2

592 29 14
                                    

Hunter

Nie całe pół roku, tyle udało mi się uciekać przed rozmową o moim małżeństwie. I tak długo mi się udawało, tak przynajmniej twierdziła Pamela. Teraz wracałem z jednej z prywatnych misji, wyłem niewyspany i rozdrażniony. Uwielbiam tych uduchowionych misjonarzy jadących do krajów gdzie jest wojna i potrzebna pomoc humanitarna, ale tam są łatwym celem dla terrorystów.  Ale zawsze znajdują się inni wierni chętni zapłacić za ich uwolnienie. Kłopot zaczyna się kiedy już zostają uwolnieni, szok mija do drugiego dnia wędrówki do bezpiecznego punku w naszym  przypadku przez dżunglę. Później jęczenie, że gorąco dlaczego takie jedzenie i kiedy dotrzemy, aż samemu na się ochotę ich ukatrupić. Ale siedemset tysięcy piechotą nie chodzi, aż dziś bierze ilu bogatych i głęboko wierzących ludzi potrafi wesprzeć finansowo własne parafię aby być bliżej Boga. Z nieskrywaną radością obserwowałem jak   nasi podopieczni byki zabierani przez lekarzy na lotnisku po powrocie do  kraju i rodzin.

Ja też chętnie wróciłem do domu, przynajmniej do momentu wjechania na podjazd. Dziadek już czekał przed drzwiami czułem, że dziś mi nie odpuści. Zgasiłem silnik i wysiadłem z auta zabierając torbę z siedzenia pasażera i ruszyłem w jego kierunku ze skwaszoną miną.

- witaj spowrotem - powiedział kiedy i  byłem już blisko objął mnie na powitanie - choć synu już czas Sebastian z wujem już czekają - dodał, a ja pokiwałem głową wiedząc co mnie czeka.

- tak wiem daj mi chwilę wezmę szybki prysznic - powiedziałem mijając go, nie przeszkadzało mi kiedy zaczął mówić do mnie synu, nawet to lubiłem. W domu po kuchni jak zwykle kręciła się babcia. Kiedy tylko usłyszała moje kroki odłożyła blachę z ciastem i również mnie przytuliła na powitanie. Robiła to za każdym razem kiedy wracałem do domu.

Chciałbym siedzieć dłużej pod prysznicem, ale jestem duzym chłopcem i czas wywiązać się z obietnicy danej bratu. Wziąłem trzy głębokie oddechy zmieniając gorąca wodę na zimną. Prawda jest taka, że cholernie się boję. Czasem mam koszmary z tego co się działo w niewoli, w tedy nie zawsze nad sobą panuje j nie wiem co robię. Ostatnio kiedy miałem taki odlot Sebastian z dziadkiem znaleźli mnie trzy kilometry od domu po godzinie szukania byłem cały we krwi. Nie wiedziałem co zrobiłem w tym czasie, ani dlaczego. To wyjaśniło się dopiero następnego dnia gdy rano we wiadomościach mówili o kobiecie, która ktoś uratował przed gwałtem. W wywiadzie dziękowała mężczyźnie, który jej pomógł, ale nie zdradziła policji jak wyglądał z jednego powodu. Jej oprawca został zatłuczony na śmierć. I teraz mam wybrać sobie żonę, kobietę której nieświadomie mogę zrobić krzywdę i najprawdopodobniej nikt jej nie pomoże, nie obroni przede mną.

Zakończyłem rozmyślenia wyszedłem spod prysznica wycierając się szybko.  Ubrałem dresy i jakoś koszulkę co zawsze irytowało dziadka. Nie cierpię garnituru i on o tym wie, ale ponieważ nie może mnie zmusić abym po domu w nich chodził siedzi cicho. Bez pukania wszedłem do gabinetu gdzie czekali już wszyscy ku mojemu zaskoczeniu był nawet Amerigo z Luną. Od razu do niej podszedłem i przytuliłem, tak jak obiecałam starała się wpadać jak najczęściej, ale ja nie zawsze w tedy byłem.

- zaczynajmy - zaczął Tytus nie polubiliśmy się już na pogrzebie ojca. Choć był młodszym synem Ezekiela nie miał widoku na władze. Najpierw przez Sebastiana, a teraz i przeze mnie. - mam sprawy do załatwienia, a ty przyciągasz nieuniknione chłopcze - powiedział poważnie, a ja już miałem ochotę wyjść. Nie na widziałem kiedy mówił do mnie tym lekceważącym tonem.

- odkręcanie spartaczonej roboty rozpuszczonego syna nazywasz ważnymi sprawami? - zapytałem całując Lunę w głowę, która cicho się zaśmiała ukrywając twarz w mojej piersi. Widziałem kurwiki w jego oczach już coś chciał powiedzieć, ale dziadek go uprzedził.

Niepokorna róża ~ walka o miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz