Lochy nagle zatrzęsły się w posadach. Ogłuszający huk wstrząsnął całą komnatą, a ze sklepienia posypały się drobne kawałki kamienia. Izuku gwałtownie usiadł,a oczy szeroko otworzył ze strachu. Kolejne drgania wstrząsnęły podziemiami, a gdzieś w oddali rozległ się przeciągły, złowrogi zgrzyt metalu.
Shoto był przy przyjacielu w ułamku sekundy. Chwycił Zuku i mocno przytulił, niemal osłaniając swoim ciałem. Omega wtuliła się w niego bez zastanowienia, dłonie kurczowo zaciskając na materiale jego tuniki.
— Co się dzieje?! — wyszeptał przerażony, drżąc w ramionach przyjaciela.
Alfa wytężył słuch. Poza przyspieszonym oddechem Midorii i dudniącym sercem, usłyszał coś jeszcze. Krzyki. Stłumione, ale coraz bliższe. Wśród nich przebijały się głuche uderzenia i kolejne eksplozje, jakby ktoś z furią próbował przedrzeć się przez ściany lochów.
— Ktoś tu jest... — Shoto zmarszczył brwi. — I nie wygląda na to, żeby przyszli w pokojowych zamiarach.
zawodzenia przybrały na sile, a wraz z nimi echo kroków, które rozlegało się na korytarzach więziennych. Todoroki natychmiast pociągnął Izuku głębiej w cień, w kąt celi, gdzie obaj skulili się, próbując jak najmniej rzucać się w oczy.
Zielonowłosy czuł, jak jego ciało ogarnia panika. Nie wiedział, czy to ratunek, czy jeszcze większe zagrożenie. Jedno było pewne – cokolwiek się działo, zbliżało się do nich z niebezpieczną prędkością.
W mroku celi, gdzie powietrze było ciężkie od kurzu, Izuku i Shoto siedzieli przytuleni do siebie, ich ciała drżały, mimo że starali się zachować spokój. Za zamkniętymi wrotami, na których widać było liczne zadrapania i wgniecenia, wciąż rozbrzmiewał echo kroków. Przerażenie ogarniało ich dusze, gdy każdy dźwięk wydawał się zwiastować nadejście kolejnej niepewności.
Omega trzymała Alfe blisko siebie, jego palce zaciskały się na przedramieniu przyjaciela. Obaj wiedzieli, że w tej chwili nie mogli sobie pozwolić na nic, co mogłoby zdradzić ich obecność. Ich ciała były jak jedno, niczym zbiorowy lęk, który odzwierciedlał wrażenie nieustannego zagrożenia. Nie podnieśli głów, nie spoglądali w stronę drzwi. Ich traumatyczne doświadczenia, które ich ścigały, trzymały ich w martwym punkcie. Nawet najmniejszy ruch w kierunku wyjścia przyprawiał ich o ciarki.
Szmer zza wrót przebił się przez chaos.
— Tu ktoś jest! Szybko! Trzeba im pomóc!
Midoriya zamknął oczy, próbując ignorować pulsujący ból w klatce piersiowej. Wciąż czując ciężar niepewności. Kto to był? Kto mógłby chcieć im pomóc w tym momencie? Ale nie odważył się podnieść głowy, nie potrafił, nie miał siły. Shoto również nie zareagował, cicho wtulony w niego, gotów chronić go przed wszystkim, co nadchodziło.
Zza wrota wyłonił się nieznany cień, który zbliżał się z niepokojącą pewnością siebie. Nastolatkowie wiedzieli, że muszą pozostać niewidzialni, by przeżyć. Jednak w tej chwili, pod wpływem tego wołania, ich serca zaczęły bić szybciej, choć wciąż nie wiedzieli, kto stoi po drugiej stronie.
— Nie ruszajcie się. Ktoś wam pomoże... – echo tych słów dotarło do nich w miarę zbliżania się postaci, ale nie było w nim żadnego śladu agresji.
Żaden z nich nie odpowiedział. Nie podnosił głowy.
Czy to był ktoś, komu mogli zaufać?
Wśród cieni, które wypełniały zakurzoną celę, pojawiła się postać. Krok za krokiem, niemal niezauważalnie, mężczyzna zbliżył się do osadzonych. Jego kroki były pewne, ale ciche jak szelest liści. Gdy stanął obok nich, wyciągnął rękę ku nim w geście troski i jednocześnie zdjęcie płaszcza z ramion.

CZYTASZ
Ściana między nami
Fanfiction#omegaverse #bakudeku #bkdk Zakazana miłość to uczucie, którego nie możemy publicznie wyrazić z powodu ograniczeń społecznych, religijnych lub prawnych. Może to być miłość między dwoma ludźmi tej samej płci, między rodzeństwem, między osobami w różn...