19

159 11 3
                                    

Hunter

Kurwa! Przecież to było oczywiste, że za tym wszystkim stoi Tytus. Stary chuj musiał mieć z nas ubaw kiedy my się męczyliśmy i szukaliśmy przyczyny wsztkoch problemów. Minął tydzień od dnia przesłuchania, a ani ja, ani Sebastian nie wymyśliliśmy jak się pozbyć wuja. Po cichu pokazaliśmy dziadkowi nagranie z tamtego przesłuchania bardzo się wściekł. Jak sam nam później przyznał, czuł że coś jest nie tak, ale sam nie wiedział co. I naprawdę rozumiałem jego gniew, w końcu sam zbudował to imperium, a  teraz jego własny syn chce je zniszczyć. Na początku nie wiedzieliśmy co robić, bezpodstawne oskarżenia w rodzinie źle by wyglądało. A nagranie z przesłuchania nie nadaje się na dowód, bo dzieciak był przerażony tak, że powiedziałby wszystko aby przeżyć. Na razie postanowiliśmy dać wujaszkowi dyskretny ogon. Tak samo postąpiliśmy z Enzo jego synem, akurat jego obserwacja  była najprostsza. Nasz kuzyn praktycznie nie robi nic innego jak tylko zmienianie klubu na burdel i odwrotnie. Za każdym razem kiedy dostawałem raporty o nim nie dziwiłem się bratu, że nie chciał go na prawą rękę i doradcę.

Z dobrych rzeczy jest to, że za kilka dni odbywa się przyjęcie zaręczynowe moje i Rose. Za każdym razem kiedy spędzam czas z Rose narzeka jak ciągają ją po sklepach i każą co rusz przymierzać jakąś kieckę. Kiedy mamy chwilę dla sobie jest bardziej zmęczona niż ja i szybko zasypia wtulona we mnie. Mimo to zawsze rano po śniadaniu z uśmiechem wychodziła na kolejną rundę po sklepach. Cały dzień minął mi na pomocy Danielowi w naprawach, lubiłem to robić chociaż czasem nie miałem bladego pojęcia co i jak. Podziwiałem go chociaż mogły wynająć kogoś aby to zrobił, on woli sam. Kiedyś go zapytałem dlaczego wszystko naprawia sam. Odparł w tedy, że to czas dla niego, po prostu to co uspokaja i nie musi się niczym martwić. I miał rację! Dziś naprawialiśmy jakieś pierdoły, ale faktycznie przez ten czas nie myśleli o tym wszystkim. Gdy wieczorem wszedłem do swojego pokoju moje łóżko było już zajęte. Rose siedziała na środku po turecku i czytała jakąś książkę, chyba mnie wyczuła bo od razu ją zamknęła i z uśmiechem spojrzała na mnie.

- część kochany - boże uwielbiam jak tak mówi! - jak ci minął dzień? - zapytała przesuwając się nieco dalej, od razu usiadłem obok niej opierając się o zagłówek.

- nawet, nawet - powiedziałem i przyciągnąłem ja do siebie całując w głowę. - jak się czujesz przed naszym przyjęciem zaręczynowym? - spytałem bawiaj się jej włosami.

- przyjęciem?! - zapytała - to nie będzie przyjęcie tylko cyrk na kółkach - dodała z jękiem na co się zaśmiałem.

- jest w tym trochę racji - przyznałem - i też nie jestem z tego zadowolony. - dodałem.

- wiesz, że wszyscy będę o nas gadać - powiedziała cicho biorąc glęboki oddech - a właściwie to o mnie - dodała jeszcze ciszej, a westchnąłem kurwa miała rację ona będzie bardziej na śwoeczniku niż ja.

- wiem mała - powiedziałem całując ją w głowę. - ale będę tam z tobą i wyrwę język każdemu kto powie o tobie źle słowo - dodałem ona podniosła się i spojrzała na mnie, a ja pocałowałem i  wciągając na swoje nogi. 

- chciałabym to zobaczyć - zaśmiała się tuląc do mnie - Hunter czy - nie dokończyła, bo na zewnątrz rozległ się straszny huk.

Szybko przewróciłem nas tak, że wylądowaliśmy na podłodze za łóżkiem jak najdalej od okna. Dobrze znałem ten hałas coś wybuchło, podniosłem się sięgając pod poduszkę po pistolet. Spojrzałem na wystraszona Rose, która też wstawała z podłogi.

- zostań tu - powiedziałem do niej i ruszyłem do drzwi, już na korytarzu było słychać krzyki i wołania. Zatrzymałem się nagle sprawdzając ile mam naboi w magazynku, w tedy ktoś wpadł na moje plecy. Obejrzałem się i zobaczyłem Rose ubrała długie spodnie i buty - trzymaj się mnie -  kiwnąłem głową nic nie mówić, podkręciłem głową i ruszyłem dalej.

Najpierw sprawdziłem kuchnię, ale nikogo tam nie było. Najbardziej było słychać płacz dziecka, bieda Klara hałas musiał ją bardzo wystraszyć. Rose wymineła mnie i wbiegła do salonu, a ja za nią. Jej mama chodziła z małą na rękach starając się uspokoić najmłodsze dziecko. Lee i Robert stali przy oknie i patrzyli na widok za nim. Ja znów pocałowałem Rose w głowę i ruszyłem do drzwi. Były otwarte na oścież, a na dworze niezły bałagan ludzie biegali noszą wodę, a Danie z synem krzyczeli wydawana rozkazy. Spojrzałem w miejscu gdzie się paliło, był to jakiś samochód, palił się aż miło. Ktoś sobie grabi myśląc, że ujdzie mu na sucho, ale nie. Widziałem jak wściekly bym Daniel, ale miałem dla niego coś na uspokojenie.

×××××××××××××××××××××××××××××××××××

Niepokorna róża ~ walka o miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz