Historia dwóch dusz okiem dykatora

7 1 0
                                    


Jeden z większych generałów piekieł wywodzących się z Oblivionu (kraina zapomnienia) za czasów bitw takich jak "Bitwa Wymiarów Dwunastu", "Święta Wojna Watykańska", "Trzynasta Wojna Jeźdźców" czy strateg podczas obrony twierdzy Les Revoires. Przed sobą miał przyszłość. Zawsze znajdywał sposób, by zdobyć to, czego chciał. Zdobywał serca, bawił się dniami po całości, a w nocy rządził i zdobywał to nowe wymiary. Jakby tylko jedną rzecz przemyślał... Podczas walk z aniołami, powoli kawałek armii Alexa zaczęła spiskować przeciwko niemu. I tak kawałek, do kawałka. Zebrali się wszyscy przeciwko niemu. Miał wybór. Uciec ten pierwszy raz, lub stanąć przed nimi wszystkimi i zginąć. Wybór był oczywisty. Chciał jeszcze żyć. Ukrywał się w piekle długo jako ktoś inny. Zmienił jak nie wygląd, swoje zachowanie, załatwił fałszywe dokumenty dla siebie. Anioły tą bitwę wygrali i przejeli piekło. I tak mijały tygodnie, miesiące... Po dwóch latach jednak go znaleźli. Alex, nie mając już nawet sił uciekać, był już spokojny. Dał się zaprowadzić przed nowym władcę piekieł. Usłyszał zarzuty takie jak: manipulacja całym piekłem, walka przeciwko aniołom i spiskowanie od dawna przeciw świętości oraz zabicie poprzedniego króla, podczas bycia nadal na stanowisku generała. Został skazany na wygnanie na ziemię, zabierając mu cały diabelski urok, a mrok miał go powoli niszczyć od środka, jakby był jakąś trucizną.
I tak i się stało. Ziemia, nowy dom. Szukał pomocy, schronienia, dachu nad głową. Nic. Minęły tygodnie. Będąc na wyczerpaniu, Alex znalazł pewien klasztor. W tym klasztorze nie odmówili jednak pomocy. Tu znów kolejne lata mijały, gdy zgłębiał nauki zakapturzonych braci, jak i zmieniał się. Zmienił całkiem nastawienie do życia, jak i swój charakter. Zrozumiał swoje błędy i to jaki był. Te kilka lat, a dokładnie ich było siedem, walczył z sobą, aż w końcu mu się udało. Siódmego roku opuścił klasztor w szacie bractwa unikając wzroku innych. Na pożegnanie dostał srebrny krzyż, biblię i trochę wody święconej na drogę. Aniołom się jednak to nie podobało. Stworzyli i podarowali mu amulet, który połączyli z jego duszą. Nie było to by nic złego, jeśli w amulecie duszy żadnej nie było. Połączyli Alexa z demonicą. Ma jedno zadanie, obudzić stare zło Alexandra. On za to za wszelką cenę, nie chce wrócić do poprzedniego stanu. i tak zaczęła się dopiero podróż między wymiarami i liniami czasu. Wiele kłótni, problemów przez nią jednak się nie obiło. Aż mocą w końcu uśpił ją na czas nieokreślony w amulecie. Zostawić jej nie mógł jednak. Połączeni są duszą, więc jak jej się coś tanie, to i jemu.
Cel znalezienia się w tym wymiaru to nic innego niż dalsza podróż, gdzie prawdopodobnie zostanie do czasu, aż nie podda się pokusie zła i nic złego nie odwali.



Przystanek: Odpust

Trafił do wymiaru z swoimi światami. Tabliczka w tunelu "Witamy w Infinitum" zachęcała baaaardzo... ironicznie. Lecz to już inna sprawa. Już minęło jakieś kilka tygodni, może już miesiąc. Znalezienie po części miłości, lepszy kontakt z swą "drugą połówką", Moniką. Lecz w tym wymiarze stała się jedna rzecz. Czyste serce kleryka powoli wraca do swego stanu, przed wypadkowego... Chaos, mrok który ciągle jednak w nim był, zaczął powoli się rozwijać. Kwiat demonicznego cholerstwa kwitnie łącząc mocniej dusze Alexa, jak i Moniki...



Przystanek: Hunt

Krążyli od uniwersum do uniwersum poszukując może szczęścia, a może spokojnego miejsca dla siebie? Kto wie co siedziało w główce Alexa i Moniki. Zamiast spokoju, wpadli na jednego z aniołów co tą dwójkę szukało. Atmosfera zgęstniała gdy skrzydlaty znajomy odwrócił się i spojrzał wprost w oczy chłopaka.
- Uriel... - wymamrotał kleryk pod nosem wzdychając.
- Alexander. Ile to już lat. Nie wnikając, że wyczuwam, iż nadal nie jesteś sam. Co za ironia - uśmiechnął się pewnie siebie anioł.
Monika nie wychylała się. Nie chciała za bardzo w to uczestniczyć. Wolała za to planować, który wymiar znów ruszyć
- Wiesz... Mój drogi przyjacielu. Bycie samemu to kwestia czasu. Nie muszę marudzić na samotność jak większość ptaków takich jak ty... - Alex odwzajemnił delikatny uśmiech i schował ręce do kieszeni
- Skończ te żarty. Nie wychodzą ci jak zawsze
- Odezwał się hipokryta z wysokim ptasim ego
- Słuchaj ty - Uriel wyprostował swe ogromni skrzydła. Białe piórka oświetliły światłem niebiańskim okolice - Wiesz po co tu jestem. Patrząc, że wyrok się zmienił i wolą sprawiedliwej kary. Ja, Uriel. Jeden z synów pradawnych i wice-generał armii niebiańskiej. - Uriel mówi z wielką dumą, a Alex przewraca oczami słysząc przechwałki - Przybyłem tu, jako ten wspaniały, aby skrócić twój żywot!
- Mówiłem... Wielkie ptasie ego...
- Zamilcz! - doniosłym tonem odpowiedział anioł pojawiając w dłoni długi miecz wyglądającym jak dwa ostrza katany z przerwą kilku centymetrową między nimi.
- I zaczyna się... - kleryk westchnął łapiąc za swój srebrny krzyż, który był przypięty do pasa. Krzyż z pomocą mocy pokazał krótkie, czarno-niebieskie ostrze. - A więc przekonajmy się kto będzie silniejszy...

Amatorska Sztuka z ZabarwieniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz