Lorenzo
Pędziłem jak na złamanie karku w stronę szpitala zastanawiając się co się do cholery wydarzyło w szkole, że Sofia została przetransportowana do niego karetką. Kiedy zadzwonił Christopher nie miałem zamiaru odbierać od niego telefonu jednak, kiedy nie przestawał dzwonić raz za razem w końcu z nerwami odebrałem. To co usłyszałem sprawiło, że poczułem jakby ktoś ściskał mi z całej siły serce.
Właśnie dlatego było lepiej nic nie czuć i odseparować się od wszystkich. Mieszkała u mnie przez krótki okres czasu a już przyzwyczaiłem się do jej obecności, do tego jak siedziała w salonie i czytała książkę, do tego jak codziennie biegała, do tego jak po wypiciu kawy odkładała kubek do zmywarki, do tego jak dom pachniał jej perfumami. Zacisnąłem mocno dłonie na kierownicy zdając sobie sprawę z tego, że powinienem odpuścić, ale na to było już za późno.
To co do niej czułem wykraczało ponad wszystko nawet moją pracę i nigdy bym się o to nie posądził, że kiedykolwiek jakaś kobieta tak zawróci mi w głowie. To co się stało podczas przyjęcia utwierdziło mnie jeszcze bardziej w tym przekonaniu jednak nie wiedziałem, jak miałem jej wytłumaczyć to co czułem.
Zatrzymałem się pod szpitalem z piskiem opon i nawet nie przejmowałem się tym, aby wyjąć kluczyki ze stacyjki. Zgasiłem tylko samochód i wypadłem z niego jakby gonił mnie sam diabeł. Od razu skierowałem się do sali, której numer wcześniej wysłał mi mój wuj.
Kiedy tam dotarłem zauważyłem dwóch żołnierzy, którzy najczęściej zajmowali się ochroną domu i terenom podległym wuja. Zaskoczyło mnie to, że tylko tylu wysłał a nie więcej jednak z drugiej strony ludzie zastanawialiby się kto leży w sali i to mogłoby sprowadzić kolejne problemy.
Kiedy mnie zauważyli poruszyli się niespokojnie jednak nie zatrzymali mnie, kiedy otworzyłem drzwi do sali i zamknąłem je za sobą. Mój wzrok od razu powędrował do leżącej na łóżku kobiety, która najwyraźniej spała.
Miałem ochotę wyciągnąć telefon i zadzwonić z pytaniem, gdzie do cholery podziewa się cała rodzina. Dlaczego nie ma ich przy niej, kiedy najbardziej ich potrzebuje ale powstrzymałem się w ostatniej chwili. Wiedziałem, że to mogłoby zrodzić pytania, dlaczego aż tak bardzo mi zależy a nie chciałem wysłuchiwać wykładów na temat tego, że powinienem trzymać się od niej z daleka. Że należy do rodziny i jakiekolwiek bliższe relacje byłyby nie na miejscu.
Podszedłem do niej jak najciszej mogłem i usiadłem na znajdującym się przy łóżku krześle. Nie mogłem oderwać od niej wzroku i skanowałem całe jej ciało w poszukiwaniu jakikolwiek poważniejszych obrażeń. Poza opatrunkiem na czole nie znalazłem nic co odpowiedziałaby mi, że było jej coś jeszcze.
Dłonie cały czas trzymałem zaciśnięte na kolanach a myślami krążyłem wokół tego co też mogło się wydarzyć. Sofia była na tyle rozsądna, że nie wierzyłem, że to było omdlenie czy cokolwiek innego. Odżywiała się dobrze, spała, ile trzeba a jej sprawność fizyczna też była dobra. Więc co do cholery się tam wydarzyło?
- Co tu robisz? – wyszeptała patrząc wprost na mnie. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że byłem tak zatopiony w swoich myślach, że nie zorientowałem się, że już nie śpi. Przyglądała mi się marszcząc czoło z zaspanym wzrokiem albo raczej zmęczonym.
- Co się stało? - zapytałem ignorując jej pytanie.
To, że nawet pomyślała o tym, że nie przyszedłbym świadczyło o stosunkach pomiędzy nami. Nie chciałem, aby myślała, że nic dla mnie nie znaczyła, ale rozmawianie o uczuciach było dla mnie niezwykle trudne. Cały czas z tyłu głowy miałem to, że powinienem być twardy i bezlitosny a to wiązało się z nieokazywaniem jakichkolwiek uczuć jednak jej chciałem powiedzieć jak ważna jest dla mnie. W tej jednak chwili nie było to najważniejsze. Dowiedzenie się co się wydarzyło było na pierwszym miejscu mojej listy.
CZYTASZ
#6.Bracia Torrino. Lorenzo
RomanceFinałowy tom Braci Torrino Sofia Mancini została przygarnięta przez rodzinę Torrino kiedy miała zaledwie osiem lat po tym jak jej matka zabiła jej ojca a potem sama się zastrzeliła. Od tamtej pory nigdy nie odczuła, że jest niechciana i to ukształto...