~34~

3K 201 12
                                    


Dedykacja dla SytlHarr obiecałam jakiś czas temu, gomene!!!!!

Jest dla ciebie, z największą akcją :)
____________________

Mój syn jest dorosły?!

- Christianie... - szepnełam bezgłośnie, a przystojny ciemnowłosy mężczyzna, bijąco podobny do mojego męża spojrzał w moją stronę.

Wszyscy stali na niewielkiej półce skalnej. My, nadal w końcu Groty Potępionych, ale wciąż nigdzie nie widziałam księcia, gdy w końcu się pojawił niemal zmaterializował się między Christianem, a śliczną niczym laleczka, o fioletowych tęczówkach, młodziutką kobietę. Ten sam Książe, którego mieliśmy nadzieję już nigdy nie będziemy musieli oglądać. I tego samego, którego podobno zabiliśmy już.

Jednak ten oszóst nas wykiwał. Posługując się czarną magią, zmylił nasze oczy. Pozwolił zabić dwoje niewinnych ludzi tylko po ty by... No właśnie, co ten szaleniec zamierza teraz zrobić? Po co tak naprawdę porwał moje dziecko?

I dlaczego do diabła mój dwuletni syn jest dorosłym mężczyzną?!

- Mama, tata... - odezwał się głębokim zachrypniętym głosem.

- Ohh! - Książe rozłożył ręce, udając zasmuconego. - Poznajecie, swojego słodziutkiego dzieciaczka?

Nadal nie wyjaśnił nam co się dzieje.

- Co mu zrobiłeś?! - krzyczę w jego stronę kłapiąc pyskiem, mam ochotę rzucić się na niego.

- Bello... Bello. - westchnął ciężko, patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, a z jego dłoni wystrzelił szary dym, który powędrował leniwie do Christiana i córki Daniel. Powoli wspinał się w zdłóż ich ciał aż po samą szyję, by na samym końcu ścisnąć mocno, całkowicie ich unieruchamiając.

Szarpnełam się do przodu.

- Wiszisz kochana Bello co spotyka tych, którzy mnie nie słuchają. - nie uśmiechał się nie był zły. On tylko patrzył bez żadnych uczuć. Nie wiedziałam co może mieć na myśli, co rodzi się teraz w jego obłąkanej głowie.

Pstryknął palcami, a na stosie poukładanych w kształt szałasu palach, zapłonął czerwony ogień. Gdy tylko odwrócił się by ponownie spojrzeć mi w oczy, jego przybrały szkarłatny kolor. Wyglądał przerażająco.

Cristian stał obok mnie jakby go nie było. Nie wiem co się z nim stało. Jest całkiem nieobecny, wiem, że to dla niego szok, ale... Nasz syn... Dorosły mężczyzna, ale jednak, nas potrzebuje.

- Co za ironia... Twój syn jest w twoim wieku! - warknełam gardłowo, tylko tracił czas na opowiadanie tych głupot. Po co ta szopka?! - A mógł być mój...

- Dobrze wiesz, że nie. - syknełam robiąc kilka kroków do przodu, ale nagle zatrzymał mnie jakiś mur. Nie widziałam go. Ale siła jaka była potrzebna do jego stworzenia jest ogromna. - Po to, to wszystko? Żeby mnie ukarać?!

Roześmiał się, a jego głos niósł się echem. Rozdzierał ciszę, niczym tnący miecz, w tych łysych i zapomnianych przez ludzkość szczytach górskich.

- Chyba za bardzo się cenisz, moja droga. - spoważniał - Podoba ci się ta bariera? Chociaż to jeszcze nic w porównaniu do mojego... Ups! - teatralnie zakrył usta dłonią i zachichotał jak dziewczynka - Naszego Ojca.

Jego szkarłatne spojrzenie powędrowało na Cristiana. Było w nim tyle nienawiści i chęci mordu, że zaczełam się bać. A Cristian... Patrzył obojętnie.

- Wiem, że jesteście braćmi.

Najwyraźniej był zaskoczony, że wiem.

- Proszę proszę... - skrzywił się. - Ciekawe czy wie...

Jesteś Moja// zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz