Rozdział 4

1.6K 249 14
                                    

Lorenzo

Obserwowałem ją, kiedy zamknęła oczy jak starała się zapanować nad emocjami. Tego czego nauczyłem się przez wiele lat od najlepszych w naszej rodzinie egzekutorów to tego, aby perfekcyjnie odczytywać emocje innych ludzi. Sofia z jakiegoś dziwnego powodu była na mnie zła i nie mogłem zrozumieć, dlaczego.

Zaledwie kilkanaście minut wcześniej rozmawialiśmy normalnie a teraz odwracała ode mnie wzrok, kiedy tylko na dłużej go na mnie zatrzymywała. Wiedziałem, że nie powinienem robić tego w samolocie, ale jakoś musiałem się rozluźnić a pod ręką była tylko stewardesa. Nawet nie obchodziło mnie, jak miała na imię, bo jedyne co się dla mnie liczyło to chwilowe rozluźnienie.

Po raz kolejny poczułem wibracje telefonu w kieszeni i wiedziałem, że dłużej nie mogę tego odwlekać. Mój wuj bardzo nalegał, abym wysyłał mu cogodzinne wiadomości jak idą sprawy jednak chciałem zrobić mu na złość i na ani jedną nie odpisałem. Mogłem za to oberwać po powrocie, ale było warto po wkręceniu mnie na zajmowanie się Sofią. Nie byłem niańką i mógł do tego oddelegować wszystkich, ale wybrał mnie wiedzą, że mam lepsze sprawy do roboty.


„Lepiej dla ciebie żebyś odpisał, bo inaczej sam się pofatyguję do Bostonu. A to może się skończyć bardzo źle dla jednego z nas i nie mam tutaj na myśli mnie."


Nie czytałem wcześniejszych wiadomości wiedząc, że mają podobny wydźwięk. Co dziwne otrzymałem też dwie wiadomości od Mii a ona bardzo rzadko do mnie pisała. Relacja między nami pomimo tylu lat była raczej bardzo sztywna, ponieważ nadal nie porozmawialiśmy o tamtym dniu, który wszystko zmienił.

Żona mojego brata myślała, że jestem na nią wściekły za to co się stało jednak na początku tak było. Graciella była moją żoną i chociaż nienawidziłem jej całym sercem to ja powinienem ją zabić. Czasami nawet myślałem, jak to zrobić jednak czekałem na to aż umrze jej ojciec i będę miał czystą kartę. Tak się jednak nie stało i utknąłem z jędzą, którą miałem ochotę udusić.

Postanowiłem zakończyć to jedną wiadomością i uspokoić wszystkich, aby dali mi święty spokój do końca lotu, bo inaczej szybciej oszaleję. W takiej właśnie chwili żałowałem, że nie polecieliśmy normalnym samolotem a prywatnym odrzutowcem mojego wuja, bo wtedy musiałbym wyłączyć telefon na te kilkanaście godzin.


Właśnie lecimy. Jest bezpieczna. W lądujemy za kilka godzin. Dajcie mi spokój.


Wyszukiwałem krótkie zdania, żeby szybko i sprawnie odpowiedzieć na wszystkie nurtujące ich pytania. Następnie zaznaczyłem w kontaktach wszystkich członków rodziny i wysłałem do nich takiego samego smsa.

Czekało nas kilka godzin lotu a miałem wrażenie jakby czas mi się dłużył. Każda minuta spędzona w towarzystwie siedzącej przede mną kobiety była jak katorga, bo prawda była taka, że czy tego chciałem czy nie, potrafiłem dostrzec jak bardzo się zmieniła. I jak bardzo dojrzała.

Nie widziałem w niej przyjaciółki z dzieciństwa a kobietę o wielu walorach.

Nie podobało mi się to.


Sofia

Minuty mijały jedna za drugą a ja nie mogłam dłużej wytrzymać i w końcu otworzyłam oczy. Zadziwiająco nie zauważyłam przed sobą Lorenzo a nawet nie usłyszałam, jak podnosił się z miejsca. Z tego jednak co udało mi się wyciągnąć od Mii jako egzekutor uczył się wielu przydatnych rzeczy takich właśnie jak bezszelestne poruszanie się czy rozpracowywanie ludzkich emocji.

#6.Bracia Torrino. LorenzoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz