Naprawdę straciłaś już szare komórki? Rozdział 20

18 4 5
                                    

Pov: Josie

Przejmować się pracą domową z historii. Brzmi śmiesznie prawda? Ale w moim przypadku przejmowanie się takimi błahostkami jak praca domowa, od której zależy ocena roczna.

Historia była dzisiaj nasza pierwszy lekcją, dlatego byłam naprawdę zestresowana czy nikt z naszej grupy się nie spóźni. Ja przyszłam prawie godzinie przed lekcja, bo przez nerwy nie potrafiłam zasnąć. Pierwszy zjawił się tom, który miał penrive z naszą prezentacją, więc o to byłam spokojna, potem zjawiła się Megan ubrana już w strój narodowym Chin. No tak mieliśmy przebierać się w narodowe stroje państw, o których mówimy.
Ja mialiśmy za zadanie przebierać się mieszkańców za ZSRR, Wietnamu,  Jugosławi, Filipin oraz Holandii. A Megan z Tomem za ludzi z Chiny,
Polski, Indonezji, Japonii,  Francji oraz  Wielka Brytani.

Teraz czekaliśmy tylko na Cody'ego, która jak na lekarstwo spóźnił się najmocniej jak potrafił. Pisałam i dzwoniłam do niego gdzie jest ale nie dostałam żadnej ale to żadnej odpowiedzi. Tylko pocztę głosową oraz informacje o wysłanej wiadomości.

Ale wreszcie minute przed dzwonkiem pojawił się pod klasą wyglądając jakby conajmnjej potrąciła go ciężarówka, ktora przewoziła tonę cegieł. Oczy podkrążone, ubrania narodowe ledwo wyprasowane a twarz spuchnięta. Sam ledwo co funkcjonował.

Z jednej strony rozumiałam jego stan, bo doskonale widziałam co wyprawiało się w teraz w jego domu a jednak czułam jakby miał wyjebane w naszą dzisiejszą prace. Bardzo chciałam uwierzyć, że naprawdę zależało mu na dobrej ocenie jednak było inaczej. Ledwo pamiętał swój tekst co nie było miłym zaskoczeniem.

Miałam już do niego podejść i zapytać czy potrzebuje pomocy jednak dzwonek mi przerwał. Pani Beterson zjawiła się pod salą w mniej niż minute, aby nie skrócić czasu na pokaz prac.

Pierwsza grupa była ta, w której była Izzy. Trzymałam za nią mocno kciuki i się udało, bo cala grupa dostała piątki. Potem byka grupa Floyda, tutaj odpuściłam sobie mówienie powodzenia ale i tak im się udało. Dostali pięć plus. Potem byly jeszcze kolejne i kolejne, a prawie na samym końcu, bo dostała jeszcze grupa Cecyla byliśmy my. Chyba naprawdę zaczarowaliśmy panią Beterson, bo postawiła nam szóstki mimo pomyłki Cody'ego w tekście. A na samym końcu jak wspominałam grupa mojego przyjaciele. Tutaj też obserwowałam zachwytem prace Cecyla i nie tylko. Jego grupie poszło najgorzej z całej klasy, bo dostali czwórkę plus. I tak nie najgorzej, bo pani od historii nie potrafii wstawiać złych ocen poniżej trójki, jeśli
chodzi o pracę w grupach.

Lekcja wkrótce się skończyła. Każdy dyskutował pod salą o ocenach lub występach innych. Ja chciałam podziękować mojej ekipie za dobrze wykonaną pracę, ale nie było jej całej w komplecie. Znowu brakowało Cody'ego. Podziękowałam w takim razie tylko Tomowi oraz Megan.

Nie mogłam jednak zostawić sprawy Cody'ego bez rozwiązania.

Do: Cody

Gdzie jesteś?
Chce pogadać

Odpowiedź dostałam natychmiast co bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło.

Od: Cody

Przed szkołą

Wybrałam się tam odrazu pod dostaniu wiadomości od Cody'ego. Zależało mi na nim, więc chciałam widzieć co z nim się dzieje.

Nasz dziedziniec przed szkołą był naprawdę ładny. Chodnik wyłożony kostką brukową, a reszta część była częścią z roślinami. Krzewy, kwiaty oraz  wysokie drzewa. Co niegdzie stały drewniane ławki bez oparcia. Na jednej siedział właśnie Cody.

- Josie to ty - Rzekł kiedy przysiadłam się do niego, nawet na mnie nie patrząc - Myślałem, że dyrektor albo jakiś nauczyciel
- Pisałam, że przyjdę
- Napisałaś gdzie jestem. Nie liczyłem na to, że przyjdziesz do mnie
- Chce wiedzieć co się z tobą dzieje
- Nic - Wreszcie spojrzał w moim kierunku - Jest git
- Cody - Powiedziałam błagalnie obserwując jak w jego oczach pojawia się ból - Dokładnie wiem, że nic nie jest git
- Nie powiem ci nic teraz
- Dlaczego? - Cody denerwował mnie tym, że nie potrafił przejść do tego o co chodziło - Odpowiadaj!
- Zaraz kolejna lekcja a ty musisz iść
- A ty?
- Ja wracam do domu. Floyd mi wszystko przekażę
- W takim razie ja też idę do domu
- Josie wagaruje? - Wytrzeszczył oczy - Nie uwierzę dopuki nie zobaczę
- To patrz - Wstałam z ławki i przekroczyłam próg terenu szkoły - Teraz mi wierzysz?
- Naprawdę jesteś niegrzeczna - Humor mu się poprawił, bo potargał mnie po włosach z uśmiechem - Miałaś rację
- A ty tak bardzo nie chciałeś mi
wierzyć - Złapał mnie za ramię i zaczął mną skręcać - Gdzie mnie prowadzisz?
- Do kawiarni. Nie mam innego pomysłu gdzie mogl bym Cię zabrać
- Kawiarnia to dobry pomysł
- Też tak sądzę

Naprawdę wylądowaliśmy w kawiarni. W tej samej, w której byłam z Fraise. Zamówiłam nawet tą samą matche. A Cody czarną kawę.

Moją obecność zauważyło już kilka osób. Dziwne by było jakby nikt nie zauważył co nie? Izzy i Cecyl napisali jako pierwsi czemu mnie nie ma. Potem zainteresował się mną mój brat. Raz w życiu. Odpisalam każdemu, że źle się czuję i wróciłam do domu, aby każdy dał mi spokój. Przyjacielom może powiem poźniej pawdę ale Floyd napewno nie dowie się o tym, że wagaruje dlatego, że jego przyjaciel mnie do tego namowił. Nie dosłownie namówił ale jednak.

- A więc co się stało? - Wzięłam lyk napoju - Dlaczego wyglądasz jakby przejechał Cię tramwaj?
- Wiesz, że moi rodzice się rozwodzą
- Ciężko nie słyszeć, krzyki słychać u mnie przez ścianę
- Naprawdę przepraszam jezeli próbujesz się wtedy skupić - Wzrok cały czas miał wbity w podłogę - Nigdy nie kłócili się tak głośno
- Zazwyczaj idę na drugi koniec domu, aby nic nie słyszeć. Nie musisz przepraszać
- To jednak moi rodzice
- Ale ty nie jesteś winien-
- Czuje, że ten cały rozwód na mnie wpływa - Kontynuował poprzedni temat, aby nie reagować na moją ostatnią wypowiedź - Nie mogę spać, nie mogę jeść, nie mogę się uczyć
- Cody to normalne zjawisko. Zjada Cię stres od środka przez co nie funkcjonujesz normalnie
- Selena ma wolne od szkoły i pojechała do babci na czas wyprowadzki mamy z naszego domu. Ja też powinnien z nią jechać
- To czemu tego nie zrobiłeś?
- Nie mogłem Cię zawieść - Zrobiło mi się miło w sercu - Zależało Ci na tym projekcie, więc nie moglem wyjechać
- Cody - Złapalam go za rękę, która na wspomienia o sytuacji w jego rodzinnym domu drżała - Naprawdę zrozumiałambym jakbyś wyjechał i zostawił mnie z dwoma kwestiami. Naprawdę. Nie musiałeś dostawać
- Gdybym pojechał i zostawił ciebie z tyloma kwestiami na głowie zachowałbym się jak dupek

Naprawdę było mi strasznie miło jak zachowywał się Cody. Nie zostawił mnie z projektem sam mimo, że mogł i wtedy czułam by się lepiej psychicznie tylko starał się tak jakby sytuacja w jego domu nie istniała. Gentelment Cody Crawford

- Dlaczego to robisz? - Nagle zmienił temat oraz punkt wpatrywania się z podłogi na moje oczy, co mnie zawstydzało
- Co niby robię?
- Dlaczego rezygnujesz z bycia na lekcjach dla mnie? Dlaczego jesteś tu z mną?
- Zależy mi na tobie idioto - Lekko pochyliłam się nad stołem, aby dosiegnoąć do jego włosów i je rozczochrać
- Naprawdę Ci zależy?
- Tak, przecież jesteś przyjacielem mojego brata, więc jesteś mi bliski. A przy okazji to ty mnie pocieszałeś po dyskwalifikacji, więc teraz moja kolej
- Dziękuję Josie
- Za co?
- Naprawdę straciłaś już wszystkie szare komórki w tym wieku? Za to, że jesteś gwiazdko

I wtedy już porostu się rospuściłam z tej słodkości.

Cody Crawford nazwał mnie gwazdką!
_______________________________________

☆Hi☆

Ten rozdział też napewno jest jednym z moich ulubionych
Jest poprostu słodki 🥹🫶

Dzięki Foczki za 300 wyświetleń 💝💖

Podcast przy tym rozdziale - Brak

1200 Słów

Złamana ObietnicaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz