Lorenzo
Widząc ją w takim stanie zastanawiałem się co tam się do cholery wydarzyło, skoro to miały być zwykłe zajęcia samoobrony. Sofia wyglądała jakby zaraz miała paść z wycieńczenia. Czekałem na moment, w którym powiem mi, że chce pomocy, ale ona była tak uparta, że nie chciała się do tego przyznać. A że miałem do niej słabość nie mogłem patrzeć na to jak się męczy.
Wziąłem ją na ręce, a kiedy usłyszałem, jak jęczy z bólu mocno zacisnąłem szczękę, aby nie powiedzieć co na ten temat myślę. Starałem się trzymać ją jak najdelikatniej, aby nie sprawić jej więcej bólu jednak nie mogłem poradzić nic na to, że idąc z nią w kierunku jej sypialni kilka razy zadrżała od przemieszczania się.
Poprawiłem sobie ją nieco na ramionach, aby móc otworzyć palcami jednej ręki drzwi od jej sypialni. Ares gdzieś pałętał się po domu, ale nie miałem nic przeciwko dopóki nie wchodził do mojego pokoju, bo wiedziałem do czego jest zdolny. Dzięki temu Sofia mogła zająć się w pełni sobą albo raczej ja mogłem się nią zająć, gdyby zaszła taka potrzeba.
- Poradzisz sobie? - zapytałem się zatrzymując w wejściu do jej łazienki.
Starałem się nie rozglądać po jej sypialni jednak było to silniejsze ode mnie, zwłaszcza że zmieniła tutaj bardzo wiele rzeczy. Kiedyś ten pokój był sypialnią mojej żony o czym wolałem jej nie wspominać, bo jeszcze by więcej nie postawiła w nim nogi. Wymieniłem dosłownie wszystkie meble już dawno nie chcąc mieć po niej żadnej pamiątki. Jednak z jakiegoś powodu teraz mi się w nim podobało. Zwłaszcza to, że dodała wiele rzeczy od siebie takich jak bujany fotel przy regale z książkami o którym nawet nie miałem pojęcia, że posiada. Jasne a wręcz białe firanki z kwiatowymi wzorami w oknach. Kolorowe koce na łóżku i na fotelu. Kilka abstrakcyjnych obrazów na ścianach. Biurko, na którym piętrzyły się książki z zakresu prawa, zeszyty i jeszcze więcej kartek papieru.
- Dam radę. - wyszeptała cicho wytrącając mnie z rozglądania się po pokój.
Najdelikatniej jak mogłem postawiłem ją na kafelkach i poczekałem aż złapie się mocno jednej z szafek. Przyglądałem jej się zmartwiony jednak sama powiedziała, że sobie poradzi więc wycofałem się w kierunku jej sypialni. Zanim zamknąłem za sobą drzwi rzuciłem jeszcze w jej kierunku:
- Jakby co będę czekał za drzwiami gdybyśmy mnie potrzebowała.
Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić, dlatego usiadłem na jej łóżku czując jak ugina się pod moim ciężarem. To było takie dziwne być w jej pokoju, kiedy jej w nim nie było, tym bardziej że każda rzecz przypominałam mi o niej. W powietrzu unosił się zapach jej perfum który przypominał mi te wszystkie chwile w których albo kłóciła się ze mną albo się śmiała.
Spojrzałem na swoje ręce, które jeszcze chwilę temu trzymał ją w ramionach. Ręce, które skrzywdziły tak wiele osób a jednak, kiedy miałem ją przy sobie jedynie o czym myślałem to, żeby nie zrobić jej krzywdy. Prawie zaśmiałem się na te niedorzeczne myśli, ponieważ nigdy bym nie przypuszczał, że poczuję do kogoś coś tak wielkiego i prawdziwego, że będę chciał wyzbyć się swoich brutalnych skłonności.
Sofia znaczyła dla mnie bardzo wiele jednak nie wiedziałem, jak mam jej to okazać, zwłaszcza że na początku nie chciałem ją w swoim domu ani w swoim życiu. Było mi dobrze samemu, dopóki nie poczułem, jak to jest, kiedy tak cudowna i delikatna kobieta jak ona spała w moim domu, jadła przy moim stole a nawet spędzała ze mną czas.
Nigdy wcześniej nie chciałem dla nikogo się zmienić jednak, kiedy pojawiła się ona jakby rozjaśniła mrok czający się w najgłębszych zakamarkach mojego serca. Rozbiła je wbijając się tak mocno, że już nic nie było w stanie jej wyrwać. Należałem do mafii do cholery a nie potrafiłem sobie poradzić z uczuciami do jednej kobiety co było o wiele trudniejsze niż obicie komuś mordy.
CZYTASZ
#6.Bracia Torrino. Lorenzo
RomanceFinałowy tom Braci Torrino Sofia Mancini została przygarnięta przez rodzinę Torrino kiedy miała zaledwie osiem lat po tym jak jej matka zabiła jej ojca a potem sama się zastrzeliła. Od tamtej pory nigdy nie odczuła, że jest niechciana i to ukształto...