|| WITHOUT YOU ||

33 2 0
                                    

✥

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Miałem wrażenie że znajduję się na gorącej plaży i leżę beztrosko na otwartym słońcu, kiedy pot spływał ze mnie w niepokojących ilościach. Czułem na skroniach uciążliwe, wolno cieknące strużki lepiącego płynu.
Obróciłem się brzuchem do materaca, aby mocno przytulić twarz do poduszki, kiedy ręce piekły mnie, ponieważ kurczowo trzymałem w pięściach szarą pościel przez całą noc. Mimo, że moje ciało było odkryte, a jedyne co je osłaniało to cienkie bokserki, uderzenia ciepła były tak silne, iż myślałem że zaraz spłonę, zatapiając się we własnych upierdliwych myślach. Cholernie chciałem zasnąć, ale ból ciała i odruchy wymiotne kompletnie mi w tym nie pomagały; dlatego też wiłem się w cierpieniu do czasu aż wyczułem w nozdrzach najlepiej znajomy mi zapach…
Przez moment myślałem, że stoi nade mną zjawa, która objawiła mi się z powodu mojego złego stanu. Ale nie… To nie był wytwór mej wyobraźni, bo kiedy ledwo obróciłem głowę w stronę stojącej postaci, dostrzegłem nie kogo innego jak mojego Sugę. Prawdziwego Sugę.
“Co ty tutaj robisz? Przecież zabrałem ci moje klucze!” ~ Energia automatycznie we mnie wstąpiła, i pozwoliła usiąść mi by patrzeć na jego porcelanową skórę odzianą w jeansy oraz bluzę i tajemnicze, narkotyczne tęczówki, które rozświetlał mi wtedy jasny księżyc.
“Jak ty wyglądasz hm? Spójrz na siebie.” ~ Wyrzucił pochylając się w stronę zsuwających mi się z biodra bokserek, które uniósł wyżej. “Znowu przestałeś jeść?...” ~ Pytał unosząc czarne brwi, i zaczął poprawiać pogniecioną pościel. “Jeśli myślisz, że przez to lepiej wyglądasz to powiem ci że zmizerniałeś i…”
“Żywię się tylko tobą.” ~ Przerwałem w pośpiechu, wbijając na kilka sekund wzrok w jego oczy, które po tych słowach patrzyły na mnie tak jak lubiłem najbardziej. “Bez ciebie ginę w oczach. Nie ma mnie.” ~ Dodałem pewien swych słów.
Suga usiadł na jednym z rogów łóżka i postanowił spoglądać na księżyc.
“Przyniosłem trochę jedzenia…” ~ Zaczął bez wyrazu, ale nie pozwoliłem mu dokończyć przybliżając się do niego by złapać za ramię i szepnąć do ucha:
“Suga, Suga wróć do mnie. Kocham cię. Kocham rozumiesz?” ~ Dłoń mocniej zacisnęła jego mięśnie, a w oczach zagościły łzy. Byłem w stanie nawet błagać go na kolanach… Dla niego mogłem nawet poniżyć się aby tylko do mnie wrócił.
“Jimin. Zrozumiałem, że…” ~ Mimo iż nie dokończył, te słowa już na starcie raniły moje serce.
“Suga kochanie…” ~ Mój język łatwo wślizgnął się w jego małżowinę, a wolna dłoń odważnie ścisnęła jego krocze. “Kocham cię. Wiesz, że potrzebujesz mnie, tak jak ja potrzebuje ciebie.” ~ Mruczałem mu do ucha w przerwach od obśliniania jego małżowiny, i mocno masowałem to szczególne miejsce, desperacko chcąc aby przez twardy materiał jeansów mógł coś poczuć. “Nie mogę przez ciebie jeść, nie mogę spać, nie mogę…”
Suga obrócił się do mnie i agresywnie złapał za ramiona.
“Znam te twoje pierdolone sztuczki. Myślisz, że seks to wszystko?” ~ Zapytał robiąc ze mnie najgorszego potwora, którym nie byłem ja.
Pragnąłem coś powiedzieć, ale on wstał i zaczął dobierać się do moich majtek, które z łatwością zdjął, kiedy chcąc usilnie do niego wrócić, pozwalałem mu na wszystko.
“Tak bardzo tego chcesz? Dam ci to. Dam ci wszystko czego chcesz!” ~ Uniósł agresywnie głos i rozchylił moje wiotkie nogi by z impetem wetknąć dwa palce w mój wrażliwy środek.
Złapałem go obiema dłońmi za przedramię i spoglądałem w przepełnione złością oczy, wypuszczając z warg ciche jęki. Jego twarz przybliżyła się do mojej znacznie, a długie palce weszły do końca, powodując grymas przyjemności na mej buzi i kolejne dawki potu spływające po ciele.
“J-ja chcę po prostu… P-po prostu być z tobą. Codziennie…Ach!... Robić ci śniadania… Całować w policzek, kiedy będziesz wychodził do pracy…” ~ Tak bardzo chciałem mówić dalej, ale Suga zaczął dokładać kolejne paliczki, pragnąc sprawić mi ból. Nie chciałem dać jednak za wygraną i po chwili której potrzebowałem na oswojenie, ciągnąłem dysząc dalej: “Chciałbym żyć z tobą w zdrowym związku. Spędzać razem urodziny… Suga przestań już!...” ~ Sam sobie przerywałem, nie będąc w stanie odepchnąć jego dłoni, kiedy palce wirowały już zbyt szybko, wytwarzając śliskie odgłosy a ja mimo bólu prawie dochodziłem. “Spotykać się z naszymi znajomymi… Chodzić na randki i… Aish!” ~ Zakończyłem wzniecającą jego agresję wypowiedź, spuszczając mu się na nadgarstek.
Suga wyciągnął paliczki i postanowił szarpnąć wcześniej zajętą ręką moje włosy. Przystawił swoje usta na tyle blisko moich, że gdy padły z nich słowa, dzięki rozchylonym wciąż wargom, czułem w buzi jego ciepły oddech.
“Nie jestem dla ciebie wystarczająco dobry rozumiesz? Ranię cię. Nigdy nie będziesz szczęśliwy u mego boku. Jestem zepsuty. Kurewsko zepsuty. Toksyczny. Wycieka ze mnie lawina jadu Jimin. Wprost na ciebie. Nikt u mego boku nie będzie czuł się dobrze. Jestem potworem w ludzkiej skórze. Powinienem zginąć.” ~ Jego głos stał się bardziej głęboki i bardziej przerażający niż wcześniej.
“Nie, nie…Nie! Jesteś mój! Ja cię takiego chcę! Zobacz co się ze mną dzieje bez ciebie. Jest gorzej.” ~ Wzburzyłem się. “Przytul mnie proszę Suga. Proszę.” ~ Dodałem patrząc na niego przepełniony łzami.
Na szczęście on nie dodał już nic. Po prostu położył się obok mnie, bym mógł wtulić się w jego ciało i znów poczuć niezwykle bezpiecznie.

❇ ABOUT US ❇ || Yoonmin fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz