Rosemary
Dzięki dobrej ocenie ze sprawdzianu miałam nieco luzu w domu. Ale to nie znaczy, że nie mam żadnych obowiązków. Dlatego właśnie teraz jestem z Robertem i Klarą na spacerze w parku, to jeden z nielicznych dni kiedy mała diablica woli spać niż dawać operowe koncerty. Chcielibyśmy aby rodzice mieli chwilę dla siebie więc z Adrianem ustalimy, że on ogarnia sprawy mafi, Lee ma mu pomagać i wdrażać się we wszystko, a ja i Robert zajmujemy się diablicą. Rodzice natomiast siedzą sobie w domu i odpoczywają chyba. Pogoda jest słoneczna i ciepła więc cały dzień w parku to dobry pomysł, a tak przynajmniej myślałam dopóki mój kochany braciszek nie zaczął usypiać na ławce obok mnie. Nie mogłam mieć do niego o to pretensji, ostatnio mają dużo na głowie. Szkolenia żołnierzy trwają długo do tego są jeszcze inne misje.
Ale dzięki starszemu synowi zmarłego bosa De rosy mój ojciec został nieco odciążony. Kilka miesięcy temu był to głośny temat w naszym świecie. Najstarszy syn bosa cudem się odnalaz razem z młodszą siostrą. Ponoć jest piękna, tak mówił ojciec i Robert albinizm jest rzadki więc z pewnością była piękna. I była w moim wieku, a od pięciu miesięcy była mężatką. Za miesiąc kończę osiemnaście lat i wiem, że ojciec dostał już kilka propozycji małżeństwa dla mnie, ale każda odrzucał twierdzą, że najpierw muszę mieć pełne osiemnaście lat. Tak więc zostały mi dwa miesiące względnej wolności. Tak przynajmniej myślałam...
Parę godzin później wróciliśmy do domu. Robert ruszył do swojego pokoju dalej spać, ja poszłam z małą do mamy, która wyszła z gabinetu taty.
- Rosemary idź proszę do ojca chce z tobą o czymś porozmawiać - powiedziała zabierając mi małą z rąk i uśmiechnęła się nerwowo. - tylko proszę cię zachowuj się w miarę - dodała całując mnie w skroń i zniknęła za drzwiami do swojej sypialni.
Nie zdążyłam jej nawet odpowiedzieć. Tata zadko zaprasza mnie do swojego gabinetu. Chociaż uczyłam się wszystkiego co moi bracia choć w mniejszej ilości, nie wolno mi było brać udziału w akcjach, bo przecież jestem kobietą i mi nie wolno ble, ble, ble. Ruszyłam w stronę gabinetu nie wiedząc czego się spodziewać. W myślach zaczęłam szukać czegoś co mogłam przeskrobać w ostatnich tygodniach, ale niczego nie znalazłam. No dobra parę dni temu kiedy pomagałam w klubie za barem przyczepił się jakiś pijany typ. Słowne zaczepki mogłam znieść, ale kiedy facet złapał mnie w pasie kiedy chciałam zanieść drinki do stolika, które skończyły na podłodze z potłuczonymi kieliszkami wscieklam się i mu przywaliłam. Zdecydowanie nie spodobała mu się moja korekta nosa, ale mógł uszanować moje milczenie względem jego pijanych umizgów.
Będąc już pod drzwiami wzięłam głęboki oddech, poprawiłam włosy związane w wysoki koński ogon i spojrzałam po sobie. Nic specjalnego zwykle dżinsy i biała koszulka z krótkim rękawem. Uniosłam rękę i zapukałam do drzwi czekając na pozwolenie aby wejść. Kiedy usłyszałam pozwolenie weszłam i zamknęłam za sobą drzwi. W środku za biurkiem siedział mój ojciec nie co dalej stał Adrian oparty o parapet z nie tęgą miną. Spojrzałam na dwóch mężczyzn jeden był wyraźnie starszy od swojego towarzysza. Znów spojrzałam na ojca nie odzywając się, kiedy jestem obecną przy sprawach mafi, co dzieje się bardzo rzadko wiem, że nie wolno mi się odezwać, kobieta nigdy nie ma pierwsza głosu.
- Rosemary - zaczął ojciec, a ja już wiedziałam, że to poważna sprawa, tata zadko używał mojego pełnego imienia. - to Ezekiel De rosa i jego wnuk Hunter - to o nim opowiadał tata z Robertem. Mówił o nim z podziwem w głosie, a to znaczy, że facet musiał mu naprawdę zaimponować co jest praktycznie niemożliwe. - chcieliby z tobą o czymś porozmawiać. - czyli powiedzieć coś gdzie moje zdanie raczej nie będzie miało dużego znaczenia. - nadal nic nie powiedziałam, za to mężczyźni wstali odwracając się do mnie przodem.
Hunter De rosa był czystą kopią swojego dziadka. Obaj wysocy dobrze zbudowani i umięśnieni, z tą różnicą, że Hunter miał więcej blizn od Ezekiela. Ale nie był przez nie mniej przystojny wracz przeciwnie, może i wyglądał przerażajaco, ale i seksownie. Kurwa co jest ze mną nie tak?! Facet ma prawie dwa metry i jest żywa maszyną do zabijania, a ja widzę go jako seksownego!
- miło cię poznać Rosemary - odparł starszy De rosa - twój ojciec opowiadał nam o tobie - powiedział z uśmiechem, no proszę nie jest sztywny.
- mi również miło pana poznać - odparłam grzecznie - mam nadzieję, że mówił same dobre rzeczy. - dodałam.
- tego możesz być pewna - usłyszałam głęboki głos i spojrzałam na Huntera. Miał dwa różne kolory oczu co było dość niespotykane. - cieszę się, że mogę cię poznać - dodał i wyciągnął rękę na powitanie. Podałam mu swoją, a on ją chwycił i pocałował patrząc mi w oczy - Hunter De rosa. - przedstawił się prostując, ale nie pościł mojej dłoni.Czułam przyjemne mrowienie od jego dotyku.
Nie przypuszczałam, że po tym co usłyszę będę miała ochotę wyrwać u ta rękę i go nią zatłuc!!
×××××××××××××××××××××××××××××××××××
I jest kolejny rozdział. Ciągle spokojnie, ale już niedługo... 💋

CZYTASZ
Niepokorna róża ~ walka o miłość
Romance• Jest to druga część książki "Czarny as, biała dama - gra o wszystko" . Ale nie trzeba czytać pierwszej książki, bo to nie jest kontynuacja, ale oczywiście zachęcam ^^ On - powoli wraca do życia po szpitalu psychiatrycznym i uwolnieniu siostry. Re...