~20~

5.4K 427 13
                                    

Tęskniliście? ;>

- Nie ma go.... Nie ma i nie ma - Bella krzątała się po kuchni, gdzie Tania gotowała zupę w kotle nad paleniskiem. Swoim wielkim cielskiem zrzuciła gary na podłogę, które robiły straszny hałas.

Od kiedy spadł śnieg, wszyscy gromadzili się w kuchni. Tutaj też spali. Stali się niemal rodziną. Bez Bestii... Bo on nadal ukrywał się w jaskini pod zamkiem.

Czuł, że Bella zaczyna darzyć go cieplejszym uczuciem, dlatego musiał się od niej odseparować. Chciał by cierpiała, tak jak on cierpiał. Było w nim tak wiele gniewu i nienawiści, że nie widział tego co oczywiste.

Kochał ją.

Kochał z całego serca.

I tak samo mocno nienawidził.

I to właśnie przez to budziła się jego wściekłość. Nie potrafił słuchać swojego serca, które wcale nie było nieczułym głazem. A gdy Bestia był wściekły... Niech ucieka kto żywy.

Oczywiście chciał kilka razy ją zabić, ale gdy miał zamiar to zrobić ta głupia dziewucha stała się taka jak on. Jak wtedy miał to zrobić?!

Pluł sobie za to w brodę... Gdy ją pocałował wszystkie uczucia wróciły. Gdyby tylko nie była taka piękna... I gdyby nie miał to niej tej diabelskiej słabości!

Wtedy zabicie jej było by proste.

- Panienko... Pan napewno niedługo wróci. - zapewniała Tania, ale sama obawiała się najgorszego.

Niegdy nie oddalał się na tak długo. Najgorsze jest to, że nie wiedzieli czy Bestia żyje. Nie mieli od niego ani jednej wiadomości. Przyszły mrozy, spadł śnieg. Ciężko było się poruszać. Bella nie przestawała wystawać w oknie czekając na jego przybycie, jak dziecko oczekujące powrotu ojca.

Odwiedzała ojca za dnia. Z daleka sprawdzając czy wszystko z nim w porządku. Przynosiła drzewo pod dom, czasami nawet przynosiła dzika na pieczeń. Starzec myślał, że to Bestia. Choć... właściwie nie pomylił się zbytnio.

Bella stałe się bestią.

- Bello... - kobieta podeszła do okna - Wystawanie tytaj w niczym nie pomoże.

Westchneła głośno, pysk oparła na parapecie i patrzyła na spadające leniwie pierwsze płatki śniegu, tego ranka.

-Znowu pada...- mrukneła, nawet jej nie słysząc.

- Wystarczy!! - krzykneła machając ścierką w powietrzu. - Uciekaj stąd! Nie chce patrzrć na to jak się zadręczasz!

- Taniu... Tęsknie za nim. - Jedna łza wypłyneła z jej oka i zgubiła się w sierści. - Nie mam się nawet z kim kłócić.

- Tak, to rzeczywiście strata! - wzniosła oczy ku górze.

- Masz racje... - mrukneła - pójdę już.

- Gdzie?- zawołała za nią, ale Bella już jej nie słuchała.

Pałętała się po zamku. Było zimno i ciemno, w okna pozasłaniano sztorami, więc panowały ciemności.Jej to oczywiście nie przeszkadzało. Zimno też nie doskwierało dzięki miękkim i ciepłym futrze.

Zamek był opustoszały.Tania i Gastou zostali w ciepłej kuchni, przy płonącym palenisku. Gdzie niegdzie zauważyła śpiące pod sufitem nietoperze. Omineła ja i zeszła schodami do piwnicy. Nigdy tam nie była, a do roboty miała tyle co nic.

Zeszła schodami do przeszywającej chłodem piwnicy, śmierdzącej pleśnią i wilgocią. Była przerażająca, w tle słyszała kapiącą ze ścian wodę.

Jesteś Moja// zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz