Czubkiem swojego nosa Rozdział 26

11 3 4
                                    


Szpital zawsze kojarzy się negatywnie. Conajmniej mi, która będąc małą dziewczynką miała strach przed szpitalami.
Nigdy nie przepadałam zawsze bałam się wizyt w szpitalu. Nawet takich, gdy wiedziałam, że z mną wszystko w porządku i tylko odwiedzam babcie. No i to było dla mnie straszną wizytą w szpitalu. Sama nie wiem dlaczego mam
taką fobie na icb puncie, bo w życiu nie byłam w nim dłużej niż na czas odwiedzin babci. A może to jest spowodowane tym, że większość ludzi właśnie tu umiera, umiera w szpitalu, ponieważ wykwalifikowani medycy nie potrafią już pomóc.

Bo przecież druga moim lekiem jest lęk przed śmiercią. No bo co jest po niej? Czy naprawdę trafiamy do nieba lub piekła w zależności po naszym zachowaniu na ziemi, a może jestesmy wolnymi duchami? A może istnieje reinkarnacja i dostajemy kolejne życie?
Tak naprawdę nigdy się tego nikt nie dowie. A jeszcze gorsze jest to, że totalnie nie wiesz kiedy możesz umrzeć. Tak naprawdę możesz nie dożyć starości i umrzeć w wieku szesnastu, dwudziestu czy czterdziestu lat. Oczywiście nie chciałabym żadnej z tej opcji, chciałabym dożyć starości z swoim mężem, dziećmi i wnukami.

Dzisiaj z szpitala wyszedł Cody po czterech dniach. Sama nie wiem dlaczego tak długo w nim spędził, przecież miał tylko uszkodzoną rękę, więc założyli mu gips i powinien wyjść tego samego dnia lub kolejnego rano.

Ja w tym czasie nie moglam go odwiedzać, bo dopadło mnie przeziebienie. A tak bardzo chciałam wiedzieć co u niego.Musiałam akurat zachorować kiedy Cody potrzebował pomocy. Tak naprawdę wcale jej nie potrzebuje, bo jest przy nim Floyd.

Mój brat raz w życiu odłożył ego na bok i widzi świat poza czubkiem swojego nosa. Chociaż się dziwić, Cody to jego najlepszy przyjaciel a jedna chwila bez niego to koszmar. Oni są jak bliźniaki, wszystko robią razem i nie było dnia, gdyby nie zobaczyć ich wspołnie. Są nierozłaczni, więc dla Floyda trudno jest przeżyć brak swojego najlepszego przyjaciela. Tak bardzo nudzi mu się bez przyjaciela, że przyczepił się do mnie i jadł z mną lunch na szkolnej stołówce przy jednym stoliku. Co mnie zdziwiło to, że wybrał mnie zamiast kolegów z drużyny Rugby lub jakiś innych ludzi. Wybrał mnie, swoją siostrę, do której zwykle się nie przyznaje jeśli ktoś nie wie o tym samym nazwisku.

A ja w tym czasie tęskniłam. Za światem zewnetrznym i przyjaciółmi. Fraise była u mnie tylko ma piętnaście minut, aby sprawdzić co się z mną dzieje, bo jestem tak mocno przeziębiona i nie potrafię dotknąć telefonu. Izzy razem z Cecylem zadzwonili do mojej mamy, aby dowiedzieć się co z mną się stało I dlaczego nie odpisuje. A Cody? Cody o mnie zapomiał, ale wybaczam mu, bo ma ważniejsze sprawy na głowie. Przecież był w szpitalu i ma uszkodzoną rękę, więc jak ma napisać czy zadzwonić.

Minęło kilka dni a ja czułam się wiele lepiej niż na poczatku choroby. Lekko bołała mnie głowa a mój organizm wtedy wymiotuje na widok telefony, więc czytałam sobie książkę. Podczas dotychczasowej choroby przeczytałam już dwie książki. To moja trzecia.

Już miałam kończyć rozdział czwarty kiedy ktoś zapukał do drzwi. Krzyknelam głośno, aby wchodzić, bo bylam tak chora, że nie potrafiłam podnieść się z łóżka a w domu nie było nikogo oprócz Boo, która leżała na moich kolanach.

