Hiltown było małym miasteczkiem. Jedno kino, jeden park i dwie szkoły. Nie wiele osób przyjeżdżało do niego, więc większość mieszkańców się znało. Gdy byłam kogoś pogrzeb przychodziło na niego pół miasta, aby pożegnać przyjaciela, znajomego lub osobę, którą poprostu się kojarzy.
W wakacje nie było zbyt wiele atrakcji, mieliśmy park do spotkań, plac zabaw gdzie przesiadowali nastolatkowie, dla których zjeżdżalnie lub karuzele nie miały już tak wielkiego znaczenia, był też basen, ale przez upały oraz ilość mieszkańców zawsze było pełno ludzi. Ale i tak największą atrakcją był staw. Wielki staw, na który za dzieciaka mówiłam jezioro. Nie był głęboki, dlatego nawet osoby nie potrafiące pływać mogły się w nim kąpać. Marzyłam, że żyje w nim potwór z Loch ness albo wielki kraken, który pewnego dnia wyjdzie na powierzchnie i zdemoluje miasto.
Dziwne dziecko? Nie, poprostu wychowałam się z bratem i jego głupimi kreskówkami.
Ale dlaczego o tym wspominam? Bo Cody zabrał mnie nad staw. Na randkę, nad staw.
Dokładniej zabrał mnie do małej altany, z której był widok na akwen wodny z strony, gdzie nie kąpali się ludzie. W wakacje w altanie siedzielą sami dorośli palący papierosy i narzekający na swoją pracę. Ale gdy robi się już zimniej, altana dostaje porzucona aż do maja, kiedy nie zrobi się znów zimno.
Tam czekal na mnie cały jadłospis z luksusowej restauracji. Pizza, sushi, burgery, makaron oraz sałatka a to tylko ledwo połowa naszego obiadu?
Na krańcu stołu stał wazon z wodą, do którego wsadziłam bukiet czarnych róż. A obok niego stały świeczki, niestety ale bez zapachowe.- Jak miasto zgodziło się na wynajęcie Ci altany? - Zapytałam z ciekawości
- Wcale się nie zgodziło. Musiałem o coś pytać?
- Cody to takie oczywiste jak to, że koty nie mają dwóch ogonów
- Co? - Cody zawsze brał wszystko dosłownie - Koty mają tylko jeden ogon
- Chodziło o to, że oczywiście, że musiałeś zapytać się o zgodę na zorganizowanie tu randki
- Dlaczego niby musiałem się pytać? Przyjdzie policja i wlepie mi mandat, za brak zgody?
- A co jak ktoś będzie chciał posiedzieć sobie w altanie. Skąd miał wiedzieć, że właśnie odbywa się randka i nam ją popsuje
- Kto normalny przychodzi o osiemnastej wieczorem podczas jesieni do altany posiedzieć?
- Tak się składa, że my Cody. Zabrałeś mnie o osiemnastej wieczorem podczas jesieni do altany na randke
- Bardziej chodziło mi o kogoś oprócz nas. My jesteśmy już i tak nie normalni, więc nas się nie liczy
- Mów za siebie. Ja tam jestem w zupełności normalna
- Nosisz nazwisko Henson, to odrazu świadczy o braku mózguCzułam się trochę urażona. Crawford zabrał mnie na randkę tylko po to, aby śmiać się z mnie, że nie mam mózgu, ponieważ moim bratem był jego głupiutki przyjaciel? Czy ta cała randka to nie jest wielki prank od Floyda o czym już mówiłam?
- Nie wrzucaj mnie do jednego wora z Floydem. Nie jestem taka jak on
- A jednak jesteś. Gdy zacząłem spędzać z tobą, więcej czasu zauważyłem, że oboje macie to coś
- Chyba żartujesz - Prawie zakstusiłam się sushi - Ja jestem do niego podobna?
- Oboje nie lubicie przegrywać, a zawze gdy to się stanie obwiniacie się o tą przegraną mimo, że to nie wasza winna. Także jesteście tak samo wrażliwi i delikatni w środki ale próbujecie to ukryć. Floyd jest wrażliwy na krzywdę zwierząt a ty na krzywdę innych ludzi. Lubie też stawiać na swoim i rządzić każdym do okoła. Pokazałaś to podczas projektu a towj brat rządzi się podczas gry w Rugby, ale co się dziwić skoro jest kapitanem?
- Skąd takie wnioski?
- Znam Floyda jak własnego brata, więc szybko umiem doszukać się jego cech w innych ludziach, szczególnie w tobie. Z wyglądu jesteście mniej podobni, chociaż jak by nałożyć wasze zdjęcia na siebie pokrywalibyście się
- Znam brata od urodzenia i nigdy nie doszukałam się w nim swojego podobieństwa a nagle ty mówisz mi o tym, jak bardzo jesteśmy do siebie podobni
- Nigdy tego nie widziałaś, bo wiesz brata z złej strony. Widzisz go jako zadufanego w sobie kapitana Rugby, którego nie obchodzi nic oprócz własnego nosa
- Zapomiałes dodać pantofla swojej dziewczyny, chociaż kreuje się na męskiego i bezwładczego a i tak ogląda się za innymi dupami
- Musze przyznać, że to prawda. Jest pantoflem i to wielkim, a i tak twierdzi, że ma większą władze nad Mollie niż ona nad nim
- Chciałbyś być taki jak on? Chodzi o związek
- Dobrze mi jest, gdy nie jestem w żadnym, chociaż czasami nad tym obolewam. Chciałbym mieć dodatkową osobę wsparcia ale nie chciał bym, aby ta osoba mną rządziła
- Rozumiem
- Josie może powiesz mi o sobie? - Zmienił temat - To nasza randka a skupiamy się na Floydzie
- Dlatego, że gdyby nie on to nie mielibyśmy kontaktu
- Jesteśmy sąsiadami. Mielibyśmy kontakt
- Nie mam kontaktu z żadnym z naszych sąsiadów oprócz ciebie, więc proszę nie mów mi jak by byłoI wtedy zapadła cisza. Taka niezręczne cisza, bo żadne z nas nie chciało kontynuować tematu ale żadne też nie miało pomysłu o czym porozmawiać teraz.
- Opowiesz mi o sobie? - Przerwał tą okropną ciszę
- Nie lubię mówić o siebie. Wolę kogoś słuchać niż sama mówić
- Dlaczego?
- Floyd od dziecka jest straszną gadułą, więc zamiast dać mi coś powiedzieć zawsze mówił bez przerwy. Teraz zostało mi, że wiele być typem słuchacza
- To może zrobimy tak? Ja opowiem o sobie a potem ty krótko o sobie opowiesz?
- Ale naprawdę krótko?
- Tak
- Zgadzam - Wyciągnęłam do niego rękę, aby zbić piątkieI w tamtym momencie zapomieliśky o górze jedzenie na stole. Dla mnie liczyło się słuchanie każdego słowa, które wychodziło z ust Crawforda. A dla niego liczyło się mówienie, mówienie i jeszcze raz mówienie.
Już rozumiem dlaczego Floyd i Cody sa takim wspaniałymi przyjaciółmi.Bo w wielu aspektach są jak jedna kropla wody.
_______________________________________
☆Hi☆
#Kochamyrandkeczki🎀❤️
Dzięki za 400 wyświetleń
Podcast przy tym rozdziale- Besties autor Lila I Wera
950 Słów 8
CZYTASZ
Złamana Obietnica
Teen FictionJosie Henson związki nigdy nie przychodziły łatwo. Na baczności zawsze stał jej starszy brat Floyd, która zabijał wzrokiem każdego chłopaka, który zbliżył się do jego siostry mniej niż dwa metry. Josie I tak nigdy nie zwracała na to uwagi, ponieważ...