Rozdział 30

1.7K 258 8
                                    

Lorenzo

Chociaż chciałbym porozmawiać z wujem jednak jak na złość cały czas coś mi przeszkadzało. Telefon się urywał od połączeń, a że nie mogłem być w wielu miejscach na raz więc postanowiłem, że muszę uporać się z tymi wszystkimi sprawami jak najszybciej.

Jako pierwszym miejscem był magazyn, w którym przetrzymywaliśmy narkotyki i do którego udałem po telefonie od Aidena. Najwyraźniej sprawa musiała być niecierpiąca zwłoki, skoro tak uparcie wydzwaniał i kazał mi stawić się jak najszybciej.

Chociaż miałem ochotę zadzwonić do niego i powiedzieć, że mnie nie będzie nie mogłem tego zrobić, bo jednak interesy to interesy i cały czas musiały się kręcić. Może przez ten czas będę mógł ułożyć sobie w głowie to co chciałbym przekazać Christopherowi tak aby za bardzo się nie wściekł jednak w jego przypadku wszystko było możliwe. Może przyjąć do pełnej świadomości to, że chciałbym, aby Sofia została moją żoną a może też się wściec, że chociaż o tym pomyślałem.

Niezwykle sfrustrowany bardzo szybko dojechałem na miejsce i wysiadając z samochodu mocno trzasnąłem drzwiami, aby dać upust moim emocjom.

- Masz zły dzień czy co? - nawet nie zdziwiło mnie, że przed wejściem stał mój bliźniak, który przyglądał mi się ze zmarszczonymi brwiami.

- Odwal się. – wyburczałem.

- Oho. Chyba ktoś zalazł ci za skórę. A może jakaś konkretna kobieta? - drążył temat jednak ja nie miałem zamiaru podchwycić jego aluzji.

- Przyjechałem, bo podobno coś się stało a nie po to, żeby urządzać sobie pogaduszki. – ruszyłem w jego kierunku.

- Już zawsze będziesz się zachowywał jak dupek! - nieznacznie podniósł głos, ale nie na tyle aby ktokolwiek nas usłyszał. – Minęło już kilka lat a ty nadal zachowujesz się jakbyśmy wyrządzili ci krzywdę.

- Nic nie rozumiesz. - nie chciałem o tym rozmawiać.

Pomimo że byliśmy bliźniakami miałem przed nim wiele tajemnic o których wolałbym nie mówić zwłaszcza o mojej nieżyjącej żonie. Nigdy nie pytał, jak układało się pomiędzy nami a ja nigdy nie zaczynałem tematu wiedząc, że nie było w nim nic ciekawego. Graciella była moją żoną przez prawie dwa lata, ale poza obrączkami nic nas nie łączyło, ponieważ sam jej widok sprawiał, że miałem ochotę ją udusić. Z kolei ona dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że nie mogłem ujawnić jej romansów, bo za bardzo przejmowałem się tym jak ludzie mogliby o nas mówić. Honor rodziny mi na to nie pozwalał, dlatego w końcu przestałem z nią sypiać i miałem gdzieś co robi i z kim. Ostrzegłem ją jedynie, żeby sprawy nie zaszły za daleko i przypadkiem nie zaszła w ciążę z tym kretynem, bo wtedy na pewno bym się nie przyznał do tego czegoś. W końcu obojgu nam zaczął odpowiadać taki układ, gdzie żadne z nas nie wtrącało się do spraw tej drugiej osoby. Byliśmy małżeństwem jednak każde miało swoje własne życie, swoje tajemnice czy swoje sprawy.

- Rozumiem, że nienawidzisz mojej żony za to, że zabiła twoją. - powiedział niczego nieświadomy Luciano.

Gdybyś tylko wiedział bracie o wszystkich mrocznych zakamarkach mojego małżeństwa. - pomyślałem w duchu jednak nigdy bym mu o tym nie powiedział.

- Nie nienawidzę jej. – zaprotestowałem.

- Twoje zachowanie świadczy o czymś zupełnie przeciwnym. – wiedziałem, że był sfrustrowany, ale nie spodziewałem się, że tak bardzo go to trapi. – Mia zrobiła coś co było niedopuszczalne jednak wiedziałeś, dlaczego to zrobiła. Moja żona cały czas się tym zadręcza, bo patrzysz na nią tak jakby zabiła ci kogoś kogo naprawdę kochałeś a przecież jej nienawidziłeś.

#6.Bracia Torrino. LorenzoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz