***Zuza***
Tajemnicą poliszynela są w palestrze chłodne stosunki adwokatów z prokuraturą. Młodzi obrońcy często wspominają o tym, że nie są przez oskarżycieli traktowani poważnie, a raczej jak zielone, nieobyte dzieciaki, co to ledwo od ziemi odrosły, a myślą, że są Bóg sam wie, kim, bo skończyły studia na jakiejś konkretnej uczelni czy odbywały staż w tej, a nie innej kancelarii lub robiły aplikację pod okiem ,,tego jednego", wpływowego mecenasa. Nie powiem, mi też się coś takiego przytrafiło, więcej niż raz. Ale nie przypuszczałam, że potraktuje mnie w taki sposób osoba dokładnie cztery lata ode mnie starsza, więc taka, która sama tak naprawdę swoją zawodową drogę dopiero zaczyna. Tyle że wcale nie chodziło o mnie.
Kalinie Zachwatowicz chodziło o Sebastiana. Może to dziwne, ale było mi jej w pewien sposób szkoda. Miała w oczach niewypowiedzianą pretensję i...ból. Jakby chciała wykrzyczeć mu w twarz coś w stylu: ,,Czemu wybrałeś ją, a nie mnie?!". Kiedy w rozmowie wyszło, że ponad rok temu na świecie pojawił się Julek, miała minę, jakby zaraz miała wybiec z prokuratury z płaczem. Chyba nawet widziałam w jej spojrzeniu cień łzawych iskierek. Ale trwało to dosłownie kilka, może kilkanaście sekund, więc mogło mi się tylko wydawać.
Całe moje zrozumienie dla niej prysnęło w momencie, kiedy skierowała do mnie słowa: ,,No tak, nie ma zawodu lepszego niż żona prokuratora, prawda?". Mnie zabolało, Seba wyglądał na nieźle wkurzonego. Kiedy byliśmy już w domu, przyznał mi, że w tamtym momencie ledwo powstrzymał się od kopnięcia jej pod stołem.
Mam wrażenie, że właśnie o to jej chodziło. Dążyła do wyprowadzenia nas z równowagi, żeby sprawdzić, czy ma się kogo obawiać w sądzie. Rzuciła nam rękawicę, ale żadne z nas jej nie podjęło, co zdawało się spotęgować jej irytację. Jego już znała. Poniekąd wiedziała, czego może się spodziewać. Mnie widziała drugi raz w życiu. Za punkt honoru postawiłam sobie udowodnienie jej, że jestem kimś więcej niż tylko żoną Sebastiana, która bez niego jest w palestrze jak dziecko we mgle.
Chyba mi się to udało, bo zaczęła w pewnym momencie patrzeć na mnie z czymś na kształt zainteresowania. Miłe uczucie.
***
- Dowiem się, czemu tak naprawdę ją zostawiłeś?- pytam go z lekkim wyrzutem, nieco zbyt gwałtownie opuszczając pokrywę laptopa.
- A jakie to ma znaczenie? Pytam cię o twoich byłych?- wzrusza ramionami, lekko się uśmiechając.
- Mógłbyś. Nie mam nic do ukrycia- przyznaję.- Ty najwyraźniej masz.
- No patrz, tak się składa, że nie mam.
- To mnie oświeć - nakazuję, składając dłonie w piramidkę.
- Dobrze, sama chciałaś - kapituluje, siadając obok mnie na kanapie.- Rozstałem się z nią, bo mnie okłamała. Wciągała kryształ, mimo że obiecała, że przestanie.
- Ćpała?
- Tak. Czy dalej bierze, nie wiem. I średnio mnie to interesuje. Powiedziałem jej, że jeśli chce iść na dno, ok, niech idzie. Ale nie ze mną.

YOU ARE READING
Niebieski motyl TOM II
Genç KurguMatematyka nie ma nic wspólnego z prawem? Bzdura. Gaja i Adrian wiedzą to doskonale. Kochają się i jej autyzm nie jest w tym związku przeszkodą. Ale to jedna strona tej historii; z drugiej Zuza podejmuje się obrony najtrudniejszego klienta w dotyc...