Lorenzo
Kiedy dostałem polecenie od wuja, aby sprowadzić Sofię do domu myślałem, że się przesłyszałem. Przez tyle lat nie miałem z nią żadnego kontaktu i już nic mnie z nią nie łączyło on tak po prostu chciał abym po nią leciał. Przecież do cholery miała dwadzieścia lat i równie dobrze mogła zrobić to sama, a więc nie rozumiałem, dlaczego daje mi tak głupią pracę.
Pomimo tego i tak przyjechałem, aby przekonać się jak bardzo się zmieniła i czy nadal jest tą osobą, za którą ją miałem. Sofia była jedyną osobą, która potrafiła sprawić, że czułem się sobą. Nie udawałem kogoś kim nie jestem tylko dlatego że wymagała od tego pozycja rodziny. Lubiła mnie za to jaki byłem a nie kim byłem.
Kiedy tylko przekroczyła mieszkanie wiedziałem jak bardzo się pomyliłem. Z tej niewinnej dziewczynki, która mnie potrzebowała stała się kobietą, która dobrze wiedziała czego chciała i otwarcie o tym mówiła. Stanęła przede mną taka sama a zupełnie inna.
Nie spodziewałem się oporu z jej strony jak tylko powiedziałem, że wraca do domu jednak trzaśnięcie drzwi jasno mi powiedziało, że nie jest z tego powodu zadowolona. Ares w tym czasie podszedł do mnie z powrotem jakby nie wiedział, czy ma za nią iść czy zostać w salonie.
- Chyba jest zła. - powiedziałem do niego, kiedy się we mnie wpatrywał a on w odpowiedzi położył się na podłodze i zakrył oczy łapami jakby bardzo dobrze mnie zrozumiał.
Zaśmiałem się cicho na jego reakcje. Kiedy go dostała nie spodziewałem się, że zostaną tak dobrymi przyjaciółmi i że potrwa to aż do dzisiaj jednak najwidoczniej byli dla siebie bardzo ważni. W czasie jej obecność trochę rozejrzałem się w mieszkaniu i dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. Takich jak na przykład, że Sofia uwielbia czytać książki w szczególności fantastykę co wcale mnie nie dziwiło, bo wszystko w jej życiu traktowała jakby było magiczne.
Spojrzałem na zegarek i wiedziałem, że przyszła pora się zbierać, bo za zaledwie godzinę nasz samolot odlatywał. Niby mogłem go przełożyć jednak nie miałem takiego zamiaru, dlatego podniosłem się z kanapy, aby ją o tym poinformować.
Podszedłem do drzwi i już miałem zapukać, kiedy usłyszałem dobiegającą zza nich rozmowę. Od razu wyłapałem głos Mii a także jej pytanie. Zamarłem z ręką przy drzwiach by po chwili opadła wzdłuż ciała.
- No powiedz mi w końcu co czujesz, kiedy znowu go zobaczyłaś? - pytanie sprawiło, że z zapartym tchem czekałem na jej odpowiedź.
Kiedy wyjechała od razu chciałem sprowadzić ją do domu jak najszybciej jednak wtedy wuj wezwał mnie na rozmowę. Moje życie mogło się walić i palić jednak ona była dla mnie najważniejsza a jedyne czego chciałem to, aby była bezpieczna. Wtedy usłyszałem coś co na długo zapadło mi w pamięć.
Christopher wysłał ją daleko od Włoch, aby mogła zaznać życia, bo przez wiele lat żyła w klatce stworzonej przez swojego ojca, ale także przez to, że straciła wzrok w wyniku jego działań. Chciał w ten sposób zapewnić jej namiastkę normalności, a że była tylko jego podopieczną chciał, aby miała takie życie jakiego my nie mogliśmy mieć.
Wtedy właśnie zrozumiałem, że nie mogę jej tego zrobić i jedyne co w tej sytuacji było najlepsze to odsunąć się od niej i dać jej żyć tak jak tego chce. Może byłem sukinsynem odsuwając się od rodziny i przyjaciół jednak w ten sposób udało mi się funkcjonować bez wyrzutów sumienia. Rzuciłem się w wir pracy wykonując kolejne zadania, byleby tylko zapomnieć o ostatnich latach mojego życia.
- Nienawidzę go za to, że zostawił mnie na tyle lat. - kiedy usłyszałem jej słowa poczułem się jakby ktoś kopnął mnie w żołądek.
Nie zdawałem sobie sprawy, że moja nieobecność w jej życiu tak bardzo się na niej odciśnie a już, zwłaszcza że mnie znienawidzi. Nie chciałem tego, ale tak może było lepiej i dla mnie, i dla niej, bo każde z nas mogło zająć się swoim życiem.
CZYTASZ
#6.Bracia Torrino. Lorenzo
RomanceFinałowy tom Braci Torrino Sofia Mancini została przygarnięta przez rodzinę Torrino kiedy miała zaledwie osiem lat po tym jak jej matka zabiła jej ojca a potem sama się zastrzeliła. Od tamtej pory nigdy nie odczuła, że jest niechciana i to ukształto...