Sofia
To miało być zwykłe wyjście na zakupy a przeistoczyło się w istny Armagedon. Ja i piątka kobiet, które uwielbiały zakupy jak nic innego i cieszyły się każdą chwilą oglądając i przymierzając coraz to różniejsze kreacje.
Gdybym wiedziała, że tak będzie to wyglądało od razu kazałabym Lorenzo nie zatrzymywać się pod domem Amary gdzie czekały już na nas dziewczyny. Ale skąd mogłam wiedzieć, że przemieni się to w coś takiego. Kiedy się im tak przyglądałam zastanawiałam się jak dokładnie będzie wyglądać to przyjęcie, które głowa rodziny postanowiła wyprawić z okazji moich urodzin. Myślałam, że to będzie bardziej kameralne przyjęcie, ale sądząc po tym jak zachwycały się tym co miało nadejść już obawiałam się, że mogło mnie to przerosnąć.
- Ile w ogóle będzie osób? - zapytałam chcąc się dowiedzieć czegokolwiek na temat tego dnia.
- Jakieś trzysta. - stwierdziła beztrosko Luna jakby ta liczba była dla niej niczym nadzwyczajnym jednak dla mnie to całkowicie coś nowego.
Poczułam presję jakiej się nie spodziewałam i zdawałam sobie dobrze sprawę z tego, że musiałam wyjść nienagannie w obecności tych wszystkich ludzi. Zostałam dobrze wychowana i znałam wszystkie zasady jak powinnam zachowywać się w obecności donów ich zastępców czy consigliere, więc miałam zamiar się tego trzymać. Najważniejsza zasada brzmiała, aby nie wchodzić w rozmowy z żadnymi głowami rodzin ani pozostałymi członkami ich rodzin.
Bardzo ważne było, aby nigdy nie łamać tej zasady, bo wystarczyło jedno słowo i dosłownie wszyscy mogli być zagrożeni a na to nie mogłam sobie pozwolić. Musiałam chronić a nie wystawiać na zagrożenie.
- Nie możemy tego odwołać? – zapytałam z nadzieją.
- Już za późno. – Kira spojrzała na mnie znad oglądanego w tej chwili magazynu z modą. – Z tego co zrozumiałam goście zostali już zaproszeni i większość z nich potwierdziła swoją obecność.
- To, kiedy w końcu jest ten wielki dzień? - zapytałam zaskoczona, bo do tej pory nawet nie zająknął się na ten temat.
Nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak bardzo utrzymywali to wszystko w tajemnicy, skoro to przecież miało być moje przyjęcie urodzinowe. Nie mogłam też zapytać pana Alessio o szczegóły, bo jakoś mi było głupio, bo i tak robił dla mnie tak dużo.
- W tą sobotę. – oznajmiła Mia.
- Przyjęcie jest za pięć dni, aby nawet mi o tym nie powiedziałyście! - krzyknęłam zwracając tym samym na nas uwagę ekspedientek w sklepie. Posłałam im przepraszający uśmiech po czym skupiłam swoją uwagę na wszystkich pięciu kobietach z osobna na każdej zatrzymując wzrok na dłuższą chwilę. – A możecie mi powiedzieć, kiedy dokładnie miałyście zamiar mi powiedzieć?
- W sobotę. – Amara posłami mi tak szeroki uśmiech, że już wiedziałam kogo to był pomysł, aby mnie nie informować.
- Dobrze wiedzieć. – wymamrotałam naburmuszona.
- No nie zasmucają się tak. – Leila klepnęła na miejsce obok obejmując mnie ramionami co najwyraźniej miało mnie pocieszyć. - To ma być twój wielki dzień a także pretekst do tego, żeby się upić. - jej oczy aż zabłyszczały na samą myśl.
- Ty też chcesz mieć kolejne dziecko? - zapytałam dobrze wiedząc, że ich syn ma dwa latka.
- Nie rozumiem? – zmarszczyła zabawnie brwi.
CZYTASZ
#6.Bracia Torrino. Lorenzo
RomanceFinałowy tom Braci Torrino Sofia Mancini została przygarnięta przez rodzinę Torrino kiedy miała zaledwie osiem lat po tym jak jej matka zabiła jej ojca a potem sama się zastrzeliła. Od tamtej pory nigdy nie odczuła, że jest niechciana i to ukształto...