci byłby rutyną
Nie jest kolorowo, chwila nie staje się gorzką
Tu wesołe piosenki, tu na ranę sypią solą
Szklanka pół pełna, od myślenia ich łby bolą
Na co szczekacie, na co szczekacie stuleje
Nie macie dla siebie miejsca, gdy was stu leje?
To nie mój debiut, poezja czysta na stulecie
Głowa rozwalona, autopilot, w stół leccie
Na odchodne z uśmiechem "ziomek Hakuna Matata"
Od ziomka słyszałam przy ostatnich frytkach z batata
Teraz wszystko zmienia się, jak granice na wschodzie
Nawet na stulecie muszę walnąć jeden tekst o zwodzie
Nowe miasto, nowa bomba, wybudze Himerosa
To co ciągle potrzebuje to tylko jebany seks i forsa

Latam z owcami puszystymi na błękitnym niemnie. Koloruje świat barwami natury, od śnieżnego z szczyt wybitnie wysokich gór dotykających atmosfery, po ciepłych kolorach z promieni zachodzącej największej gwiazdy uderzających o powierzchnię wodnego zwierciadła, przez zielone liście lasów stumilowych służących do podkreślenia walorów runa leśnego, aż po nie jasny kolor od morza czarnego będącego nad naszymi głowami gdy biała tratwa przepływa sama bez pomocy ogromnego żółtego statku. Na podobiznę tworzę świat malując autoportret czując się jak nowy Dürer, zanurzając wiele lat budowaną rzeczywistość będącą w monochromie lub sepii głębokiej jak Grand Canyon.

Choć i tak każdy powie że to stek bzdur
Powinienem się obwiniać o błędy
Po co miała bym dalej dla ich istnieć
Jeśli jako jedyna umiem myślenia
Pewnie powiedzą że wszystkie teksty to chuj
Róża zwiędnie w końcu ich rękach
A gdy opadnie ostatni płatek kwiatu
Stracą swą manipulacyjną moc
Jeszcze nie raz ktoś będzie chciał się mnie pozbyć
Jeszcze nie raz będę sama walczyć o siebie
To już setny raz gdy wywalam emocje na brzeg
To już mój setny raz gdy topie się we szkle
Alkohol dawno mnie nie witał
A lustro wciąż skanuje mnie
Szelest za oknem, paranoja nie pomaga
Chaos jest piękny wprowadzając hałas
I zamęt
I ból
I śmiech przez łzy
Mieszanina atomowa zmieniających w szaleńca
Czemu wciąż trzymam broń swej skroni
Gdy siedzę i gapię się królując nad innymi...

Poszukując szczęścia... Poszukując...
Poszukując szczęścia, przemierzam cały świat
Przemierzam wszechświat dobijając się do bram
Oczekując wejścia, myślę czy nie stanąć nad wami jeszcze raz
Motywacjo wróć mi ten jeden raz
Ten ostatni raz zatańcz ze mną
Cztery style jak cztery sery
Dwie różne, dwie podobne do siebie
To już wylew słów, nie organizmu
Chciałabym się cieszyć z ostatnich lat
Jedynie mogę znów paść w piach
To kolejna przeprowadzka, jak za dawnych lat
Tylko teraz chce żyć, nie chce pić, nie chcę żyć od lat
Lustro wciąż mówi mi jaka mam być
Ósma mila setny raz w tle
Ósma mila, siedem przejechałam, ósmy to już nie grzech
Po raz setny oddaje głos co szeleści
Pełny emocji, nie fałszywych bredni
Charakter wiśni, piękny przy rozkwicie
A jednak za każdym razem, że umrę, mówicie
Od cukru można się uzależnić, bo jest cudowny taki
Mamo spójrz, tata sypnął śniegiem na stół i widzi maki
Nie tęsknię za wiecznym grudniem i niespodziankami
Złoty deszcz, słone mleko, co dzień zajmowano się kwiatami
Jedne święta pamiętam, nawet je polubiłam
Gdy założyłam czerwoną czapkę bo dziadka pobiłam
Skończył się kryształ, następstwo za śnieg zrobiłam
Nie kokos ani drewno, a kości na wiórki porobiłam
Z oczów białych, skręciłam na ozdobę szaszłyk
Używając klamek zamiast patyczków, a resztki na sernik
To nie film porno, choć elf ładuje w dupę elfa
Na oczach małej córki, co ptak ciągle karmił
To nie jest zwykły dzień, to piękna wigilia
Jakbym miała to by mi stanął na widok tych ciał
Takie piękne, przed śmiercią obgryźć ci stopy u stóp?
Ludzie są bezwzględni, chowam nóż do kieszeni
Kadłubki się ceni, są lepsze od lalek
Przy jednej nawet między wiatrami na brodawki
Zgniła skóra, chór śpiewa cicha noc
Szkarłatne święta, potylica i śrut nocnej ciszy
Namaluje autoportret ciągnąć jak suka za spust
Mroczna wizja, przed świętami zwiastowana
Przestroga o zamykanie drzwi, może elf zawita jeszcze dziś
Znów nieba nie ma, bo chowa się przed piekłem
Uszy pokrojone, płyn z jelita można siadać
Barszcz świąteczny tak ładnie nigdy nie pachniał

Amatorska Sztuka z ZabarwieniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz