Sofia
- Zabiję gada jak tylko go zobaczę. – wysyczałam patrząc na wiadomość, którą zostawił mi na stole w kuchni. Odstawiłam torebkę na blat, książki odłożyłam obok i wpatrywałam się w mały świstek papieru jakby mój wzrok mógł go spopielić.
Musiałem pilnie wyjechać więc ze szkoły odebrał cię będzie Luca do czasu aż wrócę. Przepraszam. Wiem jak bardzo liczyłaś na rozmowę jednak bardzo ważna sprawa mnie do tego zmusiła.
Na początku unikał mnie jak zawzięty więc zrzuciłam to na to, że po prostu miał wiele pracy. Jednak, kiedy zobaczyłam tą wiadomość poczułam się jakby ktoś uderzył mnie łomem w głowę. Był piątek i skończyłam już zajęcia więc pierwsze co mnie zdziwiło to to, że ze szkoły zostałam odebrana przez jednego z ochroniarzy. Kiedy chciałam go zagadać od razu powiedział, że nic nie wie i tylko ma mnie odebrać z tego miejsca i zawieźć do tego.
No i oczywiście kiedy tylko weszłam do domu zauważyłam notatkę, na blacie która mówiła mi tylko tyle że uciekł. Jakoś nie wierzyłam w to, że po prostu musiał wyjechać, zwłaszcza że nic więcej mi nie wytłumaczył. A poza tym mógł przecież normalnie zadzwonić i mnie o tym poinformować albo chociaż wysłać smsa.
Myślałam, że po naszej ostatniej rozmowie coś się pomiędzy nami zmieniło jednak to jak się zachowywał sprawiło, że zaczęłam w to wątpić. Każdego dnia, kiedy wychodziłam pobiegać jego samochodu już nie było, a kiedy wracałam i widziałem go na podjeździe z jakiegoś dziwnego powodu ani razu na niego nie wpadłam. Potrafił się bardzo dobrze ukrywać zwłaszcza że kilka razy postanowiłam go szukać.
Cała ta sytuacja zaczęła mi ciążyć jednak nie mogłam latać za nim jak nienormalna, bo to on musiał sobie wszystko przemyśleć i dojść do konkretnych wniosków. Co oznacza, że wyczekiwałam tej chwili, kiedy w końcu wejdzie przez drzwi i powie te słowa. Trochę melodramatyczne jednak tak właśnie sobie to wyobrażałam.
Ares zaczął się ocierać o moją nogę więc wiedziałam, że to już ten moment, kiedy trzeba go nakarmić. Do tej pory każdą wolną chwilę spędzałam z nim i wiedziałam, że czuje się zaniedbany jednak nic nie mogłam na to poradzić. Szkoła była na tyle wymagająca, że pochłaniała większość mojego czasu, ale to nie znaczy, że już przestało mi na nim zależeć. Nadal będę się starała spędzać z nim jak najwięcej czasu, ponieważ to on jak nikt inny pomógł mi, kiedy byłam niewidoma. Był mój przyjacielem, z którym oczywiście nie mogłam normalnie porozmawiać co nie przeszkadzało to nam dosłownie w niczym.
Wyciągnęłam spod szafki karmę dla niego i przez chwilę chciałam przetrzeć oczy z wrażenia czy dobrze widzę. Cała dolna półka były wypełniona jedzeniem w puszkach, suchą karmą, przekąskami i nawet kośćmi. Spojrzałam na mojego psiaka i odpowiedź zobaczyłam w jego wielkich błyszczących oczach, w których było tyle radości, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
- Macie ze sobą więcej sekretów niż mogło mi się wydawać. - powiedziałam z wesołością.
Nie zdziwiło mnie, że w odpowiedzi usłyszałam głośne szczeknięcie. Przygotowując dla niego jedzenie opowiadałam, jak to minął mi dzień na zajęciach, bo skoro nie miałam okazji opowiedzieć o nim Lorenzo to postanowiłam zrobić to z Aresem.
Niektórzy wykładowcy nie byli, że tak mogłabym powiedzieć niewzruszeni jak profesor Mazzani od wstępu do prawoznawstwa. On przynajmniej wiedział kim jestem o czym poinformował mnie na wczorajszych zajęciach jednak z jakiegoś powodu nie był tym zaniepokojony a raczej zaciekawiony jak bardzo jestem zdeterminowana, aby osiągnąć sukces. Nawet zaproponował mi abym dołączyła do jego grupy, w której uczył studentów się od strony teoretycznej jak działa prawo jednak w pierwszym momencie odmówiłam wiedząc, że nie mogę zrobić czegoś takiego bez wiedzy Christophera.
CZYTASZ
#6.Bracia Torrino. Lorenzo
RomanceFinałowy tom Braci Torrino Sofia Mancini została przygarnięta przez rodzinę Torrino kiedy miała zaledwie osiem lat po tym jak jej matka zabiła jej ojca a potem sama się zastrzeliła. Od tamtej pory nigdy nie odczuła, że jest niechciana i to ukształto...