11

64 6 0
                                    

Omega wstał wcześniej niż zwykle tego dnia. Jego serce biło szybko, jakby ostrzegało go przed tym, co miał powiedzieć swoim przyjaciołom. Decyzja o podzieleniu się swoimi problemami zapadła po wielu bezsennych nocach i chwilach spędzonych na rozpaczliwym szukaniu ulgi. Czuł się, jakby cały jego świat stopniowo się kruszył, a on sam był coraz bardziej osamotniony.

Wiadomości, które wysłał do Shoto, Uraraki, Miny, Tsuyu i Iidy, zostały przyjęte z zaskoczeniem, ale też z natychmiastowym zrozumieniem. Każdy z nich odpowiedział, że będzie na miejscu. Nikt nie pytał o szczegóły — zaufali Zielonowłosemu na tyle, by wiedzieć, że ma powód, by ich tam zaprosić.

Gdy nadszedł czas, chłopak dotarł do lasu jako pierwszy. Miejsce, które wybrał, było odosobnione i otoczone wysokimi drzewami. Słońce przedzierało się przez liście, tworzyąc ciepłe refleksy na ziemi. Wziął głęboki oddech, czując zapach mchu i wilgoci. Las zawsze go uspokajał — przynajmniej na chwilę.

Nie musiał długo czekać. Pierwszy pojawił się Iida, jak zawsze punktualny. Ubrany w swój zwykły szkolny mundur, wyglądał na zaniepokojonego, ale zdecydowanego. Zaraz po nim dotarły Mina i Uraraka, śmiejąc się z czegoś, co wydarzyło się po drodze. Tsuyu przyszła w swoim spokojnym tempie, a Shoto pojawił się jako ostatni, z lekkim cieniem zmęczenia na twarzy.

— Hej, Izuku — powiedział Iida, podchodząc bliżej. — Coś się stało? Wszystko w porządku?

Zielonowłosy skinął głową, ale nie odpowiedział od razu. Zaczekał, aż wszyscy usiądą na przygotowanych przez niego kocach. Przyjaciele wymieniali między sobą zaniepokojone spojrzenia, ale nikt nie naciskał.

— Dziękuję, że przyszliście — zaczął przyszły bohater, starając się, by jego głos nie zadrżał. — Wiem, że to dziwne, że was tu zaprosiłem, ale... musiałem porozmawiać z wami gdzieś, gdzie nikt nas nie zobaczy ani nie usłyszy.

Mina nachyliła się do przodu, jej oczy świeciły z ciekawością i troską.

— Co się dzieje, brokuł? Wszystko dobrze?

Chłopak spuścił wzrok, z trudem zbierając się na odwagę. Czuł, jak jego serce bije jak szalone.

— Nie... nie do końca — odpowiedział cicho. — Od jakiegoś czasu... czuję się... zagubiony. Jakby wszystko, co robię, nie miało sensu. Uśmiecham się, śmieję się, ale to... tylko maska.

Uraraka westchnęła, patrząc na niego z ogromną empatią.

— Izuku... czemu nam nie powiedziałeś wcześniej?

— Bo nie chciałem, żebyście się martwili — przyznał. — Myślałem, że dam sobie radę sam. Ale to... to nie jest coś, z czym mogę sobie poradzić. Czuję, że każdego dnia tonę coraz głębiej.

Shoto, który przez cały czas słuchał w milczeniu, odezwał się nagle:

— Midorya, wszyscy mamy swoje demony. To, że o nich mówisz, to już pierwszy krok. Ale musisz pozwolić nam pomóc.

Chłopak skinął głową, walcząc z napływającymi łzami.

— To nie tylko emocje — kontynuował. — Samookaleczam się. Nie dlatego, że chcę umrzeć, ale dlatego, że to... pomaga. Chociaż na chwilę.

W grupie zapanowała cisza. Mina przygryzła wargę, a Uraraka otarła oczy. Iida wyprostował się jeszcze bardziej, jakby chciał pokazać swoją gotowość do wsparcia.

— Izuku — powiedział Tsuyu, jej głos był spokojny, ale stanowczy — musisz pamiętać, że nie jesteś sam. Jesteśmy tu dla ciebie. I będziemy, niezależnie od tego, co się dzieje.

Ściana między namiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz