Oczami Lloyda
Pamiętam tylko ból który ogarnął moje ciało. Jak na zawołanie nie byłem w stanie podnieść palca. To coś nie pozwało mi a każdy oddech sprawił mi trudność. Traciłem go. Z każda sekundą od urywał się i zwalniał. Coraz wolniej i wolniej.
To działo się za szybko.
Moje oczy rozszerzyły się a ja wiedziałem że nic nie mogę zrobić. Całe drzewo poszło z dymem. Wszytko rozpadło się.
Ogień oślepił moje oczy. Starałem się uciec ale nie było dokąd. Siła odepchnęła mnie, normalnie bym zderzył się z korą drzewa ale do jej też dotarł wybuch. To było zbyt głośnie i odurzające, czułem jagby moje uszy rozrywały się.
To była pułapka.
...
Moja świadomość wróciła po paru chwilach. Powoli wracałem do żywych. Czy już martwych ? Nie chce wiedzieć.
Piszczało mi w uszach. Zacisnąłem dłonie w pięści i poczułem między palcami trawę. Leżałem na ziemi a gdy ból powrócił skrzywiłem się. Dokładnie go czułem. Żebra, głowa i prawą ręka na której jak się okazało właśnie leżałem. Mój oddech był urwany i wolniejszy już wcześniej. Sprawił mi większy ból niż wcześniej.
I w tedy mi przypomniał.
Krzyk, ogień i ból.
Wypuściłem drżący wydech i uniosłem zmęczone powieki. Do połowy, były zbyt ciężkie a ja zbyt obolały i roztrzęsiony.
Nie widziałem wiele. Wszytko było zamazane. Mrugałem by wszystko odzyskało sens.
Pierwsze co zauważyłem to resztki drzewa w którym byliśmy tele tygodni. Był roztrzaskany a moje uszy owinął dziwięk palącego się drewna.
Nagle ciepły wiatr dmuchnął w moje ciało. Nie na długo.Wszytsko wokół drzewa stało w ogniu. Wybuch był na tyle duży bym stracił orientację w terenie.
- Lloyd ? O mój boże. Jesteś cały ! - zacisnąłem mocniej ej trawę gdy usłyszałem znajomy głos
Mój wzrok przesunął się w bok do dźwięku. Czerwony, dużo czerwonego.
Kai.
Ulga zalała mnie jak nigdy dotąd.
- K-kai.. - wychrypiałem i dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo suche było moje gardło
Poczułem ręce na sobie, delikatnie, sprawdzające czy nie mam obrażeń.
Gdy dotarł do żeber zacisnąłem wszytskie mięśnie i skrzywiłem się.
Cholara, jak to boli.- Już dobrze. - usłyszałem tylko. Czerwony ninja złapał mnie uważając na obolałe miejsce i posadził mnie, opierając o najbliższe drzewo - Będzie dobrze. Słyszysz ? Proszę powiedz coś.
Lekko szturchnął mnie gdy ja przymykałem oczy.
- Lloyd musisz coś zrobić. Ja nie wiem co robić. Wszytko się pali. Nie ma Col'a i Pix. - przełknął ślinę i dodał - Asztari też nie wiedziałem.
Asztari.
Cholera.
Gdzie ona jest ? Co się stało z resztą ?
Ile byłem nie przytomny ?- Musimy ich znaleść. - powiedziałem i poczułem że ból trochę ustąpił
- Nie, Lloyd. Jesteś za słaby. - przycisnął mnie do ziemi gdy chciałem wstać
CZYTASZ
Dziewczyna fuzji / NINJAGO
Short StoryHistoria zaczyna się po sezonie 12. Dzień rozpoczyna się całkiem normalnie ale w mieście Ninjago powstaje "odchłani " z której wydostają się potwory. Ninja ruszają do akcji i idzie im sprawnie. Za tą odchłanią kryje się fuzja. Ninja postanawiają odk...