Naprawdę nie spodziewałam się, że do domu wejdzie Cody Crawford ubrany w obcisłą czarną podkoszulkę opinająca mu wszystkie mięśnie, które zdobył trenując boks, razem z bandażem na prawej ręce, który zasłania jego tatuaże.
Taki widok mógł mi się objawiać częściej.

- Cody? - Próbowałam usiąść ale bezskutecznie - Co ty tutaj robisz?
- Wyszedłem z szpitala i postanowiłem wstąpić do ciebie. To źle?
- Nie, cieszę się. Skąd wiesz, że jestem chora?
- Wicisnąłem to od Floyda - No tak, Cody przyjazni się z Floydem - Nie lubi gdy o ciebie pytam ale łaskawie powiedział mi czemu mnie nie odwiedzasz
- Liczyłeś, że przyjdę?
- Kurwa Josie, tak bardzo chciałem, abyś mnie odwiedziła. Ale nie zrobiłaś tego ani razu
- Byłam I jestem nadal chora
- Wiem gwiazdko - Wypowiedział to przezwisko kolejny raz - Dlatego nie jestem na ciebie zły

Codiemu zależało! Zależało na tym, abym podczas jego pobytu w szpitalu odwiedziła go chociaż raz. I był zły. Byl zły gdy go nie odwiedziłam. Myślałam, że z tych motylków w brzuchu wypluje zaraz kukurydziane płatki, które zjadłam godzinę temu bez mleka.

- Po co przyszedłeś?
- Zaopiekować się tobą, siedziesz tutaj taka sama i chora. Przyda się ci towarzystwo
- Nie boisz się, że się zarazisz?
- Myślę, że jesteś na takim etapie choroby, że już nie zarażasz
- A co jak się myślisz
- Gwiazdko ja się nigdy nie myle - Wypowiedział to takim tonem, że moja obsesją na jego puncie wzrosła

I potem nie powiadział nic tylko podszedł do mojego łóżka. Zdjął z kolan Boo, której sie to nie podobało i pocałować i próbowała wskoczyć na łóżko. Ja się zastanawiałam dlaczego ją rzucił ale po chwili mi to pokazał. Złapał za moją głowę przez poduszke a przed kołdrę ciało i podniósł mnie.

- Cody, co ty robisz? - Nie miałam siły na krzyczeć
- Ja tylko przenoaze Cię do salonu
- Po co?
- Pomożesz mi gotować rosół
- Jaki znowu rosół? Coś ty wymyślił?
- Floyd wraca za pięć godzin, towi rodzice za około sześć, więc mam dużo czasu, aby przygotować dla ciebie rosół idealny na przeziebienie

Moja obsesją naprawdę z kazeym jego ruchem wzrastała. Gotował mi jebany rosół tylko dlatego, że byłam chora a rosół jest idealnym lekarstwem.

- Trzymam kciuki, że rosół mi się udał i nie zatrujesz się
- Dlaczego miałabym się zatruć?
- Nie potrafię gotować a przepis robiłem z internetu. Naprawdę myślisz, że jestem masterchefem?
- I chcesz powiedzieć, że mam teraz zjeść ten rosół, który może smakować...
- Jak gówno?
- Nie to chciałam powiedzieć
- A co?
- To, że może smakować dosyć nie tradycyjnie i może mieć inny smak niż taki mojej babci czy mamy
- Już rozumiem - Podsunął mi talerz - Spróbuj a się przekonasz

Ledwo złapałam za łyżkę i nabrałam nią zupę. Włożyłam ją sobie do ust czując już smak najlepszej zupy jaką jadłam. Może I nie potrafił gotować, ale ten rosół wyszedł znakomicie.

- Dziękuję - Wyszeptałam po zjedzeniu całej miski
- Za co?
- Że poświęciłeś czad na przygotowanie dla mnie takiej wybornej zupy Cody
- Nie ma za co dziękować gwiazdko

_______________________________________

☆Hi☆

Cody Crawford i jego rosoł 🛐🛐🛐

Dziękuję Foczki za tyle wyświetleń. Jak w to tak szybko wbijacie? 💕🫶❤️

Podcast przy tym rozdziale- Besties autor Lila I Wera

Słów

Złamana ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz