Geniusz technologii Rozdział 22

22 4 8
                                    


Całą noc próbowałam zasnąć jednak bez skutecznie. Mój mózg dalej przepracowywał sytuację spod studia z baletu. Minęło kilka dni a ja dalej nie potrafiłam przyjąć do wiadomości, że Crawford zaprosił mnie na randkę. Poprostu to było coś, to zaproszenie to spełnienie moim najskrytszych marzeń, ja poprostu marzyłam o tym, żeby Cody zaprosił mnie na randkę. I stało się, zrobił to. Znaczy to ja tak jakby wymusiłam randkę ale to się nie liczy.

Nie mogłam jednak dalej zrozumieć dlaczego tydzień temu chłopak przechodził depresję związaną z rozwodem jego rodziców a kilka dni temu zaprosił mnie na spotkanie. Spotkanie ma być radosne i śmieszne a on napewno nie był w takim humorze. Może chcial podziękować, za ostatnie spotkanie z nim w ramach wagarów?

Gdy po zajęciach baletu chłopak odwiozł mnie do domu, ja musiałam zwołać moich przyjaciół na rozmowę video.
Izzy była tak podekscytowana, że prawie zerwała podłogę w pokoju skacząc z radości. Cecyl za to nie wyglądał na zadowolonego, ale podświadomie wiedziałam, że bardzo się cieszy z mojego szczęścia. Potem jakoś się rozchmurzył chociaż dalej na jego twarzy widniało niezadowolenie. Próbowałam dowiedzieć się czy coś się stało ale Cecyl przekonywał mnie, że totalnie nic się nie stało i nie mam czym się martwić.

Kolejnego dnia rano zadzwoniłam do Fraise i powiedziałam jej o wszystkim. Też była w niebowzięta tak jak ja i żałowała, że nie poczekała na mnie tamtego dnia. Ja tylko zażartowałam, że gdy nie mam jej w pobliżu to zawsze dzieje się coś niezwykłego. Potem przyjaciółka od razu zaczęła mnie pytać co się ubiorę na pierwszą randkę, albo gdzie Cody mnie zabiera. Nie potrafiłam odpowiedzieć jej na żadne z tych pytań, bo nie wiedziałam totalnie nic. Ubrania wyjmę godzinę przed spotkaniem a miejsca nie znam totalnie. Ale chyba mamy iść na spacerek, albo coś. Nie jestem pewna.

Dzisiaj jednak zaczęłam swój dzień bez kontaktu z nikim oprócz rodziny. Nie chciałam popsuć sobie najlepszego dnia w moim życiu.

Mama widząc moja radość przy jedzeniu śniadania Zapytała się mnie czy coś się stało a ja odpowiedziała jej, że nic się nie stało. Nie mogłam jej powiedzieć, że mam randkę z Codym przy Floydzie. Wtedy zabił by mnie gołymi rękami.

W nocy zastanawiałam się co bym zrobiła gdybym była z Codym w związku i trzeba było by powiedzieć Floydowi. Pewnie napisałabym mu SMS  będąc w samolocie lecąc na inny kontynent. Wtedy miałabym chociaż pewność, że nie umrę za młoda. A gdybym powiedziała mu to prosto w twarz albo ucierpiałabym ja albo Cody. Ale bardziej ja.

- Pewnie wygrała iPhone na fałszywej loterii na Facebooku i się cieszy, bo zamiast pięciu oznaczyła czterech zmajomych w komentarzu - Odezwał się Floyd z pełnymi ustami, w których miał kukurydziane płatki
- Gdybyś nie wiedział to takie loterie są tylko na instagramie
- Na Facebooku też są, bo z niego korzysta więcej ludzi, którzy serio się na biorą
- Jakiemu człowiekowi w wieku sześćdziesięciu lat potrzebny jest IPhone?
- Ty jakoś błagasz rodziców o piętnastkę pro Max przez tyle czasu a i tak wiesz, że nie masz na co liczysz
- Ja nawet nie wiem o co chodzi teraz z tymi Facebookami czy jakimiś Iphonami - Wtrąciła się babcia siadając przy stole - Teraz tyle jest tego badziewia w tych telefonach, że tylko można się uzależnić

Babcia nie była geniuszem technologii. Nigdy nie rozumiała jak korzysta się z smartphone, dlatego rodzice podarowali jej na święta kilka lat temu telefon z guzikami. Jednak taki był już naprawdę nie trwały albo to babcia miala go w kieszeniu spodni i niechcący na nim usiadła zgnatajac go, ponieważ lekko po roku użytkowania telefon ledwo działa. I wtedy babcia dostała telefon dotykowy. Ja i Floyd nauczyliśmy ją odbierać połączenia oraz jak do kogoś zadzwonić a raczej napisaliśmy jej instrukcję na odwrocie jej zabudowanego etui z klapką. Ale gdy po śmierci dziadka przeprowadziła się do nas do domu telefon stał się jej zbędny, bo nie musi do nas zdzwonić codziennie, aby zapytać jak minął nam dzień. Ma nas przy sobie. Dlatego jej telefon leży schowany, w którejś z szafek jej komody już nie czekając na użycie ponowne.

Gdy już po śniadaniu oznajmiłam całej rodzinie, że wieczorem wychodzę z Izzy I Cecylem, bo prawdy nie mogłam powiedzieć z względu na brata mogłam zacząć się szykować. Napisałam do Cody'ego, aby widzieć gdzie idziemy, bo od tego zależy jak się ubrać. Odpisał, że idziemy na spacer.  Co się z tym wiąże- nie musiałam ubierać się jakoś spektakularnie. Wybrałam czarną oversizową bluzę, aby było mi komfortowo oraz ciepło i baggy jeansy. Wyglądałam jak zwykły baise, bo nie miałam wyróżniać się outfitem a charakterem.

Aby Floyd nic nie widział umówiliśmy się już w parku. Przecież Cody nie mógł przyjść pod mój dom, co było trochę przykre ale zrozumiałe.
W Hiltown jest tylko jeden park, więc wiedziała gdzie mam się udać bez wskazania adresu.
Wyszłam z domu dwadzieścia minut przed umówionym czasiem, aby przypadkiem się nie spóźnić, bo park był w centrum miasta a ja mieszkałam na jego obrzeżach. A jednak dotarłam dziesięć minut przed czasem ale nawet nie musiałam czekać na Cody'ego.

To on czekał na mnie z bukietem czarnych róż. Ich wybór był niecodzienny, bo przecież zawsze daje się czerwone róże. Ale w moim przypadku byly dobrane idelanie.

Kilka lat temu

- Jakie są twoje ulubione kwiaty Josie  Spytał Cody
- Chyba czarne róże
- Czarne? Przecież to takie...no...wiesz..
chłopięce
- Róże chlopce?
- Nie chodzi mi o róże. O kolor. Przecież dziewczyny uwielbiają różowy a nie czarny
- Moje włosy czarne to znaczy że jestem chłopcem?
- Twoje włosy ładne. Tak jak czarne róże. Dlaczego właściwie je lubisz?
- Babcia powiedziała, że jestem jak czarna róża. Róże są delikatne, nie lubią przesadzania i mogą potem długo nie rozstnąć, a także mają kolce, aby chronić się przed szkodnikami
- A kolor wziął się z twoich włosów
- Właśnie tak
- Już rozumiem

Po tylu latach. Pamiętał, pamiętał jakie są moje ulubione kwiaty. Nie zapomiał jak bardzo kocham czarne róże.

- Umawiasz się z florystką? - Zapytał zamiast się przywitać
- Hej Josie. Nie, dlaczego pytasz?
- Myślałam, że specjalnie dla ciebie wychodowała tak piękne czarne róże
- Wolałabym bym umawiać się z baleriną

Czy on? Czy Cody Crawford właśnie z mną flirtował? Naprawdę zależy mu na mnie czy Floyd kazał przyjacielowi zabrać mnie na randkę w wramach dowcipu.

- To dla ciebie - Podał mi bukiet kwiatów, było ich dwadzieścia siedem, dwudziestego siódmego się
urodziłam - Twoje ulubione więc napewno Ci się spodobają
- Napewno. Dawno nie ich widziałam, bo nigdzie nie są dostępne. Skąd je masz?
- Ma się swoje spodoby
- Powiedz inaczej będę główkować przez kolejny miesiąc
- Pojechał po nie do innego miasta
- Dziękuje - Wyszeptałam, bo tak nakazywała mi kultura - Dziękuję Cody

Mu naprawdę zależało, pojechał po moje ulubione kwiaty do inego miasta. Poprostu chodzący Ideał.

- To co Josie? Idziemy?
- Gdzie? Już jesteśmy w parku
-  Mam dla ciebie niespodziankę, ale do niej trzeba dojść
- Wiesz, że nie lubię niespodzianek. Wolę wiedzieć co i jak
- Ja też ale nie mogę ci nic zdradzić

Mimo, że obrazilam się wtedy na Cody'ego, bo nie lubię tajemnic i tak poszłam z nim.

Niespodzianki nie można przegapić

_______________________________________

☆Hi☆

No i mamy to kochani! Randka naszych głównych bohaterów 🫶

Dziękuję aż za tyle wyświetleń, to nie mała liczba, aby ją tak szybko wbić!!!
❤️😘

Podcast przy tym rozdziale- Konstelacje Myśli autor Edyta Prusinowska

1200 Słów

Złamana ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz