~19~

5.3K 411 18
                                    

Obudziło ją oburzone warknięcie.

- złaź ze mnie!

Uśmiechneła się leniwie, ale nie miała ochoty wstawać. Całym ciężarem opadła na Bestię by nie mógł wstać.

- Złaź głupia!

- Nie możesz być milszy? - mrukneła.

- Nie dla ciebie.

Otworzyła szeroko oczy. I puściła go, wyskoczył jak oparzony i przeciągnął się. Dlaczego...?

- Jesteś okropny! - warczała wściekle - Ja chce się do ciebie zbliżyć...! A ty... Ahh! Nienawidzę cię!

Wybiegła z komnaty, ile sił w nogach biegła. Biegła przed siebie, nie myśląc o mśliwych, ani o strachu ani o bólu. Tylko biegła. Chcąc jak naszybciej zapomnieć o Besti, o jego zamku i tym czasie, który tam spędziła.

Bestia jej nie chciał. Była tylko jego kaprysem. Po co kazał jej tam siedzieć?! Po co ojciec wchodził do tego zamku?!

Przeklinała ten dzień.

A ten potwór be serca?! Powinien dziękować jej na klęczkach, że znosi jego brzydotę bez strachu i obrzydzenia. Już dawno powowinna uciec, gdy go nie było miała ku temu wspaniałą okazję.

Teraz nie chce z nim być!

Odejdzie daleko. Przepłynie może i schroni się w ciemnym lesie. Gdzieś gdzie nikt jej nie znajdzie.

- Bella! - to brzmiało jak rozkaz.

Bestia! Szuka mnie?  Po co? Zastanawiała się czy ma się zatrzymywać. Tylko co jej to da? Znowu będzie dla niej niemiły, a tego właśnie chciała uniknąć. Wcale nie musiała godzić się na jego złe traktowanie.

Przemykała cicho między drzewami. Starając się by Bestia jej nie usłyszał. On widziała jego przenikającą gdzie niegdzie czarną sierść.

- Chodź tu natychmiast, inaczej wybiorę się do twojego ojca! - ryknął tak głośno, że ptaki zerwały się w popłochu z pobliskich drzew.

Niechętnie odwróciła się w jego stronę.

- Czego chcesz? - pyta obrażona.

- Jesteś. - rzucił oschle, zniecierpliwiony - Gdzie zamierzałaś iść?

Wzruszyła ramionami. Kierunek był obojętny, byle dalej od tego przekleństwa.

- Mam nadzieję, że nie zamierzałaś opuszczać granic tego królestwa.- spojrzała na niego nie bardzo rozumiejąc. - Jeśli opuścisz granice... Zostaniesz wilkiem na zawsze.

Aż podniosła się z ziemi.

- I mówisz mi coś takiego teraz?! - w napadzie złości rzuciła się na niego.

Jednak tym razem Bestia nie stał bezczynnie. Nie zamierzał pozwalać jej na "kobiece" kaprysy. Musiał ustawić ją do pionu. Wilcza walka była na to dobrym sposobem.

Bella musiała znać swoje miejsce.

A oczywistym było, że tem pojedynek wygra Bestia. Był większy, silniejszy i sprytnejszy. W końcu jest dziką bestią.

Ostatecznie pokonana Bella leżała na ziemi skomlając cicho. Była zła na siebie, że nie jest wystarczająco silna.

- Wracamy. - zarządził i ruszył w stronę zamku. Bella przywołana do porządku, musiała respektować hierarhię stada. Powłókując łapami człapała się za czarną bestią.

Stała na wzniesieniu, a niedaleko była brama na zamkowe podwórze. Bestia odwrócił się w jej stronę, gdy zauważył że przystaneła.

- Mogę o coś zapytać?

Skinął wielkim łbem.

- Po co mnie tu trzymasz? - szepneła smutno.

- Dla zemsty . - szeroko otworzyła oczy - Nie mówiłem ci? - dodał ironicznie.

Zeskoczył z pagórka i poczłapał się w stronę zamku. Bella została sama. łzy zalewały jej wilcze oczy. A ona głupia miała jakąkolwiek nadzieję. Jestem taka głupia. Bestia ją nienawidzi. Ale za co?

Przecież nie znała go nigdy wcześniej. Ani on nie znał jej, prawda?

A jeśli się znali?

- Ohhh...! Kim mógł być?!

I wtedy ją olśniło. Wiele wiedział o jej życiu i jak się prowadziła. Właściwie, prawda była taka, że Bella nie sprzedawała swego ciała. Nie oddawała się nawet dla własnej przyjemności.

W jej życiu był tylko jeden mężczyzna. I on ją opuścił. Wtedy właśnie zabawiała się innymi, ale zostawiała ich, gdy tylko oni czuli coś więcej.

Może i to wyglądało tak jakby była kobietą lekkich obyczajów, ale pan jej ciała był tylko jeden. Cała należała do niego, ale on zginął...

Zabiła go bestia...

- Bestia!

Ruszyła "z kopyta", biegła ile sił. Musiała dowiedzieć się prawdy. On zabił jednego człowieka, który był godny jej posiadania. Jedynego, który skradł jek młodziutkie serce.

A on go zabił.

Wpadła do zamku. Pusto nigdzie go nie było. Biegała po wszystkich stodołach, stajniach i oborach. Po ogrodzie i sadzie. Nawet po okolicznych lasach. Każdą komnatę dokładnie sprawdziła.

Przepadł , jak kamień w wodę.

- Tania! Gdzie jest Bestia? - spytała wpadając do kuchni, gdzie kobieta piekła chleb. Twarz miała zapłakaną.

- Odszedł, panienko.

- Jak to?!

- Przykro mi, Bello.

-Był tu raptem jeden dzień! - jej zdenerwowanie, zmieniło się we wściekłość. Wściekłość natoniast w niepochamowaną chęć mordu.

Zabije go. Gdy tylko się tu pokaże.

Taki miała plan, ale z jego realizacją było nieco gorzej. Nie miała szans by go pokonać.

Gdzie jesteś Bestio, ty tchórzu!

Gdy Bestia oddalał się z zamku, tak naprawdę to w nim zostawał.

Wymykał się do zamkowych piwnic, z nich niżej do lochów, a w jednym z nich było przejście do jasniki. Urządzonej niczym komnata. Jakby miała być schronem, lub azylem.

Komnata w jaskini miała jeszcze dodatkowy tunel, który prowadził prosto do Czarnego Lasu.

Gdy miał ochotę mógł  nawet niepostrzeżenie wejść na zamek. By od czasu do czasu popatrzeć na śpiącą Bellę.

A dlaczego nienawidził Belli?

- Jeśli sama się domyśli kim jestem... Wtedy jej wybaczę. - wyszeptał do siebie - A jeśli nie... Zabije ją.

Jest i następny rozdział :) Podoba się? :)
Chyba powoli będziemy kończyć, nie? :)
No to dobrej nocy :*

Jesteś Moja// zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz