~30~

2.8K 202 7
                                    

- Do kogo najpierw? - chodziłam po naszej komnacie kłapiąc wściekle pyskiem.

Cristian siedział jak zwykle, gdy był jeszcze Bestią, w kącie. Widać było tylko błyszczące ślepia.

- Pięknie wyglądasz, gdy się złościsz.

Zatrzymałam się zdziwiona.

- Najpierw idziemy do wioski. - chrząknął głośno. - Tam mieszka ktoś kto zna Księcia doskonale.

Powoli zbliżał się wieczór. Gdy słońce zaczeło zachodzić, targana rozpaczą o życie syna i własną bezsilnością wyszłam na balkon. Było ciepło, gęsta i gruba sierść grzała moje zwierzęce ciało.

Czekałam na ból. Zamknełam ślepia i czekałam. Ale nic się nie działo. Nic, dosłownie nic. Słońce już prawie całkiem się schowało, a ja nadal byłam tym samym, okropnym stworzeniem. Pierwszy raz mnie to tak bardzo cieszyło.

- Cristian!

Krzyczałam szukajâ go w opustoszałym zamku. Bez Christiana to niejsce było puste. Nie słyszałam tupotu małych stóp chłopca i jego dziecięcego śmiechu. Nie mogłam przytulić jego drobnego ciałka i patrzeć jak zamienia się w małego wilczka.

- co się stało? - czarna bestia wpadła o hollu. - Bella?

Tak samo jak ja nie rozumiał dlaczego nadal nie jestem człowiekiem.

- To bardzo nam ułatwi sprawę...- mruknął do siebie pod nosem.

- Ruszamy!

Zarządziłam wybiegając na zewnątrz. W ogrodzie zastaliśmy Tanie i Gastou.

- Ruszamy od razu. - powiadomiłam ich

- Ale Pani.. Jak to? - zdziwił się Gastou. - Zbliża się noc. To niebezpieczne.

- Tak. Ale zapominasz, że nasze ślepia doakonale radzą sobie w ciembościach. - siliłam się na beztroski ton - Poza tym moje dziecko jest tam gdzieś... Z dala ode mnie. Nie mogę siedzieć bezczynnie.

Tania podeszła i bez słowa wtuliła się najpierw w moje, później w Cristiana futro.

- Będziemy na was czekali. - uśmiechneła się, głaskając mój pysk - Przywieźcie nam spowrodem małego księcia.

- Dbaj o mego ojca.- nakazałam podrywając się do biegu.

Moje silne wielkie łapy dudniły o podłoże. Biegłam zaraz za Cristianem. Droga do wioski była krótka. Ale zdążyło się ściemnić.

Pojawił się następny problem. Jak wejść tam i nie stworzyć ataku paniki? Ludzie prości nie wiedzą kim jesteśmy, poza tym Książe napewno co nieco o nas tu opowiedział.

- To tamta chata! - wskazał na skromny budynek. Wyglądał na stary i nieco zaniedbany.

- Kto tam mieszk?

Spojrzał na mnie, w ciemnym lesie jego futro niemal zlewało się z otoczeniem, a żółte ślebia błyszczały dziko. Teraz zdawał się być przerażający. Ale miał w sobie coś co mnie do niego ciągneło... Może to przez zwierzęce instynkty, a może przez uczucie, które nas łączyło.

Ruszyliśmy.

Powoli i ostrożnie podeszliśmy do chaty, o której mówił Cristian. W środku płoneło małe światełko. Przez okno widziałam drobną postać siedzącą na drewnianym łożu.

- Margot! - głos męża przestraszył nawet mnie.

Kobieta podniosła głowę. Nie wyglądała na przestraszona, raczej na zdumioną.

- Cristian... - jej usta bezgłośnie wypowiedziały jego imię.

Czarma Bestia wślizgneła się do środka, a ja zaraz za nim. Było tu mało miejsca, ledwo się mieściliśmy, nie narzekałam, bo w środku panowała dziwna tajemnicza atmosfera. Nie wiedziałam co się dzieje. Ich milczenie narzucało mi tysiące pytań, ale milczałam.

- Witaj. - szepneła.

Skłonił lekko głowę. Mój Książe kłania się staruszce? Ale czułam rezerwę i ogromny szacunek jakim Cristian darzył tę kobietę. Jednak nadal w powietrzu czaiło się mnóstwo bólu i żalu. To sprawiało, że niepewnie się czułam.

- Muszę wiedzieć.. - zaczął - Gdzie on jest?

Kobieta tylko przenosiła wzrok z niego na mnie. O czy mogła myśleć?!

- Nie wiem.

- Wiesz.

Znowu milczała.

- Gdzie mógłby go zabrać, żeby się na mnie zemścić? - zapytał głośno.

- Zmienił się... - szepneła do siebie, jaby nas tutaj nie było - Nie wiem co się stało. On jest inny... Jest zły. Jego przyjaciele nie są z tego świata...

W tym samym momencie spojrzałam na Cristiana. O czym ta wariatka mówi?

- Uważaj... Ten chłopiec...- chciałam się podnieść, ale niski dach mnie zablokował - On jest Im potrzebny.

- Cristianie... Co ona mówi!? - byłam zrozpaczona i calkiem zagubiona, o czym ta staruszka mówi?!

Uciszył mnie kłapnięciem kłami. Wycofałam się więc i zamilkłam.

- Ma go im dostarczyć. Gdzie?!

- Do domu.

- Gdzie to jest?

Spojrzała w górę.

- Cieniste Góry... - szepnełam do siebie, a Cristian spojrzał na mnie zdziwiony - Gdy byłam dzieckiem dorośli opowoadali historie na ich temat. Podobno to tam, na szczycie gór, wiecznie zasłoniętych mgłą swoją kolebkę mają Duchy. Złe duchy.

- To daleko?

- Kilka dni.

- Zostawisz nas na chwilę? - jego prośba mnie zdziwiła, ale postanowiłam dać im chwilę.

Cały czas miałam wrażenie, że się znają. Tylko dlaczego...?

Usiadłam za chatą by ludzie z wioski mnie nie widzieli. Zrobiło się ciemno, więc jestem mniej widoczna. Czekałam i czekalam... Ze środka chaty nie dochodziły żadne dźwięki. Zaczynałam się martwić. Rozmyślałam nad tym, co może ich łączyć.

Nie było go jeszcze długo, gdy wyszedł był zadziwiająco spokojny i wyciszony. Nic nie powiedział tylko ruszył przed siebie. Przez chwilę stałam w miejscu, nie do końca rozumiejąc o co chodzi.

Ale zaraz pobiegłam za nim. Droga jest daleka, a oni mają nad nami ponad dzień przewagi.

Mój syn czeka na ratunek. Nie pozwolę oddać go Złym Duchom. Jest cudownym dzieckiem, nie może stać mu się krzywda.

Dogoniłam Cristiana. Biegł jak w transie. Chciałam go zapytać o tą Margot, ale był całkiem poza zasięgiem. Jego myśli błądziły w innym świecie.

- Co ci powiedziała? - zapytałam w końcu.

Nic.

- Cristian!

Zatrzymał się.

- Bello. - warknął, dawno tego nie robił

- Cri...

- Przestań, nie mamy czasu!

- Co się z Tobą stało?! - wydarłam się, nie wiem co się z nim stało. Musimy działać razem.

- Bello... Przepraszam...

Wyprostowałam się.

- To była matka Księcia, prawda?

_____________________

No myślałam że nigdy tego nie napiszę xd omg, postaram się dodać jeszcze jeden dzisiaj :)

Chociaż nie ma 100% :)

Pozdrawiam ❤❤❤❤

Jesteś Moja// zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz