4

155 14 5
                                    

Hunter

Od kilku dni czytam teczkę z danymi Rosemary. Było tam kilka jej zdjęć jedno kiedy była w szkole, siedziała na murku po turecku czytając książkę. Inne gdy biegała w parku, a następne jak obsługiwała klientów przy barze w jednym z klubów należących do jej rodziny, z tego co tu pisało był to jeden z ich lokalnych biznesów. Była śliczna dziewczyną, szare oczy długie ciemna brązowe proste włosy, zgrabna i zaokrąglone gdzie trzeba. Wychodziło na to, że jest mądra i ogarnięta, nie biega cały dzień po sklepach i ubiera się normalnie. Często pomaga rodziców czy to w domu bądź właśnie w klubie. Oczywiście nie pominęli informacji, że nadal jest dziewicą i nie posiada żadnych poważnych chorób czy urazów. Mimo to postanowiłem sam się  przekonać jaka jest. I tak oto jestem z dziadkiem w gabinecie jej ojca nadal trzymając jej drobną dłoń. W rzeczywistości jest mniejsza niż w opinie, który znajduje się w teczce albo to dlatego, że ja jestem nie najmniejszy.

- Rosemary Wolf - przedstawiła się grzecznie patrząc mi w oczy, może w cale nie jest taka potulna? - czy coś się stało? - zapytała po chwili mrugając i zabierając rękę, a było tak miło. Kurwa co ja gadam!

- nie skardze dziecko - odpowiedział dziadek, bo ja się zacząłem. Choć nie chciałem musiałem zrobić to co planowałem, mając nadzieję, że nie urzę jej zbytnio.

- myślę, że jesteś na tyle mądra aby domyśleć się po co tu jesteśmy - przerwałem mu dość niemiłym tonem - prawda. - dodałem ciągle obserwując Rose. Ta tylko wyprostowała się i pokiwała głową.

- owszem szukasz żony, ale chyba pomyliłeś adresy - odzyskiwała na co zmrużyłem oczy.

- dlaczego tak myślisz? - ciągnąłem dalej chociaż czułem, że stąpam po cienkim lodzie.

- nie udawaj, że nie wiesz - pragnęła już lekko zła - chyba za niskie progi jak na kogoś z takiej rodziny jak De rosa. - dodałam z jadem, Aha czy ona myśli, że jestem jakimś snobem z wyższej sfery!

- czy ja wiem - zacząłem powoli bezczelnie oglądając ją od góry do dołu i spowrotem - nie wyglądasz aż tak źle - widziałem jak szeroko otworzyła oczy słysząc moje słowa, kątem oka widziałem jak jej brat prostuje się jak struna, a dziadek z jej ojcem w milczeniu czekali - no może trochę makijażu i nie byłby tak źle - dodałem i od razu pożałowałem. Rose wzięła oddech i otworzyła usta ze zdziwienia na moje słowa, ale tylko na chwilę. Bo od razu je zamknęła i zagryzła, nadle poczułem ból na lewym policzku. Ta kruszyna mi przyłożyła! I zaczęła krzyczećna cały głos.

- co ty sobie wyobrażasz hamie! - zaczęła, a ja trzymając się za policzek usiadłem spowrotem na krześle. - myśli, że jak masz nazwisko i władze to będę się do ciebie wdzięczyć jak te pustaki!! - wrzasnęła, a jej ojciec aż wstał próbując ja uspokoić.

- Rose do cholery! Jak ty się zachowujesz?! - krzyknął na nią i chciał powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymałem go unosząc rękę.

- spokojnie panie Wolf - powiedziałem patrząc na niego - specjalnie sprowokowałem pańską córkę - powiedziałem przepraszającym tonem,a ten znów usiadł i zmrużył oczy. - chciałem sprawdzić jak zareaguje, ale przyznaję ciosu się nie spodziewałem. - powiedziałem pocierając policzek - nawet boalo - dodałem szczerząc się, ale za chwilę znów poczułem ból, dziadek mnie zdzielił mrucząc, że jestem głupi jak but. Na co się zaśmiałem.

- głupi to mało powiedziane! - warknela wściekała dziewczyna. Spojrzałem na nią  była aż czerwona ze złości chyba jednak przesadziłem.

- proszę zrozum mnie- zacząłem powoli tłumaczyć - chcą mnie zmusić do małżeństwa z jakąś panną, której w głowie tylko wiatr chula. - powiedziałem z jękiem na co spojrzała na mnie mrużąc oczy jak jej ojciec przed chwilą, z drugiej strony uroda w ogóle nie jest do niego podobna - z łaski na uciechę powiedzieli mi o tobie, ale musiałem się przekonać jaka jesteś. - dodałem nadal ja obserwując zaczęła chodzić po gabinecie, ale kiedy to usłyszała zatrzymała się przy komodzie gdzie stał pusty wazon.

- jaka jestem?! - powiedziała bardzo zła - jaka jestem?! - chyba nie dobrze, że się powtarza. - oj biedny ty zmuszają cię do małżeństwa - teraz powiedziała słodko, a ja czułem, że to zły znak. - jak chciałeś się przekonać jaka jestem to wystarczyło normalnie to powiedzieć! - wrzasnęła - a nie robić sobie jakieś podchody, czy ja wyglądam ci na jedną z tych durnych rozpuszczonych lal, które cały dzień myślą o tipsach i ciuchach! I liczą, że jak dadzą dupy mężowi raz to w zamian dostaną złotą kartę kredytową, a on pójdzie sobie do kochanki!! To złe kurwa trafiłeś! - nie zdążyłem nic powiedzieć, ale znów poczułem ból i to mocniejszy niż wcześniej w akompaniamencie robijającej się porcelany. Później usłyszałem już trzask drzwi.

Poczułem coś ciepłego spływającego mi po czole i zalewającego oko. Przyłożyłem dłoń i spojrzałem na nią była we krwi i to mojej. Ta diablica rozwaliła mi jebany wazon na głowie! Reszta działa się szybko Daniel dzwonił po kogoś krzycząc  do telefonu, dziadek przyłożył mi materiałową chustkę do głowy i docisnął na co jęknąłem. Spojrzałem na Adriana, który stał bliżej i widząc jego szeroki uśmiech sam miałem ochotę się uśmiechać.

- należało ci się - powiedział ruszając w stronę drzwi i wychodząc, wy gabinecie zostałem sam z Danielem i dziadkiem.

- lekarz zaraz będzie - powiedział Wolf - wybacz mojej córce, dopilnuje aby odpowiednio została ukarana za swoje zachowanie. - powiedział opierając łokcie na stół i pocierając twarz.

- ani się waż! - warknąłem i od razu pożałowałem, bo głowa zaczęła boleć bardziej - sam sobie jestem winny.

- tu masz rację - zgodził się dziadek ze śmiechem - trochę przesadziłeś - dodał już karacym głosem.

- no wiem, ale mam pewność - odparłem z uśmiechem.

- pewności z czym? - zapytał Daniel patrząc teraz na mnie, spojrzałem na niego i zauważyłem, że jest zmęczony. No tak na ślubie Luny mówił, że spodziewa się dziecka. Podejrzewam, że ta mała ostoja niee daje im we znaki.

- pewność do tego, że twoja córka jest idealną kandydatkę na moją żonę - powiedziałem patrząc mu w oczy, na co on zachłysną się powietrzem, a dziadek roześmiał na jego reakcję.

Chwilę później do gabinetu wszedł lekarz witając się grzecznie. Po szybkich oględzinach mnie i tego co zostało z wazonu leżącego dookoła odstawil torbę na stół i zaczęła w niej grzebać. Chwilę później rana na głowę została oczyszczona i zszyta, a ja zastanawiałem się jak teraz przeprosić tego rozwścieczonego kwiatuszka. Ku mojemu szczęściu do gabinetu weszła kobieta przedstawiła się jako Diana Wolf. Okazała się żoną Daniela na rękach miała mała dziewczynkę, która jak tylko go zobaczyła od razu wyciągnęła roczki do ojca. Ten wstał i podszedł do żony odbierając małą co niewątpliwie ja ucieszyło.

- proszę jeszcze zostać - zaczęła mówić po tym jak mąż opowiedział jej co się stało co skwitowała krótkim śmiechem - za niedługo podamy obiad, będzie nam miło  jeśli panowie zostaną. - nie powiedziała nic więcej tylko wyszła z gabinetu zostawiając naszą trójkę, lekarza zniknął szybciej niż się pojawił.

Obiad wydawał się dobrą okazja na próbę przeprosin prawda. Chociaż czułem, że Rose niczego mi nie ułatwi...

×××××××××××××××××××××××××××××××××××

I jest kolejny 🙃 przepraszam jeśli pojawią się jakieś błędy trudno 🤷🏼‍♀️. Będzie mi bardzo miło za ⭐ i komentarz. Nie pogniewam się 😊

Życzę wszystkim dobrej nocy 💋









Niepokorna róża ~ walka o miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz