14

73 3 0
                                    




Kirishima pełnił swoją rolę wiernie i nieprzerwanie, jak cień towarzysząc Izuku przez te kilkanaście dni. Zadanie to, choć początkowo wydawało się rutynowe, zaczęło nabierać dla niego większego znaczenia. Chłopak, którego miał chronić, był dla niego zagadką – samotną, zranioną, a jednocześnie dumną i silną.

Po pierwsze, Rekin zauważył, że Izuku, choć otaczał się grupką przyjaciół w szkole, rzadko spędzał z nimi czas poza lekcjami. Często odchodził od nich wcześnie, wymyślając wymówki lub po prostu znikając w cieniach miasta. Był to wyraźny kontrast do jego radosnej postawy w towarzystwie znajomych. W samotności zielonowłosy zdawał się jakby wyciszony, bardziej zamyślony, a czasami wręcz przygnębiony.

Po drugie, Kirishima zaczął dostrzegać coś, co wywołało w nim niepokój. Podczas jednego z popołudniowych treningów Izuku – biegu przez park, jak zwykle w samotności – młody wilk zatrzymał się na chwilę, by poprawić nogawkę spodni. Na krótką chwilę odsłoniły się jego uda, a Kiri dostrzegł coś, co zmroziło mu krew w żyłach. Blizny.

Były równiutkie, biegnące w linii, niemal symetryczne. Zbyt precyzyjne, by były efektem wypadków czy treningów. Znał takie ślady – widział je wcześniej u tych, którzy próbowali radzić sobie z bólem emocjonalnym w sposób, który zostawiał na ich ciele trwałe ślady.

Odwrócił on wzrok, czując, jak jego serce ściska się w żalu i złości jednocześnie. Przypomniał sobie słowa Bakugo – miał być niewidzialny, nie ingerować, tylko obserwować. Ale jak miał pozostać obojętny, widząc coś takiego?

Nocami rozmyślał nad tym, co zrobić. Nie mógł przecież po prostu podejść do chłopaka i zapytać o te blizny. Nie mógł też powiedzieć Bakugo, przynajmniej nie jeszcze. Król musiał skupić się na swoim instynkcie i przeznaczeniu, ale Kirishima nie mógł ignorować faktu, że Omega jego władcy cierpiała.

„Nie mogę pozwolić, żeby ten chłopak czuł się tak samotny," myślał Rekin, podążając za Izuku kolejnego dnia, gdy ten jak zwykle wybrał się na samotną przechadzkę po mieście. „Ale jak mam mu pomóc, kiedy nawet nie wiem, czy mnie wyczuwa?"

Zaczął coraz bardziej zauważać drobne gesty Izuku – jak często rozglądał się wokół, jak zatrzymywał się na chwilę, jakby czuł, że ktoś go obserwuje. Mimo to Kirishima pozostawał niewidzialny, skrupulatnie trzymając się rozkazów.

Jednak jedno było pewne – Izuku Midoriya był kimś więcej niż tylko przeznaczeniem jego króla. Był zagadką, która powoli stawała się dla Kirishimy równie ważna jak dla Bakugo. A to oznaczało, że Rekin musiał zrobić wszystko, by chronić tego chłopaka – zarówno przed innymi, jak i przed nim samym.

========================================================================

Izuku wracał do domu powolnym krokiem. Była już późna godzina, a miasto pogrążyło się w spokojnym rytmie wieczoru. Latarnie rzucały długie cienie na puste chodniki, a delikatny szum wiatru wypełniał ciszę, jakby samo miasto odetchnęło po dniu pełnym zgiełku. Na uszach miał słuchawki, z których płynęła cicha, melancholijna melodia.

W głowie krążyły myśli, zbyt wiele jak na jeden wieczór. Rozmowy z przyjaciółmi, szkolne obowiązki, a także to dziwne przeczucie, które nie dawało mu spokoju od kilku dni. Czuł się obserwowany – nie zawsze, ale czasami, w tych najmniej spodziewanych momentach. Jednak za każdym razem, gdy odwracał się, by sprawdzić, czy ktoś za nim idzie, ulica była pusta.

„To tylko paranoja," pomyślał, próbując się uspokoić. „Może to przez stres albo te wszystkie sny..."

Dotarł do swojego mieszkania. Wnętrze witało go ciszą, przerywaną jedynie cichym szumem lodówki. Zdjął słuchawki, rzucił torbę na krzesło i usiadł na kanapie, opierając głowę o dłonie.

Ściana między namiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz