Dziewczyny i ryby głosu nie mają Rozdział 19

17 4 5
                                    

Pov: Cody

Umówiłem się dzisiaj z Floydem. Głównie, aby pograć na jego konsoli ale zapewne po jednej grze zrezygnujemy z tego pomysłu i pójdziemy powlec się po mieście.

Granie na konsoli Floyda zawsze w piątek było naszym rytuałałem od lat. Tradycja wzięła się z stąd, że zaprzyjaźniliśmy się grając na konsoli. Gdy się przeprowadziłem z rodzicami nie miałem tutaj kolegów, Floyd był jedynym chłopcem jakiego znałem i próbowałem się zaprzyjaźnić. Jak widać udało się. Pamiętam jak by to było wczoraj.

Kilkanaście lat temu

- Cześć Floyd - Przywitałem się grzecznie przez płot - Mógłbym pograć z tobą w piłkę?
- Cześć, właśnie miałem kończyć grę ale tak możesz. Albo chcesz pograć na konsoli?
- Chętnie bym pograł
- To przeskocz przez płot i chodź do mnie
- Nie wiem czy mogę pójść do ciebie do domu
- Moja mama nie będzie miała problemu
- No to już idę

I kto by pomyślał, że dostaniemy najlepszymi przyjaciółmi przez tyle lat. Nasza przyjaźń przeżyła więcej niż jaka kolwiek inną. I mam nadzieję, że przeżyje jeszcze więcej, bo nie chce kończyć przyjaźni z Floydem. Nie wyobrażam sobie nie mieć go przy swoim boku codziennie i nie śmiać się z jego suchych żartów.

Na spotkanie z Floydem zawsze przychodzę punktualnie. Wolę wyglądać na wychowanego niż na takiego pochodzącego z patologicznego domu. Jebać to, że moje tatuaże wszystko zdradzały.

Zrobiłem je w wieku szesnastu lat kiedy to tata zgodzał się na wszystko co chciałem. Wiele z moich tatuaży to zwykle nie znaczące wzory ale są też takie, które znaczą dla mnie więcej niż tylko tusz na moim ciele. Na bicepsie mam tytatuowane dwie rękawice bokserskie, które symbolizują moja miłość do boksu, pod żebrami mam wytatuowane daty urodzin. Seleny szósty maja, Floyda piętnasty listopada oraz Josie dwudziesty siódmy marca. Ostatnia data jest jednak najmniej widoczna, aby przypadkiem Floyd nie zobaczyl tego tatuaży. Zabił by mnie piłką od Rugby.

Ale nie ma innego wytłumaczenia na to jak mocno ukrywałem swoje zainteresowanie Josie przed jej bratem. Jednak podjąłem ostatnio decyzje o tym, że nie mogę wiecznie kryć swoich uczuć. Muszę ją zaprosić, chociaż na krótki, zapewnie nie znaczący dla niej spacer. Muszę złamać obietnice, którą kilkanaście lat temu złożyłem Floydowi i zbliżyć się do Josie. Przecież złamałem tą obietnice już dawno, ponieważ zauroczyłem się w niej. Ale nie mogę poradzić nic na to, że jest najładniejszą i najmądrzejszą dziewczyną jaką istnieje i w moim życiu liczy się tylko ona.

Tak rozmyślałem długo, że nie zorientowałem się, że stałem pod drzwiami domu rodziny Henson. Floyd zawsze mi mówił, że jako już prawie codzienny gość mogłem wejść do jego domu bez pukania. Dla mnie jednak zawsze było takie odczucia jakbym był bandytą i włamywał się komuś do domu, dlatego wolałem zapukać łun zadzwonić dzwonkiem.

I też tam zrobiłem. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi i cierpliwie czekałem aż Floyd mi otworzy. Jednak w drzwiach nie pojawił się Floyd, ani jego mama, która większość wolnego czasu po pracy spędza w kuchni, która już najbliżej drzwi wejściowych. Otworzyła mi Josie

- Hej Josie, Floyda nie ma czy jest zbyt leniwy, aby otworzyć mi drzwi?
- Wyszedł do sklepu kupić jakieś niezdrowe jedzienie. Pomyśleć, że jest sportowcem
- Każde z nas jest w jakimś stopniu związane z sportem a objadamy się fast foodem
- A właśnie, dzięki za przypomienie. Muszę się zbierać na balet, skoro nie ma kto mnie podwieźć
- Ja bym mógł, gdyby nie to, że jestem umówiony z twoim bratem
- Dzięki za chęci ale dojdę na pieszo. Spacer dobrze mi zrobi
- Jest zimno, więc jeszcze się przeziębisz. Lepiej pojedź autobusem
- Nie mam pieniędzy na bilet
- Mogę Ci dać
- Cody naprawdę mi miło, ale napewno nie wezmę od ciebie pieniędzy
- To jak dojedziesz na zajęcia baletu?
- Zadzwonię do Fraise może będzie akurat jechać i mnie zabierze
- A jak nie? - Drążyłem temat, bo naprawdę martwiłem się o Josie - Znowu dostaje opcja pójścia na piechotę?
- Tak ale raczej Fraise mnie zawiedzie. Właśnie do niej napisałam i odpisała że zbiera się z domu i po mnie podjedzie. Dzięki za troskę
- Matko Tereso z Kalkuty możesz na chwilę wyluzować i nie dziękować za wszystko?
- Nie jestem matką Teresą, bo gdyby nią była to Foyd miał by najgrzeczniejszą siostrę na świecie
- To nie jesteś grzeczna?
- Spytał się mojego brata a powie Ci całą prawdę na temat mojego zachowania
- Jeśli znajdzie się okazja to chętnie go o to zapytam

Dokładnie wiedziałem o każdej kłótni Floyda z Josie, bo przyjaciel mówił mi o wszystkim. Ale ja i tak dalej nie wierze, że Josie potrafiła by powiedzieć do swojego brata jakie kolwiek z słów, które słyszałem od Floyda. Dziewczyna wydaje się miła i grzeczna, chyba nigdy nie była zaplątania w żadną dramę szkolną, chodzący ideał. A jednak Floyd narzekał na nią w każdej rozmowie i tylko liczy aż wyprowadzi się z domu rodzinego i nie będzie musiał mieszkać z tym utrapieniem pod jednym dachem. Naprawdę przesadza, ja z przyjemnością mógłbym się z nim zamienić na domy.

- Cody ktoś za tobą - Przewróciła oczami chwilę wcześniej jak ktoś położył ręce na moim brzuchu i próbował mnie podnieść - Floyd przestań się wygłupiać
- Co masz na myśli jeżeli chodzi o wygłupianie - Ja tylko chciałem przestraszyć Cody'ego
- Jeżeli to było przestraszenie to naprawdę nie udane
- Nie udana to jesteś tutaj tylko ty, więc może się nie wypowiadaj
- Dlaczego niby mam się nie wypowiadać
- Dziewczyny i ryby głosu nie mają
- A Mollie słuchasz z skupieniem
- Miało być... - Przerwał mu dzwonek mojego telefonu
- Nie klócie się teraz - Rozkazałem - Selena dzwoni

- Cody? - Usłyszałem w słuchawce zapłakany głosik
- Coś się stało? Czemu płaczesz?
- Rodzice się rozwodzą. Na poważnie, przyjdź szybko
- Zaraz będę

W tamtym momencie moje serce pękło.

Rozwodzą się, moi rodzice rozwodzą się

_______________________________________

☆Hi☆

Wlatuje perspektywa Cody'ego Foczki

Dzięki wielkie za 230 wyświetleń 💖💘

Podcast przy tym rozdziale- Gadki Szmatki Martini

940 Słów

Złamana ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz