Epilog

47 10 5
                                    


Rosemary

Trzy lata później

Nasze przyjęcie zaręczynowe nie było do końca takie jak powinno. Za to ślub całkowicie poszedł po naszej myśli. Pobraliśmy się z Hunterem na ziemi jego dziadka Royce, Hunter w końcu do niego pojechał, razem pojechaliśmy towarzyszyła nam Luna z Amergio. Ku zdziwieniu rodzeństwo pan Royce żył i miał się całkiem dobrze. Na początku nie chciał nas nawet wpuścić do domu celując do nas z broni myśliwskiej, ale kiedy zobaczył Lunę zaprosił nas do domu i wysłuchał wszystkiego co oboje mieli mu do powiedzenia. Zostaliśmy tam na kilka dni, a ja zakochałam się w tym miejscu wszędzie las, cisza i spokój. I tak właśnie za zgodą dziadka Royce, który w cale na dziadka nie wygląda, nasz ślub i wesele odbyły się u niego w domu. Zaprosiliśmy niewielu gości, bo nie wystarczyło, że nasze zaręczyny były cyrkiem. Co do Tytusa i Enza De rosa obaj zostali skazani na śmierć, tylko taka kara czeka za zdradę. Pani Pamela ciężko przeżyła śmierć kolejnego syna, pan Ezekiel trzymał się nieco lepiej.

Sebastian z Hunterem bardzo mu w tym pomogli ja z Luna robiłam wszystko aby pani Pamela jakoś to przeszła. I udało się bardzo pomogła wiadomości o ciąży Luny. Urodziła synka, któremu z Amerigo nadali imię Apollo. Był ślicznym chłopcem, który odziedziczył urodę po swojej mamie. Miał już dwa lata, a Luna była w kolejnej ciąży tym razem miała urodzić się dziewczynka. Amerigo już się załamywał nad tym jak bardzo będzie musiał jej pilnować, wszystkich bardzo to bawiło. Sebastian z Sarą również pomału planowali swój ślub. Bardzo często robiliśmy rodzinne spotkania w tedy nie było rozmów o pracy, to był zakazany temat. Bardzo polubiłam też drużynę Huntera, w końcu mieliśmy razem mieszkać co nie uważałam za przeszkodę. Często jeździliśmy z nimi do dziadka Royce na polowania, w ten sposób lepiej ich poznałam, a oni mnie.

Przez te trzy lata zdążyłam się przyzwyczaić do misji Huntera. Często trwały kilka, a nawet kilkanaście dni. Przed pierwszą z nich byłam przy tym jak wszytko planowali, pokazywali mi dokumenty z danymi i wytycznymi. Dzięki temu byłam spokojniejsza wiedząc gdzie są i co będą robić. Uspokajało mnie też to, że mieli przy sobie telefon satelitarny więc zawsze mogłam zadzwonić albo on do mnie. Teraz właśnie czekałam na ich powrót w naszym domu. Była ze mną cała nasza rodzinka, pomagali mi przy przygotowaniach. Ja od kilku dni gorzej się czułam i za sugestią mamy i babcia Pameli kupiłam test ciążowy. No dobra kupiłam dziesięć testów, wszystkie wyszły pozytywne. Nie chciało mi się w to wierzyć JESTEM W CIĄŻY!!!

Nikomu ich nie pokazałam chciałam zrobić niespodziankę mężowi. Tak więc spakowałam jeden w kolorowy papier i w tajemnicy śliczne dziecięce buciki. Wszytko zapakowałam kartonik w kartonik tak aby Hunter miał przy tym trochę zabawy. Cholernie bałam się jego reakcji, nigdy nie rozmawialiśmy o dzieciach i nie wiedziałam jak zareaguje na wiadomości, że zostanie ojcem. Kiedy wrócili cała ekipa została odesłana aby się wykąpali i przebrali oraz zmienili opatrunki. Zawsze wracali poranieni na szczęście nigdy nie było to coś poważnego i miałam nadzieję, że tak pozostanie. Po kolacji siedzieliśmy przed domem gdzie było miejsce na ognisko. Każdy siedział gdzie mógł i na czym, a ognisko było dość duże. Uwielbiałam takie wieczory, dla mnie miały w sobie coś magicznego. Byłam szczęśliwa i spokojna aż moja mama tego nie naruszyła.

- skarbie widziałam jakieś pudełko u was w sypialni kiedy cię szukałam. - powiedziała patrząc na mnie z uśmiechem. Cholera, cholera, cholera!! Ona wie!! 

- taak - przeciągnąłem czując na sobie wzrok wszystkich, najbardziej palił mnie wzrok Huntera - pójdę po nią - powiedziałam wstając, zrzuciłam z ramion koc i szybko potruchtałam do sypialni, jeszcze szybciej wróciłam.

Widziałam zaciekawienie w ich oczach, ale ja patrzyłam tylko na Huntera. Do pił piwo odstawił butelkę i wstał. Czułam, że z nerwów zaczęłam się pocić i szybko oddychać. Ręce mi się trzęsły kiedy podawałam mu pakunek, wszyscy byli ciekawi. Hunter nie spieszył się z otwieraniem go, przez co mój strach rósł bardziej. Widziałam jak Hunter marszcz brwi bawiaj się w odwijanie kolejnej warstwy papieru i otwierania kolejnego pudełka. W końcu do rąk się do najważniejszego, najpierw rozwinął buciki nie rozumiejąc o co chodzi. Reszta już wiedziała odłożył je na bok, następnie odwinął test ciążowy i przyglądał mu się w ciszy. W końcu spojrzał na mnie pokazując wszystkim co trzyma, bałam się tej ciszy. Podszedł do mnie wolno przełykając śline.

- to prawda? - zapytał cicho patrząc mi w oczy - jesteś w ciąży? - nie potrafiam nic powiedzieć więc pokiwałam głową twierdząco. Cholernie się bałam jego reakcji, Huntera odrzucił test i mocno mnie objął w pasie podnosząc tak, że nogami położyłam go w pasie - BEDE OJCEM!!! - krzyknął obrajac się ze mną - BĘDĘ MIAŁ DIZECKO!! - wszyscy zaczęli bić brawo i wiwatować kiedy mnie postawił padł na kolana podwinął moją bluzkę i zaczęła składać pocałunki na moim brzuchu, a ja nie mogłam przestać się śmiać. - kocham cię, kocham cię, kocham cię - powtarzał między pocałunkami, a ja głaskałam go po głowie przeczesując jego włosy.

- ja też cię bardzo kocham - powiedziałam mu całując go w głowę. Reszta wieczoru minęła na żartach co do imienia dla dziecka i wszystkiego co z tym związane.

Chciałam szczęśliwe życie i je mam, a co do jego zakończenia z pewnością też takie będzie.

×××××××××××××××××××××××××××××××××××

I to już koniec opowieści Huntera i Rosemary, mam nadzieję, że bardzo wam się podobała i nie raz jeszcze do niej zajrzyjcie! 💋

Niepokorna róża ~ walka o miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz