22

122 14 10
                                    

Hunter

Kurwa mam dość! Zaczynając od tego, że rano z resztą facetów zostaliśmy wyrzuceni z domu, bo przecież panie musiały się wyszukiwać. Zaczynając od rana, przyjęcie zaczyna się późnym popołudniem, gdzie tu logika? Następnie Sebastian wyleciał z wiadomością, że nadal nie znalazł naszego cudownego kuzyna. A ten stary chuj udaje, że nic nie o co chodzi, Nosz kurwa mać. Ten mały skurwiel jest nam potrzebny Enzo jest jedynym męskim potomkiem Tytusa, jeśli go straci będzie miał problemy. Nie każdy chce w rodzinie jego córki ja jeszcze żadnej nie widziałem. Nawet na pogrzebie ojca, z tego co kiedyś powiedział mi brat nie są one jakoś wybitnie mądre i ponoć wszystkie są poprawione operacjami. Na miejsce dworku gdzie ma odbyć się przyjęcie pojechaliśmy wcześniej, aby powitać gości. Rany następna katastrofa, musiałem witać ludzi, których nie znałem, wysłuchiwać ich gratulacji i rad jak najlepiej panować nad przyszłą żoną, bo przecież ona nie była wychowywana na dobrą żonę! Przynajmniej co drugiemu miałem ochotę skręcić kark albo wypróć flaki.

Później co niektórzy przedstawiali mi swoje córki bądź siostry, które nie są jeszcze nikomu obiecane. Ja pierdole! Ludzie jesteście na moim przyjściu zaręczynowym! Czego nie rozumiecie! Te dziewuchy były straszne, sztuczne i ewidentnie nie widziały, że nie chce z nimi rozmawiać. Po jakimś czasie po prostu wyszedłem na dwór nie zwracając uwagi na nawoływanie tych tępych lasek. Sprawdziłem ochronę tak w razie czego, ruszyłem dalej zapalając fajkę pozwalając aby moje uszy odpoczęły od pisków. Zastanawiałem się co porabia Rose i czy czuję stres jak wcześniej. Ja sam zaczynałem go odczuwać gości było nie miara, a ja miałem na oczach ich wszystkich klęknąć przed nią i zapytać czy spędzi ze mną resztę życia. Pamiętałem jej słowa o tym, że boi się tego jak będą o niej mówić i rozumiałem to. Mimo wszystko będę się starał robić wszystko aby o tym nie myślała i cieszyła się, bo to przecież nasze przyjęcie.

Kręciłem się jeszcze jakiś czas po ogrodzie bez sensu. W końcu wyjąłem z kieszeni telefon i napisałem do Rose krótką wiadomość miałem nadzieję, że poprawię jej tym trochę nastrój. Cóż w końcu musiałem wrócić do środka i zabawiać gości aż do przyjazdu mojej narzeczonej. Nadal denerwowały mnie te cholerne pannice i teraz jak na złość ich matki, które chwaliły swoje córki pod niebiosa. Przez jakiś czas ratował mnie brat albo dziadek przepraszając rozmówców mówiąc, że ktoś inny coś ode mnie chce. Byłem im wdzięczny za ratunek, a moi cudownie kumple z wojska mieli cholerny ubaw zamiast pomóc, fajni kumple nie ma co. Przed kulą czy nożem obronią, ale przed hordą napalonych plastikowych ksieżniczek to już nie. W końcu po kolejnej godzinie czekania ochrona poinformowała mnie, że panie w końcu dotarły. Sprawdziłem czy podeleczko z pierścionkiem jest bezpieczne w kieszeni marynarki. Na początku dostałem kilka propozycji od tej całej rady propozycji pierścionków. Kurwica mnie wzięła zwłaszcza po komentarzu wuja, że skoro wybrałem sobie na żonę nie odpowiednią kobietę to chociaż niech pierścionek ma pożądny. Tak naprawdę nikt nie wiedział, że już miałem pierścionek i to od bardzo dawna.

Zobaczyłem go kiedy jeszcze jako smarkacz łaziłem bez celu po pchlim targu. Był wystawiony z innymi starymi rzeczami na jednym straganie, nie daleko w fotelu siedział stary mężczyzna pałac fajkę. Chwyciłem pierścionek w granatowym pudełku i wpatrywałem dłuższą chwilę.

- jest w mojej rodzinie od pokoleń - usłyszałem męski głos i spojrzałem na starszego faceta, który teraz patrzył na mnie - był przekazywany z pokolenia na pokolenie - dodał wstając i podchodząc do mnie.

- fajna tradycja - odpowiedziałem odkładając pierścionek na stolik, więc czemu chce się go pan pozbyć ? - spytałem.

- cóż kobieta, która kochałem umarła  zanim zdążyłem jej go podarować i zadać jej to pytanie - odparł z wyraźnym smutkiem - moja miłość odeszła razem z nią. - dodał biorąc pudełeczko w ręce i przetarł pierścionek kciukiem - weź go chłopcze - powiedział nagle wyciągając w moją stronę rękę zamykają pudełko.

- nie mogę go wziąć - powiedziałem - nie mam pieniędzy - dodałem.

- nie mówię żebyś go kupił! - powiedział rozbawiony moją miną - mówię żebyś go wziął, ja nie mam syna aby mu go przekazać, a te fajtłapy z dalszej rodziny nie zasługują na niego. - powiedział i wcisnął mi pudełko do ręki - idź dzieciaku i zapamiętaj kiedyś znajdziesz taką kobietę, którą będziesz kochał nawet jeśli ta będzie chciała cię zabić gołymi rękoma.

Kurde nie sądziłem, że stary dziań będzie miał rację....


×××××××××××××××××××××××××××××××××××

Mam nadzieję, że się spodoba 💋

Mam nadzieję, że się spodoba 💋

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Niepokorna róża ~ walka o miłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz