Ezekiel De rosa
Dwa dni, tyle czekaliśmy aż Hunter i Rosemary w miarę dojdą do siebie. Plecy mojego wujka byłby w naprawdę złym stanie, Doc musiał zszyć kilka głębszych rozcięć i podał mu końską dawne leków znieczulających. Z Rosemary było inaczej, bardziej ucierpiała jeszcze w samochodzie niż tam gdzie ich przetrzymywali. Z tego co wszyscy zauważyliśmy gorzej zniosła to psychicznie. Wszystkich, których złapaliśmy na miejscu przewieźliśmy do magazynu należącego do Wolfa. Okazało się, że oni wszyscy to banda cholernych dzieciaków! A przewodził im najmłodszy syn Vitoro Barone, słyszałem co gówniarz odwalił i rozumiałem dlaczego został odesłany do Benjamina. Benjamin zajmował się niesfornymi dzieciakami mafiozów, ale nie szkolił ich na żołnierzy czy zabójców. To prędzej przypominało tresurę niebezpiecznego psa aby nadawał się do adopcji. Prawda była taka, że tych smarkaczy nie dało się naprawić i mieliśmy tego dowód. Jeden z nich wygadał się od razu jak ich pojmaliśmy, kiedy zorientował się kogo napadli i skatowali rozryczał się i powiedział wszystko. Błagał o litość, ale o tym zdecyduje Hunter i Rosemary. Razem z Amerigo i Danielem wysłaliśmy ludzi do siedziby Benjamina.
Niestety moje przypuszczenia się potwierdziły. Jego siedziba była spalona, na zewnątrz i w środku nasi specjaliści znaleźli kilkana palonych ciał. Stwierdzili, że niektórzy byli związani, nie mieli szans nawet na obronę, a co dopiero mówić o ucieczce. Mały konfident powiedział, że to wszystko było planem Paolo. Źle znosił to, że musiał się podporządkować, nie podobały mu się wszystkie zasady, zakazy i nakazy jakie obowiązywały w ośrodku Benjamina. Amerigo chodził wściekły jego ojciec z matką byli przygnębioni podobnie jak jego drugi brat i moja wnuczka. Luna bardzo martwiła się Huntera widziałem jak Amerigo chamował się ze względu na nią. Czułem, że chciałby już dobrać się bratu do skóry i to dosłownie, ale nie miał do tego prawa. Nadal musieliśmy czekać na Huntera i Rosemary, to do nich należy dezycja co zrobić z bandą smarkaczy, która nie rozumie zasad naszego świata.
Rosemary
- to już za nami Rose - powiedział głaskając delikatnie moje plecy. - wiesz co bolało mnie najbardziej? - spytał opierając głowę o moją - nie baty, które dostawałem, ale widok ciebie płaczącej. - powiedział spojrzałam na niego. Potarł swoim nosem mój i delikatnie go pocałował - ale możesz być pewna, że za każdą twoją złe odpłacą krwią. - powiedział i znów mnie pocałował. Calowalis się aż nie straciliśmy tchu, następnie po prostu leżeliśmy w cichy, nagle Hunter usiadł i spojrzał na mnie nasłuchując hałasu z korytarza. - choć wykąpiemy się i zejdziemy do nich na dół za nim ktoś tu wpadnie sprawdzając czy oddychamy - zaśmiał się krótko.
- była tu twoja siostra - powiedziałam i wskazałam na torbę pod oknem - przyniosła twoje rzeczy. - dodałam.
- wiem o tym - spojrzałam na niego zdziwiona - nie spałem kochanie, ale gdybym w tedy otworzył oczy nie moglibyśmy odespać tego wszystkiego skarbie. - wytłumaczył wstając z łóżka i wyciągnął do mnie rękę. - no choć mała, górnicy prysznic dobrze nam zrobi. - dodał i ruszył po torbę chwilę później chwycił mnie za rękę i poprowadził do łazienki, która miałam w pokoju.
Poszłam za Hunterem do łazienki w milczeniu, wiedziałam co się z tym wiąże. To w naszym świecie było już jak deklaracja z mojej strony. O chciałam tego, nie wiedziałam tylko jak zniosę widok jego poranionych pleców. Nie rozmawialiśmy, nie musieliśmy ta cisza nie była niezręczna. Hunter postawił torbę na ziemi przy drzwiach, puścił moją rękę i ruszył w stronę przysznica. Odkręcił wodę i wrócił do mnie, chwycił koszulkę, którą miałam na sobie. Powoli podniósł ją do góry, a ja podniosłam ręce aby mógł ją zdjąć. Po chwili koszulka leżała na ziemi następne uklęknął i chwycił moje matki, które ściągnął w dół. Przytrzymałam się jego ramion podniosłam najpierw prawą nogę, później lewą. Majtki wylądowały na koszulce. Hunter podniósł się, a ja stałam przed nami naga, ale nie czułam krępacji. Chciałem zrobić to samo, bo przecież ma całe plecy w ramach i nie powinien się nachylać prawda. Pozwolił mi na to, nie śpieszylam się z rozpinaniem paska. Ręce trochę mi się trzęsły, pierwszy raz dotykałam mężczyzny, ale Hunter spał spokojnie nic nie mówił, nie ponaglał mnie za co byłam mu wdzięczna.
Czułam na sobie jego wzrok, ale nie czułam się z tym źle. Kiedy uporałam się z paskiem odpielam guzik i rozporek starając się zdjęć mu spodnie i bokserki tak aby nie dotykać go po jego przyrodzeniu. Chwilę później oboje staliśmy przed sobą nadzy, a woda zdążyła się już nagrzać, bo pomieszczenie zaczęło wypełniać się parą.
- odwiniesz bandaż? - zapytał na co pokiwałam głową twierdząco. Odwrócił się plecami do mnie - bandaż jest samo przylepny wystarczy, że chwycisz końcówkę i zaczniesz go zwijać. - dodał, ale ja znów się nie odezwałam.
Na prawej łopatce znalazłam końec bandaża, o którym mówił Hunter. Ręce drżaly mi mocniej kiedy zaczęłam zwijać bandaż, nie śpieszyłam się bojąc się dotknąć go za mocno, aby nie sprawić mu bólu. Robiłam to naprawdę wolno, ale mężczyzna nic nie mówił. Pary było coraz więcej, więc na chwilę zaprzestałam zwijać podając go Hunterowi i podeszłam do drzwi uchylając je. Jakiś czas później uporałam się z bandażem, widok ran na plecach Huntera był straszny. Na bliznach miał nowe rany, niekte były poszarpane inne równe, kilka zostało zszytych. Zaczęłam szybciej oddychać, a w oczach miałam zły. Zamknęłam je oddychając ciężko, bał się, ale delikatnie je dotknęłam.
- Rosemary to mnie nie boli - odezwał się - dostałem tyle antybóli, że pewnie do jutro ich nie poczuję. - dodał, a ja ostorzylam oczy. Hunter stał przodem do mnie - nie płacz proszę. - powiedział chwytając moją twarz w dłonie. Otarł moje zły i pocałował w czoło.
Chwycił mnie za rękę wchodząc pod prysznic. Woda była gorąco, ale nie przeszkadzało to ani mnie, ani jemu. Hunter chwycił z półki bombkę i żel do ciała, wylał trochę na gąbkę spienił i zaczął mnie nią myć. Spojrzałam mu w oczy, a on mnie, mył mnie powoli i delikatnie. Szyję, ramiona, biust ciągle patrząc mi w oczy, z moimi plecami obchodził się różnie delikatnie. Kiedy skończył mnie myć zabrałam od niego gąbkę i teraz ja zaczęłam myć jego. Moje ruchy były równie wolne i dokładne najwięcej czasu poświęciłam na umycie jego pleców. Mimo zapewnień Huntera, że nie czuję bólu wolałam być ostrożna.
Miał rację, prysznic pomógł kiedy znów byliśmy w pokoju posciel była zmieniona, a łóżko zaścielone. Na szafce nocnej stały leki oraz maść, ktoś musiał ogarnco to wszystko kiedy my byliśmy w łazience. Z całą pewnością kros nas widział tak razem, ale jakoś nie umiałam się tym przejąć. Najchętniej położyłbym się z Hunterem spowrotem do łóżka i nie wstawała więcej.
×××××××××××××××××××××××××××××××××××
Jakoś nie jestem przekonana co to tego rozdziału... Dajcie znać czy się wam podoba 💋

CZYTASZ
Niepokorna róża ~ walka o miłość
Romance• Jest to druga część książki "Czarny as, biała dama - gra o wszystko" . Ale nie trzeba czytać pierwszej książki, bo to nie jest kontynuacja, ale oczywiście zachęcam ^^ On - powoli wraca do życia po szpitalu psychiatrycznym i uwolnieniu siostry. Re...