Lettre à la Am.

6 1 0
                                    

Już czas sięgnąć życia. Nowe możliwości już niedługo wysiądą na stacji. Nowe miejsca będące afirmacją wciąż wołają. Tu się otwierają horyzonty, gdzie mogę w końcu swobodnie wyprostować swe skrzydła, tak jak w marzeniach. Osobowości, z którymi nie miałam doczynienia, zdarzenia nieco irracjonalne mogą częściej się zjawiać. To nie jest zwykły spacer. To droga z piekła bram do nieba.

Otwarte pola edenu wołają, lecz ja...
Właśnie. Gdzie jestem ja? Czy to faktycznie raj? Czy to winda w jedną stronę z elizjum do tartaru. Walka psychologiczna wciąż trwa z nikim innym jak z samą osobą w swej osoblistości. Polany przepełnione różami kolorowymi przypominają pola chryzantem składanych ku czci pamięci.

Kolejn raz druga wybiła, kolejny raz otwarłam okno czując cierpki, stęchły chłód witając się z postacią w czerni z jej bronią. Czeka, czeka i czeka... Ale mnie wciąż nie zabierasz aniele. O ile to ty. Czuć wciąż od ciebie mrok. I nic dziwnego. Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości.

Helheim nie wysłał za mnie wciąż listu gończego. Wiedźmy przestały rzucać zaklęcia swe. Może to nowe "truman show" z mym udziałem roli głównej. Lub jestem tą niewinną, małą świnką na ruszcie smażona ogniem strachu i zwątpień oraz faszerowana lękiem depresyjnym. Przynajmniej mogę wypluć to jabłko? Może to pomoże mi znów spokojnie, jak za dzieciaka, zasnąć czule nie przejmując się jutrem.

Może odbierzesz ten list znów. Może odpowiesz mi znów. Może uda ci się uspokoić mnie znów. Albo może nie ma już znaczenia znów...

Amatorska Sztuka z ZabarwieniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz